Sindy Weber to młoda zawodniczka niemieckiego pochodzenia, która w ubiegłym sezonie reprezentowała barwy klubu Polonii Piła. Zapisała się w historii żużla, ponieważ jako pierwsza kobieta wystartowała w meczu polskiej ligi.
W rozmowie z naszym serwisem opowiedziała między innymi o tym, dlaczego postanowiła spróbować swoich sił w czarnym sporcie i co najbardziej podoba się jej w Polsce.
Wiktoria Sztuka, speedwaynews.pl: – Aby poznać dalszy etap Twojej kariery, to warto na początku zapytać o to, co skłoniło Cię do tego, aby spróbować swoich sił w tym sporcie? Jest przecież bardzo mało kobiet ścigających się na żużlu.
Sindy Weber, zawodniczka MS Śląska Świętochłowice: – Mój brat także jeździł na żużlu, więc jako dziecko byłam obecna na wielu zawodach. Mając 5 lat w końcu zapragnęłam sama spróbować swoich sił i ostatecznie w 2006 roku, z okazji moich szóstych urodzin, dostałam motocykl o pojemności 50 cm3. Tak zaczęła się moja przygoda.
– Nie da się ukryć, że żużel jest bardzo niebezpiecznym i kontaktowym sportem. Jako kobieta nie boisz się wsiąść na motocykl i ścigać się ramię w ramię?
– To bardzo niebezpieczny sport, ale to mi zupełnie nie przeszkadza. Nie obawiam się kontuzji, one po prostu są, to część sportu. Jak do tej pory miałam sporo szczęścia, bo tylko się poobijałam i miałam kilka siniaków. Nigdy niczego nie złamałam. Uwielbiam walkę ramię w ramię, a także używania łokci w walce, jeżeli to konieczne.
– Ogromnym zaskoczeniem dla kibiców była wiadomość o Twoim debiucie w barwach Polonii Piła, jednak pomimo tego, zostałaś bardzo mile powitana podczas prezentacji. Jakie miałaś odczucia w tym ważnym dla Ciebie dniu?
– To było niesamowite uczucie. W Pile byłam na każdym meczu jako kibic, ale branie udziału jako zawodnik to coś zupełnie innego. Moje serce biło, jak szalone podczas prezentacji, bo to moment, kiedy czujesz, że wielu ludzi cię wspiera, a tego uczucia po prostu nie da się opisać. Niestety, miałam wypadek w swoim pierwszym wyścigu i nie mogłam brać udziału w kolejnych gonitwach, ale cała drużyna mnie wspierała. Wielu kibiców pytało mnie o autografy i zdjęcia, co było dla mnie bardzo miłe. Jestem bardzo wdzięczna, że mogłam dostać tę szansę. Uwielbiam wracać myślami do tego dnia.
– Jak wspominasz współpracę z pilskim klubem?
– Będąc szczerą muszę przyznać, że sezon w Pile był bardzo fajny. Czułam się tam bardzo komfortowo. Wiem, że ludzie z klubu nieustannie walczyli i nigdy nawet przez sekundę nie pomyśleli o tym, by się poddać. Wspólnie mieliśmy też wiele okazji do śmiechu. Często siadaliśmy wieczorem razem, przeżywaliśmy fajny czas, czasami podczas grilla. Byliśmy jak jedna, wielka rodzina. Klub robił wszystko, co mógł żeby wszystko dobrze się skończyło.
Niemka bardzo miło wspomina czas, który spędziła jako zawodniczka Polonii Piła
– Poszukiwania klubu dla Ciebie na sezon 2020 nie należały do najłatwiejszych. Ostatecznie udało Ci się znaleźć klub z Świętochłowic, z którym zawarłaś tzw. kontrakt warszawski. Dlaczego tak bardzo zależy Ci na startach w polskiej lidze?
– Niestety, nie było mi łatwo znaleźć klub na przyszły sezon. Planowałam podpisać kontrakt z innym klubem, ale w ostatnich dniach okienka transferowego coś nie zagrało. Na szczęście jestem w kontakcie z innym klubem przed kolejnym okienkiem. Na teraz mam kontrakt warszawski ze Śląskiem Świętochłowice i zobaczymy, co się wydarzy. Zasada o dziesięciu seniorach jest trochę niesprawiedliwa, bo każdy zagraniczny zawodnik liczy się jako senior i dlatego szybko zabrakło miejsc w wielu zespołach. Chcę jeździć w Polsce, bo to może się pewnego dnia opłacić. Jest też oczywiście szansa, że pojawię się w jednej z innych lig.
– Często mówi się o trudach w pozyskiwaniu sponsorów. Jak wygląda to w Twoim przypadku?
– Niestety mam ogromny problem ze sponsorami, właściwie nie mam ich w ogóle. Wysłałam prośby o sponsoring do wielu firm, ale jedyne co otrzymałam to odmowy, ponieważ nie osiągnęłam jeszcze większych sukcesów. Cały czas szukam sponsorów i będę wdzięczna za każde wsparcie, jakie otrzymam, ponieważ teraz muszę finansować wszystko sama, wspólnie z rodziną.
– Kobiety nie mają za dużych szans w tej dyscyplinie. Uważasz, że co można by zmienić, aby było Wam łatwiej?
– Trudno powiedzieć, nie sądzę żeby wiele zmian było koniecznych. Kobiety muszą być tylko w tym sporcie akceptowane i to jest największy problem. Dziewczyny są trochę ignorowane, bo żużel jest postrzegany jako sport dla mężczyzn, ale to nieprawda. Kobiety muszą być traktowane w żużlu tak samo, jak mężczyźni. Jeśli tak się stanie, to będą one dostawać więcej możliwości.
– Jest na pewno wiele kobiet, które chciałyby pójść w Twoje ślady. Co mogłabyś przekazać młodym i początkującym zawodniczkom, albo tym, co nie mają odwagi wsiąść na motocykl?
– Dostaję wiele wiadomości od dziewczyn z Polski, które boją się, że nie zostaną zaakceptowane albo, że ktoś będzie się z nich śmiał. Mogę tylko poradzić każdej dziewczynie, żeby spróbowała swoich sił choć jeden raz. Wiele klubów oferuje możliwość rozwoju w szkółkach i tam dziewczyny mogą pokręcić parę kółek, i się sprawdzić. Nie wolno bać się upadku. Każde początki są trudne, ale trzeba szukać pozytywów i dobrej zabawy, zawsze patrzeć przed siebie. Jeśli ktoś się z Ciebie nabija, to nie powinno to mieć żadnego znaczenia, może Cię tylko wzmocnić. Słyszałam też, że niektórzy rodzice nie zgadzają się na spróbowanie żużla swoim dzieciom. Drodzy rodzice, jeśli Wasze dziecko chce jeździć na żużlu, to trzeba mu to umożliwić. To sport strasznie drogi, ale dziecko musi dostać szansę, a na początku zostanie wsparte przez klub. Zawsze potrzeba nowych zawodników.
– Jak wyglądają Twoje przygotowania do sezonu, który nadchodzi bardzo małymi krokami?
– Aktualnie skupiam się na moim fizycznym przygotowaniu, chodzę na siłownię. Przygotowania sprzętu rozpoczną się na początku 2020 roku. Regularnie będę ścigać się w Czechach i zostaję w Koprzywnicy. Będę także posiadać czeską licencję. Liczę jednak na starty w Polsce, bo one pozwolą mi się rozwijać.
Młoda reprezentantka Niemiec wierzy, że w przyszłym sezonie będzie mogła regularnie startować
– Łatwo zauważyć, że bardzo lubisz przebywać w Polsce. Co najbardziej podoba Ci się w naszym kraju?
– To prawda, kocham przebywać w Polsce. Nie potrafię powiedzieć, co lubię najbardziej, ale bywam w Polsce regularnie od 2010 roku i uwielbiam gościnność, która jest bardzo rzadka w Niemczech. Lubię polską kulturę, czuję się w tym kraju dobrze i komfortowo. Moim największym marzeniem jest mieszkać w Polsce. Polacy są pomocni, a ja bardzo to sobie cenię. No i kocham polskie jedzenie!
– Dziękuję za rozmowę, Sindy. Chciałabyś dodać kilka słów od siebie?
– Nie ma za co i również dziękuję za wywiad. Na ten moment, nie mam nic do dodania.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!