Czarny koń rozgrywek, niespodziewany zwycięzca... Wiele podobnych określeń można znaleźć na podopiecznych Sławomira Kryjoma. Jedno jest pewne - po sezonie 2021, każda drużyna z eWinner 1. Ligi, będzie z pełnym respektem wybierać się na wyjazd do Landshut. Zapraszamy na krótkie podsumowanie "diabelskich wyczynów" ekipy z Bawarii!
Złe dobrego początki
Mało kto stawiał przed sezonem na „Diabły” z Landshut. Polscy kibice „nauczeni” przypadkiem drużyny z Wittstock, niezbyt przywiązywali uwagę do kolejnej ekipy z zachodu w naszych rozgrywkach. Rzeczywiście – początek w wykonaniu podopiecznych Sławomira Kryjoma, nie zwiastował, by drużyna ta pokazała taką ambicję, jak wyszło to w późniejszym czasie. Na start niemieccy debiutanci doznali porażki na obiekcie innego zagranicznego ośrodka 2. Ligi – Lokomotivu Daugavpils. Jakby tego było mało, wysoką przegraną zaliczyli również na inaugurację na własnym stadionie. Opolski Kolejarz na One Solar Arenie zademonstrował pokaz siły i nie dał szans Devilsom. Niedługo potem, niepowodzenie nadeszło na kolejnym wyjeździe. „Niedźwiadki” z Rawicza nie pozwoliły na pierwsze punkty zespołu z Bawarii.
Trzy pierwsze mecze = brak jakichkolwiek punktów. Jak było dalej? To już każdy wie. Szybka odbudowa, wysoka skuteczność i jazda wprost do fazy play-off. Jaka była recepta na zmianę dyspozycji całego zespołu? Sławomir Kryjom tłumaczył, że zły początek nie był żadnym zaskoczeniem. – Nie załamywałem się po słabym początku, bo znałem przyczyny. Szczególnie w pierwszym meczu rundy zasadniczej z OK Bedmet Kolejarzem Opole. To nie był nasz dzień, a na dokładkę pogoda zmieniła tor. Poza tym Niemcy cały rok nie jeździli na żużlu, bo w 2020 roku, z powodu koronawirusa, nic tam się nie działo. Dlatego początek nie był wesoły.
Niedoceniani, szybko zbudowali diabelsko silną twierdzę
Po trzech porażkach zaliczonych na początku – nie da się ukryć – zwariowanego trochę sezonu, mało kto stawiał, że Landshut będzie w stanie tak mocno zagrozić. Przekonali się o tym dość szybko rzeszowianie. Ekipa z Podkarpacia na niemieckim terenie zgubiła punkty, jako pierwszy zespół w polskiej lidze. Podopieczni Sławomira Kryjoma postraszyli niedługo później RzTŻ również przy Hetmańskiej. W końcowym rozrachunku to debiutanci zabrali ze sobą punkt bonusowy i lepszy bilans w dwumeczu.
Prawdziwego wiatru w żagle, bawarskie „Diabły” nabrały po zdewastowaniu swoich krajowych rywali z Wittstock. Żużlowcy z Landshut pozwolili przybyszom z północy na zebranie ledwie trzydziestu „oczek” na One Solar Arenie. Coraz bardziej widać było, że drużyna zaczęła działać jako jedna całość, domowy tor stawał się z meczu na mecz większym atutem, a także porozumienie między zawodnikami wyglądało wybornie. Sławomir Kryjom podkreślił, że kluczem jest właśnie dobra atmosfera, której zabrakło choćby opolanom w finałowym dwumeczu. – W Landshut nie było po przegranym meczu awantur. Każdy rozumiał, że to tylko sport. Kiedy przegrywaliśmy, to rozpalaliśmy grilla i gadaliśmy. Byliśmy wielką rodziną. To zaprocentowało. Dla końcowych rozstrzygnięć w drugiej lidze w sezonie 2022 też ta atmosfera będzie ważna. Jeśli ktoś będzie tak sztywny, jak Opole w meczach z nami, to nie wygra.
Zasłużyli na awans, bazując na swoim
Gdyby wziąć teraz pod lupę, z perspektywy czasu, cały sezon i wszystkie drużyny, Landshut Devils wyróżnia się zdecydowanie. Od samego początku, zespół bazował na jednym i tym samym trzonie. Skład drużyny był praktycznie niewymieniany, z kilkoma małymi wyjątkami. Moc i skuteczność całej ekipy budowana była od początku do końca. Drużynę zbudowano ze swoich, krajowych zawodników, którzy w końcowym rozrachunku okazali się trzonem kadry. – Nie spodziewałem się awansu. Chyba nikt się nie spodziewał. W trakcie sezonu zapaliła się lampka, pojawiła się myśl, że to byłby niezły numer, bo przecież nikt na nas nie stawiał. A po trzech meczach to w ogóle nie było wesoło – mówił menadżer „Diabłów”.
Nieocenione okazało się również wsparcie młodzieży, która jak się później okazało, stała się łakomym kąskiem nawet ekstraligowych klubów. Noricka Blödorna okrzyknięto objawieniem, ale mimo ofert i sporej dawki pokusy, postanowił o tym, że to Landshut jest na ten moment jego przyszłością – Myślę, że to była bardzo dobra decyzja. Norick cały czas się jeszcze uczy. Zrobił duży progres w tym roku i to słusznie, że zostanie właśnie w tym miejscu, gdzie go poczynił – komentował przedłużenie umowy inny zawodnik Devils – Kai Huckenbeck.
Końcowy sukces Landshut okazał się sensacją i sprowadził na ziemie wszystkich, którzy w nich wątpili. Jak podkreślił Martin Smolinski w wywiadzie udzielonym naszemu serwisowi, kluczem była komunikacja i świetna atmosfera. – Najważniejszą rzeczą, jaką mamy w naszym zespole, jest to, że możemy o wszystkim porozmawiać. Zgodnie z zapowiedziami Sławomira Kryjoma, trzon zespołu pozostanie ten sam na sezon, w którym Devils będą beniaminkiem zaplecza PGE Ekstraligi. Doszło do tego wzmocnienie w postaci Madsa Hansena. Czy zwycięska kadra podoła wyzwaniu na kolejnym szczeblu? – Będziemy jechać o zwycięstwo w każdym spotkaniu, jednak wszystko na spokojnie. Będziemy chcieli się utrzymać. Przeskok jest dość duży – tak ocenił menadżer Kryjom.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!