Menadżer Trans MF Landshut Devils nie miał powodów do zadowolenia po niedzielnym starciu ze Stelmet Falubazem Zielona Góra. Drużyna z Bawarii poniosła najwyższą jak dotąd porażkę w sezonie, zdobywając tylko 34 punkty.
Szkoleniowiec drużyny gości wprost przyznaje, że spodziewał się trudnego spotkania. – Przed meczem mówiłem, że wiemy do kogo jedziemy na mecz. Falubaz jest bardzo mocnym przeciwnikiem. Porażka w Gdańsku na pewno nie zamazuje obrazu tego zespołu. Oni do końca będą bili się z Polonią Bydgoszcz o awans do ekstraligi i taka jest dla nas brutalna prawda. Dzisiaj pojechaliśmy najgorszy mecz w tym sezonie. Liczby nie kłamią, 34 punkty to wynik zdecydowanie poniżej naszych oczekiwań i możliwości. Trzeba jednak powiedzieć, że mieliśmy swoje problemy. Falubazowi wszystko się w tym meczu układało, a nam niekoniecznie. Źle weszliśmy w te zawody. To, co się później działo było tego konsekwencją.
Landshut Devils to tegoroczna sensacja eWinner 1. ligi żużlowej. Niemiecka drużyna zyskuje m.in. dzięki mądremu prowadzeniu jej właśnie przez Sławomira Kryjoma. Po meczu ze Stelmet Falubazem sam zainteresowany przyznał, że to spotkanie nie ułożyło się jednak tak, jak planował. – W przypadku Erika Rissa i Kima Nilssona sporą rolę odegrały problemy z dostosowaniem się do toru. W drugiej części meczu kompletnie zgasł Blödorn. Cały mój plan taktyczny na ten mecz pokrzyżował upadek Kaia Huckenbecka. Co prawda nic poważnego mu się nie stało, ale mamy przed sobą ważniejsze mecze, przede wszystkim piątkowy mecz z Krosnem u siebie. Dlatego podjęliśmy decyzję, by dać Kaiowi odpocząć. Trochę nam to pomieszało szyki, bo nie ukrywam, że chciałem kończyć ten mecz czwórką Hansen, Blödorn, Huckenbeck i Berge, natomiast cały plan legł w gruzach – kończy menadżer zespołu.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!