Patryk Wojdyło był jednym z najskuteczniejszych zawodników ROW-u Rybnik w ostatnim meczu. Jego dobra dyspozycja to jednak było za mało, by wygrać.
Wydaje się, że sprawa zwycięstwa została przesądzona jeszcze na kilka godzin przed meczem. Gospodarze przygotowali bowiem zdecydowanie inny tor niż podczas treningów, które przygotowały drużynę do pojedynku z Arged Malesa Ostrowem. Na to uwagę zwrócił też Jan Kvěch, który po zakończeniu spotkania nie należał do najszczęśliwszych zawodników. Podobne wnioski wyciągnął też Patryk Wojdyło, któremu poszło zdecydowanie lepiej.
– Tor się różnił. W piątek były też inne warunki, trochę inna pogoda. To też na pewno miało do tego wpływ, ale tak tor nie był taki jak zawsze w Rybniku. Tak po prostu zostało przekombinowane na naszą niekorzyść – powiedział po zakończeniu spotkania.
Ani przez moment ekipa ROW-u Rybnik nie była na prowadzeniu podczas niedzielnego spotkania. To chyba najrealniej pokazuje przebieg pojedynku. Już po pierwszej serii mieli oni aż ośmiopunktową stratę do przyjezdnych. Chociaż kolejne biegi wyglądały z ich strony już zdecydowanie lepiej, to ostatecznie ponieśli klęskę. Zdecydowanie poniżej oczekiwań oprócz wyżej wspomnianego pojechał Žagar. Nasz rozmówca twierdzi, że każdy z zawodników zielono-czarnych miewał lepsze i gorsze chwile.
– Od początku były problemy. To widać po wynikach naszych liderów, jak punktowali, a potem zaczęła się nerwówka. Może temperatura sprawiła nam psikusa? Ciężko mi powiedzieć. Każdy z nas ma swoje problemy, ale musimy z nich wyjść, bo inaczej będzie tragedia. Bez trójek meczu nie wygramy. Patrząc na pierwszą serię, to nawet nikt z nas nie wygrał. To jest największy problem – dodał Patryk Wojdyło.
Chce wygrywać i być liderem ROW-u
Tylko jeden bieg z udziałem 24-latka został przegrany przez ROW. Ponadto na osłodę wraz z Kurtzem zdołali wygrać ostatni bieg. Uzyskany wynik go jednak nie satysfakcjonuje i oczekuje od siebie jeszcze więcej. W momencie gdy pozostali twierdzili, że nawet po piętnastym biegu dalej nie odnaleźli odpowiednich ustawień, to Wojdyło wyłamał się ze schematu. Chciałby jednak być liderem z prawdziwego zdarzenia.
– No to spoko, ale to nie jest mój cel. Mój cel jest zdobywać dwucyfrowe wyniki cały czas. To jest jakby nie patrzeć dziewięć. W teorii od Mateja się oczekuje, ale to ja chce być liderem. Dlatego ja też oczekuję od siebie więcej. My z Bradym (dop. red. Kurtzem) ostatni bieg wygraliśmy 5-1, więc wydaje mi się, że z nim znaleźliśmy odpowiednie ustawienia – zaznacza ambitny zawodnik.
Na zakończenie rundy zasadniczej ekipa z Rybnika uda się do Zielonej Góry, by walczyć o sprawienie niespodzianki. Dotychczas bowiem Enea Falubaz nie przegrał żadnego spotkania i wydaje się, że tylko kataklizm może im odebrać awans do PGE Ekstraligi. Innego zdania jest Patryk Wojdyło, który stwierdza, że w 1. Lidze nie ma drużyny, której nie da się pokonać. Później rybniczan czekają play-offy, lecz zawodnik koncentruje się na najbliższym spotkaniu, które wraz z drużyną chce wygrać.
– W tym momencie nie ma drużyny nie do pokonania. Ktoś może mieć gorszy dzień, może zdarzyć się jakaś, odpukać dziwna kontuzja i drużyna, która jest pierwsza, może odpaść. 1. Liga jest bardzo wyrównana. Wszyscy jadą i każdy chce wygrywać. Na ten moment wszystko jest tak skomplikowane, że nie ma co myśleć do przodu. Trzeba po prostu zwyciężać – zakończył zawodnik ROW-u Rybnik w rozmowie z SpeedwayNews.pl.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!