Kibice spragnieni ścigania po zimowej przerwie z wielkim zaciekawieniem oglądają wszelkie imprezy towarzyskie w drugiej połowie marca. Dla wszystkich zawodników są to testy. Co jednak jeśli wszystkie wypadają bardzo słabo? Fani lubią podkreślać, że to tylko przygotowania, ale czy na pewno?
Ćwiczenia, testy, próby, sprawdziany, przygotowania. To chyba najczęstsze słowa wypowiadane przez środowisko żużlowe w ciągu pierwszych tygodni nowego sezonu. Pierwsze treningi, sparingi czy imprezy pokroju Mistrzostw Piotra Protasiewicza są dla zawodników okazją do wdrożenia w życie pomysłów, które pojawiły się zimą. W tym sezonie, ze względu na trudne warunki pogodowe, tylko kilku ośrodkom udało się przeprowadzić sparingi oraz zawody towarzyskie na swojej nawierzchni. Z pewnością nie jest to komfortowa sytuacja dla pozostałych zawodników, którzy nie mieli okazji przetestować swojej formy oraz, co chyba nawet ważniejsze, dopasowania swoich motocykli do domowego obiektu.
Podział na dwa obozy
Sympatycy czarnego sportu podzielili się na dwie strony. Tych, którzy przywiązują wielką wagę do pierwszych występów swoich ulubionych żużlowców oraz tych, którzy temperują ich wnioski wyciągane na gorąco. Która strona ma jednak rację? Oczywiście, że nie należy przywiązywać wielkiej wagi do pierwszego wyjazdu na tor, natomiast jeśli ktoś nie robi żadnego progresu, a wręcz jest coraz gorzej, to powinna zapalić się czerwona lampka.
Tutaj można posłużyć się przykładem Patryka Dudka. Zawodnik Apatora Toruń jest jednym z najczęściej startującej tej wiosny zawodnikiem. Na swoim koncie ma już 7 różnych imprez. Łącznie odjechał 32 wyścigi, zdobywając 47 punktów, co daje średnią biegopunktową 1,469. Dla porównania w zeszłym sezonie w PGE Ekstralidze Dudek osiągnął równe 2 pkt/bieg. W przypadku tego zawodnika można mówić już o pewnej tendencji. Tylko na torze w Częstochowie zdołał wygrać trzykrotnie. Były to jednak zwycięstwa głównie z młodzieżowcami. Co najgorsze dla 30-latka, wraz z kolejnymi zawodami jest coraz słabiej. W PGE IMME, na domowym obiekcie, zdobył zaledwie sześć punktów, co uplasowało go na 12. pozycji. W finale MPPK rozgrywanych na torze w Rzeszowie wystąpił trzykrotnie, zdobywając tylko 2 „oczka”.
Krajowy senior Apatora to oczywiście przykład jeden z wielu. Szymon Woźniak natomiast zaliczył bardzo dobry występ w Kryterium Asów rozgrywanych w Bydgoszczy. Zajął w nim trzecią lokatę, ustępując tylko Łagucie i Kuberze. W sparingu na stadionie im. Alfreda Smoczyka w Lesznie było już zdecydowanie gorzej. Zdobył w nim tylko 7 punktów, nie wygrywając ani jednego wyścigu. Poniżej swoich możliwości zaprezentował się także podczas niedzielnej rywalizacji w MPPK. 5 „oczek” i 2 bonusy nie pomogły Stali, która zajęła ostatnie miejsce w tych zawodach.
Po drugiej stronie barykady znajduje się natomiast Dominik Kubera. Wychowanek Unii Leszno w każdych zawodach, w których brał udział, plasował się w ścisłej czołówce, często wygrywając poszczególne wyścigi. Zwieńczenie bardzo udanego wejścia w sezon jest zdobycie wraz z Motorem Lublin drugi rok z rzędu złotych medali Mistrzostw Polski Par Klubowych. Dla 24-latka z pewnością to duży komfort psychiczny. Udowodnienie na tle ligowych rywali tak wysokiej dyspozycji tylko doda skrzydeł Kuberze od samego początku rozgrywek.
Szukajcie, a znajdziecie
Oczywiście najważniejszym czynnikiem podczas imprez przedsezonowych jest odnalezienie odpowiednich „kątów”, ustawień motocykla, refleksu w momencie startowym. Triumfy w poszczególnych zawodach to sprawa drugorzędna. Dla zawodników liczy się progres z treningu na trening, z zawodów na zawody. Tutaj idealnym przykładem może być postawa Leona Madsena sprzed kilku dni. W pierwszym wyścigu w Rzeszowie poszło mu fatalnie. Z drugiego miejsca spadł na ostatnie, a na ostatnim okrążeniu zrezygnował z jazdy, ponieważ jak przyznał w wywiadzie telewizyjnym, wiedział, że ten motocykl nie sprawdzi się na tym torze. Duńczyk przesiadł się na drugą jednostkę, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Od tej pory kapitan Włókniarza imponował szybkością na dystansie. Zdobył 18 punktów w sześciu startach, a w wyścigu dodatkowym o brązowe krążki w pięknym stylu uporał się z Robertem Lambertem.
W najtrudniejszej sytuacji są jednak zawodnicy, którzy nie odbyli żadnych oficjalnych zawodów. W takim położeniu są choćby zawodnicy GKM-u Grudziądz: Gleb Czugunow, Kacper Łobodziński czy Norbert Krakowiak. Podobnie sytuacja ma się z przedstawicielami m.in. Orła Łódź, którzy do tej pory jeździli głównie w Częstochowie. Timo Lahti, Tomasz Gapiński czy Mateusz Tonder mogli liczyć tylko treningowe „kółka”. O ile zespół prowadzony przez Marka Cieślaka w pierwszej kolejce zmierzy się na wyjeździe, tak „Gołębie” już w sobotę podejmą częstochowski Tauron Włókniarz. Równie trudna sytuacja spotkała Motor Lublin. Poszczególni zawodnicy „Koziołków” co prawda uczestniczyli w oficjalnych imprezach, ale przy Alejach Zygmuntowskich nie odbyli nawet jednego treningu. Wszystko wskazuje na to, że pojedynek z Betard Spartą może zostać przełożony.
Pogoda ważnym czynnikiem
W rozmowach pomeczowych zawodnicy często podreślają aspekt temperatury podczas zawodów jako jeden z kluczowych elementów końcowego wyniku. Dopasowanie ustawień motocykla do panujących warunków jest w nowoczesnym żużlu niezmiernie ważne. Niestety pogoda w tym roku nie rozpieszcza środowiska żużlowego, a w trakcie rozgrywania zawodów często panuje bardzo niska temperatura. Nic nie wskazuje na to, że w pierwszej czy drugiej kolejce ulegnie ona znaczącej zmianie. To również na początku sezonu ligowego może promować żużlowców, którzy dobrze prezentowali się w towarzyskich imprezach. Pokazuje to, że znaleźli oni ustawienia adekwatne do panującej pogody. Wiele drużyn wciąż nie odbyło treningu, nie mówiąc o sparingu na domowym obiekcie z powodu warunków atmosferycznych. Zawodnicy z tych klubów wybierają się na południe Europy, aby odbyć treningi Krško, Goričan czy Terenzano. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że panuje tam inny klimat niż w Polsce i wyniki z tamtejszych zawodów mogą nie mieć żadnego przełożenia do formy na polskich torach.
Być w komfortowej sytuacji
Zdecydowanie nie jest wskazane wyciąganie pochopnych wniosków po kilku imprezach towarzyskich w kontekście całego sezonu. Nie należy jednak ich całkowicie marginalizować. Pokazują one jak zawodnicy odnajdują się w aktualnie panujących warunkach. Żużlowcy, którzy osiągają dobre wyniki przede wszystkim mogą czuć przewagę psychiczną nad tymi, którzy wciąż głowią się co zrobić, aby było lepiej. To jednak może nie trwać długo. Żużel to bardzo dynamiczny sport i wystarczy zmiana pogody, jeden defekt czy upadek i role mogą się odwrócić.
Należy jednak pamiętać, że żużlowcy to ludzie, którzy w momencie zapalenia zielonego światła koncentrują się nad wygraniem tego konkretnego wyścigu. Nieważne czy jest to runda cyklu Grand Prix, czy impreza towarzyska. Chcą udowodnić swoim kolegom z toru, że są w dobrej formie i muszą się z nim liczyć w przyszłości. Zawodnicy często kurtuazyjnie odpowiadają dziennikarzom na pytania o sprzęt, czy aktualną dyspozycję. Z pewnością jednak kiedy gasną kamery i wraz ze swoimi mechanikami udają się w kilkugodzinną podróż do domu, zastanawiają się co mogą zrobić jeszcze lepiej, aby następnym razem przechadzać się po parku maszyn z podniesioną głową.
Oferta na żużel -> sprawdź szczegóły!
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!