Od kilku lat niekończące się kontrowersje budzi moment startowy. Sędziowie dotychczas mieli twardy orzech do zgryzienia, jeśli chodzi o ruchy zawodników. Rafał Dobrucki uważa, że nowe wytyczne i rozwiązania upłynnią zawody. Starty od sezonu 2023 mają być dużo mniej kontrowersyjne.
Starty wolne od kontrowersji to marzenie nie tylko sędziów, ale i kibiców oraz zawodników. Od kilku lat trwały spory dotyczące „kradzieży” momentu startowego, a sędziowie różnie traktowali różne zachowania. Przełom ma nastąpić w zbliżającym się sezonie ligowym. Testowany dotychczas w niższych ligach automat pojawi się na każdej imprezie żużlowej, więc arbiter będzie mieć z głowy moment puszczenia taśmy. Będzie mógł za to skupić się na ruchach, a to kolejna zmiana. Zawodnicy nie mają być już karani ostrzeżeniami za minimalne drgnięcia.
Szereg zalet?
Zdaniem jednego z arbitrów, zawodnicy potrafili wyczuć moment puszczania taśmy przez poszczególnych sędziów. Pojawienie się automatu i starty w absolutnie losowych momentach to spora zmiana. Zdaniem Rafała Dobruckiego to krok do przodu. – Automat powoduje, że odpada nam czynnik ludzki. Poza tym okazuje się, że zawodnicy z jakiegoś powodu są bardziej zdyscyplinowani, kiedy mają świadomość, że to maszyna decyduje, kiedy taśma pójdzie w górę – mówi selekcjoner reprezentacji w rozmowie z polskizuzel.pl.
To rozwiązanie dotychczas przechodziło testy przede wszystkim w niższych ligach. Początkowo zawodnicy skarżyli się na to, że muszą zbyt długo czekać na zwolnienie taśmy, jednak z czasem wyeliminowano tern problem. Teraz starty mają być automatyczne także w PGE Ekstralidze oraz wszystkich imprezach indywidualnych w Polsce.
Automat odciąży sędziego
Moment zwolnienia taśmy startowej to najbardziej newralgiczna chwila wyścigu. Ogromne napięcie czują wszyscy na stadionie, a sędzia musi dodatkowo obserwować ruchy zawodników. Teraz nie będzie musiał samemu zwalniać taśmy. – Przy automacie sędzia ma jedną rzecz mniej, na której musi się koncentrować w krótkim czasie podczas procedury startowej. A jest ona często kluczowa dla wyniku wyścigu. To spore ułatwienie z punktu widzenia wymagającej pracy arbitrów – podkreśla Rafał Dobrucki.
Zmorą na polach startowych były „mikroruchy”. Wytyczne dotyczące drgnięć zawodników zmieniały się kilka razy, ale istniał poważny problem – granica pomiędzy drobnym ruchem, a takim kwalifikującym się do przerwania biegu była subiektywna. Sędziowie różnie je traktowali. Teraz najważniejsze będzie, aby nie ruszać się w momencie samego startu, a nie już od momentu zapalanie światła. – To powinno mocno upłynnić zawody. Nie będzie już ostrzeżeń za minimalny ruch po zapaleniu zielonego światła, jeśli zawodnik się zatrzyma i w momencie startu nie będzie w ruchu. Taki start będzie prawidłowy.
Rozwiązanie z cyklu SGP
Automat i ruchy na starcie to najważniejsze zmiany, ale zawodnicy nie mogą zapominać o obniżeniu się taśmy startowej. Teraz będzie się ona znajdować o 20cm niżej niż dotychczas. To rozwiązanie znane z imprez FIM, zwłaszcza na krótkich i wąskich torach. To ma z kolei pomóc rozstrzygać sytuacje dotyczące „wstrzelania się” w starty. Wiele już było sporów dotyczących „idealnego refleksu” przez innych zwanego ryzykiem. Z taśmą niżej margines błędu będzie mniejszy. – Taki zawodnik musi pamiętać, aby zmieścić się pod taśmą – zauważa Rafał Dobrucki.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!