W ostatnich tygodniach Fogo Unia Leszno stała się obiektem wielu materiałów prasowych, w których przewijał się wątek finansowy. Prezes Piotr Rusiecki w magazynie Eleven Call Live zabrał głos w tej sprawie.
W sezonie 2020 zespół Fogo Unii Leszno stanie przed szansą zdobycia czwartego z rzędu tytułu drużynowego mistrza Polski. „Byki” można śmiało określić już czymś więcej, niż drużyną. To po prostu wielka rodzina. Piotr Rusiecki w środowym magazynie Eleven Call Live odniósł się przede wszystkim do ostatnich ataków na jego klub w kontekście niewypłacenia zawodnikom pełnych puli pieniężnych wynikających z kontraktów. – Potwierdzam to, że pieniążki w całej kwocie nie dotarły do naszych zawodników, ale myślę, że nie ma co dramatyzować. Sytuacja w porównaniu do poprzednich lat nie wygląda mocno gorzej. Te kwoty nie są duże, także póki co nie ma co dramatyzować, a sytuacja jest do opanowania bardzo szybko – uspokaja.
Prowadząca magazyn Anita Mazur zapytała sternika najsilniejszego klubu w Polsce o to, na ile spotkań bez udziału kibiców kluby są w stanie sobie pozwolić, aby szybko nie popaść w tarapaty i widmo upadku? – Unia Leszno nie chce jechać bez kibiców. To jest sport dla kibiców i oni chcą oglądać wydarzenia na żywo. Jeśli jednak będzie taka rozmowa i przymus, to się podporządkujemy do tego i będziemy jeździć tak, jak nakaże góra.
Wielu żużlowców w oczekiwaniu na wznowienie, a w zasadzie to na start sezonu 2020 wróciła do domów. Tak też jest w przypadku dwóch reprezentantów Fogo Unii Leszno. Co w przypadku, gdyby pojawiłoby się „zielone światło” na to, by wrócić na tor? – Co do zawodników, to są oni w domach. Ci, którzy mieszkają w Polsce, to są w naszym kraju, a dwaj Australijczycy – Jaimon Lidsey i Brady Kurtz zdecydowali się na powrót do Australii. Z moich informacji wynika, że nie ma problemu, aby ci zawodnicy wrócili do Polski, gdy tylko zostaną rozpoczęte rozgrywki ligowe. Co się wydarzy? Wydaje mi się, że jeszcze minimum miesiąc, może nawet dwa i będziemy podejmować decyzje, kiedy i czy ta liga wystartuje. Sprowadzenie zawodników do Polski nie jest naszym największym problemem. Przebywa obecnie z nami najmłodszy z nich – Keynan Rew, który został w Polsce i nie wraca do Australii przez koronawirusa i zostaje z nami do końca sezonu. Miło spędzamy razem czas.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!