Dziewiąta runda zmagań PGE Ekstraligi zostanie zakończona spotkaniem między Betard Spartą Wrocław a Fogo Unią Leszno. Wicemistrzowie z ubiegłego sezonu nie będą mieli łatwego zadania, gdyż przyjeżdża do nich drużyna niepokonana, świetnie czująca się na wrocławskim owalu. Do zdobycia przez gospodarzy upragnionych trzech punktów potrzebne jest wywalczenie po 15 biegach co najmniej 17-punktowej przewagi.
Stadion Olimpijski pierwszy raz w tym sezonie zapełniony zostanie przez połowę kibiców. Czy może być lepszy mecz na tę okoliczność niż starcie wice- i mistrza Drużynowych Mistrzostw Polski z 2019 roku?
Niezwykle ważna runda rewanżowa nie jest łatwa dla wrocławian, którzy trzy mecze z rzędu muszą zmierzyć się z trzema najlepszymi jak do tej pory zespołami. Jednak jeśli nie wygrywa się z najlepszymi, nie ma co myśleć o fazie play-off, w której zmierzyć się przyjdzie z równie silnymi, jeśli nie tymi samymi, rywalami.
Mecz będzie również dobrą okazją na rewanż za finał MPPK, który odbył się w środę i na pewno pozostawił u wrocławian niemały niedosyt. Maciej Janowski był jedynym, któremu udało się rozdzielić tamtego dnia leszczyńską parę. Nie wiadomo jak zakończyłby się bieg, gdyby nie wcześniejszy upadek Gleba Czugunowa. Pokazuje to, jak bardzo gospodarze niedzielnego spotkania są głodni zwycięstwa, a apetyty na pewno wciąż rosną. Kapitan Betard Sparty Wrocław zapewne będzie chciał, do przedurodzinowego prezentu w formie brązowego medalu mistrzostw par dołożyć pourodzinową niespodziankę w postaci trzech dużych punktów dla swojej drużyny do tabeli PGE Ekstraligi. Jednak zwycięskiej passy nie będą chcieli łatwo oddać, wciąż rozpędzający się, zawodnicy Fogo Unii Leszno. Wszystko to przemawia za niezwykle wyrównanym i ciekawym widowiskiem na miarę spotkania dwóch najlepszych, w ubiegłym sezonie, drużyn.
Po stronie gospodarzy niepewność generuje jednak stan zdrowia Taia Woffindena, który podczas ostatniego meczu w Lublinie doznał urazu prawej stopy. W ubiegłym roku Spartanie radzili sobie nadzwyczaj dobrze bez wsparcia liderów po kontuzji najpierw Janowskiego, a później Woffindena. Jednak myśląc o wygranej z najmocniejszym zespołem, nawet u siebie, bez mistrza świata w pełni sił raczej się nie obędzie. Tym bardziej, że ostatnio prezentował się na torze wyśmienicie.
Prawdziwy sprawdzian czeka wciąż pogubionego Maxa Fricke’a, nierównego Maksyma Drabika i Gleba Czugunowa, który w ubiegłą niedzielę zaliczył swój najsłabszy w tym sezonie występ. Jednak trudne warunki i towarzysząca im presja, tym bardziej przed własną publicznością, zdają się im służyć. Nie można jednak zapominać, że jadąc z Lesznem trzeba być niemal bezbłędnym, gdyż jest to żużlowa hydra, która nie wybacza błędów. Co więcej, słabszy występ jednego swojego zawodnika rekompensuje wyśmienitym innego.
Tradycją stało się już, że pod numerem 9 u gospodarzy zobaczymy nie awizowanego zawodnika (tym razem znalazł się pod nim Bartosz Curzytek), a któregoś z dwójki startującej w zespole w roli „gościa”. Udany debiut w barwach żółto-czerwonych zaliczył tydzień temu Oliver Berntzon. Kapitan wrocławian w jednym z wywiadów przyznał, że Szwed na treningach również prezentował się obiecująco. Bardziej prawdopodobne jednak, że po raz kolejny swoją szanse dostanie Chris Holder. Wydaje się dysponować równiejszą formą oraz zaliczył już kilka dobrych występów na Olimpijskim.
Nie jest to bowiem dobry mecz na eksperymentowanie. Stawka jest wysoka, a zadanie niełatwe, tym bardziej, że w pierwszym meczu między zespołami padł wynik 53:37. Oznacza to, że gospodarze muszą nadrobić aż 16-punktową stratę i to z nawiązką, aby myśleć o pełnej puli, czyli trzech dużych punktach.
Wyzwania nie ułatwia fakt, że połowa, jeśli nie wszyscy goście czują się na wrocławskim torze niemal tak dobrze jak u siebie. Na „swoje stare śmieci” wraca Piotr Baron, który obiekt zna doskonale. Do tego czujący się na Olimpijskim jak ryba w wodzie Janusz Kołodziej oraz Emil Sajfutdinow. Obaj zarówno podczas ubiegłorocznego FIM Speedway Grand Prix jak i dwóch meczów we Wrocławiu spisywali się fantastycznie. Również Bartosz Smektała notował na tym torze bardzo dobre wyniki, a obecnie z każdym kolejnym meczem pokazuje, że odnalazł optymalną formę i zdobywa kolejne dwucyfrowe zdobycze punktowe. Nie można zapominać o szybkim i pewnym punkcie zespołu, czyli kapitanie Piotrze Pawlickim, jak i nowo upieczonym tacie, nieprzewidywalnym Jaimonie Lidseyu.
Jeśli chodzi o juniorów tutaj oczekiwać można wyrównanej walki. Gleb Czugunow jest u siebie naprawdę szybki, jednak Dominik Kubera podczas finału DMP w 2019 roku potrafił wyśrubować na tym torze fantastyczny wynik. Jeden jest zmotywowany ostatnimi, gorszymi startami a drugi napędzony zwycięstwami. W zależności od tego czy w składzie ostatecznie pojawi się Przemysław Liszka czy też Michał Curzytek powinni powalczyć jak równy z równym z Szymonem Szlauderbachem.
Zdobyć pełną pulę będzie zapewne gospodarzom trudno, ale nie jeden raz dzięki swojej nieustępliwości i waleczności potrafili mile zaskoczyć. To, że nie są stawiani w roli faworyta może paradoksalnie pomóc im i jeszcze bardziej rozbudzić sportową ambicję. Kiedy jeśli nie teraz, przy większej ilości kibiców, większym objeżdżeniu i rosnącej formie mają powalczyć z niepokonanymi, aktualnymi drużynowymi mistrzami? Oczywiście wszelkie statystyki, ale i realna dyspozycja niesamowitych, kolejny rok z rzędu, leszczyńskich Byków stoją po ich stronie, również w tym spotkaniu. Wszystkie składowe dają jednak nadzieję na wyrównane spotkanie z dużą dawką walki, fair play i ścigania na najwyższym poziomie. Ostatecznie wygra lepszy, a miejmy nadzieję, że dzięki meczom takim jak ten, również speedway!
Mecz Betard Sparty Wrocław z Fogo Unią Leszno odbędzie się w niedzielę o godzinie 19:15. Transmisja telewizyjna na antenie nSport+. Z kolei portal speedwaynews.pl przeprowadzi relację LIVE. Kliknij i zobacz układ par dla tego meczu w nowej tabeli biegowej.
Awizowane składy:
Betard Sparta Wrocław:
9. Bartosz Curzytek
10. Maksym Drabik
11. Maciej Janowski
12. Max Fricke
13. Tai Woffinden
14. Gleb Czugunow
15. Przemysław Liszka
Fogo Unia Leszno:
1. Emil Sajfutdinow
2. Janusz Kołodziej
3. Bartosz Smektała
4. Jaimon Lidsey
5. Piotr Pawlicki
6. Dominik Kubera
7. Szymon Szlauderbach
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!