Po siedmiu latach w Częstochowie odbyła się kolejna gala lodowa. Tym razem najlepszy okazał się Niemiec Ronny Weis. Na trybuny lodowiska przyszło mnóstwo kibiców.
Piątkowe zawody były pierwszymi od siedmiu lat rozgrywanymi na sztucznym lodowisku w Częstochowie. Przypomnijmy, że w styczniu 2017 roku zwyciężył Michał Gruchalski przed Mateuszem Kowalczykiem i Hubertem Łęgowikiem. Od tamtego wydarzenia minęło sporo lat i klub z Częstochowy wyszedł z inicjatywą powrotu zmagań na lodzie. Te okazały się świetnym pomysłem, ponieważ wywołały ogromne zainteresowanie kibiców, którzy wykupili wszystkie bilety. Trybuny lodowiska przy ul. Boya-Żeleńskiego 4 wypełniły się po brzegi, a ponadto sympatycy czarnego sportu zajęli miejsca tuż przy barierkach, jak na koncertach największych gwiazd.
Tuż przed 19:00 rozpoczął się trening uczestników oraz pokazowe jazdy m.in. Sebastiana Ułamka, Krzysztofa Harendarczyka czy młodzieżowców Włókniarza Częstochowa na motocyklach typu Pit-Bike. Inauguracyjny wyścig padł łupem Richarda Geyera, lecz z pewnością sylwetka młodego zawodnika „Lwów” – Szymona Ludwiczaka mogła się podobać kibicom. Chwilę później przypomniał o sobie Mateusz Kowalczyk, który w przeszłości wygrywał już galę lodową w Częstochowie. Na zakończenie pierwszej serii startów triumfował faworyt zawodów – Ronny Weis.
Nieoczekiwana zmiana
Po pierwszej serii startów zawodnicy podjęli decyzję, że od tego momentu wyścigi będą liczyć nie 4, a 3 okrążenia. Po dość długiej przerwie świetnie zaprezentował się Marcin Sekula, który chętnie wchodził w interakcję z kibicami, co przynosiło mu sporą porcję braw. W wyścigu piątym spotkali się wszyscy zwycięzcy biegów z pierwszej serii. Weisa i Kowalczyka pogodził Geyer, startujący z pierwszego pola.
Kolejne gonitwy przyniosły nieco mniej emocji, lecz na zakończenie trzeciej serii startów Weis skutecznie zrewanżował się Geyerowi, wygrywając z rodakiem i Marcelem Kajzerem. Organizator Drif on Ice wygrał również w dziesiątym biegu, co dało mu awans bezpośrednio do finału. Wyścig jedenasty przyniósł ogromne kontrowersje. Najpierw upadek zanotował Richard Geyer, który został wykluczony. W powtórce Marcel Kajzer wjechał w taśmę, ale twierdził, że nie został poinformowany wcześniej, że to powoduje wykluczenie. Po długiej i burzliwej dyskusji z sędzią, Kajzer wystartował w powtórce, ale… 10 metrów za Dawidem Wiwatowskim. Ten jednak zanotował defekt tuż po starcie i Kajzer pewnie triumfował. Ostatecznie zatem 33-latek dopiął swego.
Doświadczenie kluczem
Ostatni wyścig fazy zasadniczej padł łupem Mateusza Kowalczyka, który wygrał tę część zawodów i wybierał pole startowe w finale jako pierwszy. Wyścig barażowy to również ogrom emocji. W pierwszej odsłonie najlepiej spod taśmy wyszedł Wojciech Lisiecki. W pogoń za Polakiem udał się Richard Geyer, który na drugim okrążeniu wszedł ostro pod Lisieckiego, a w konsekwencji upadł na lód. Na szczęście nie odniósł poważnej kontuzji, a na domiar złego został wykluczony z powtórki. Tym razem dużo lepiej wystartował Sekula. Niemiec ponownie ostro atakował rywala, lecz sam upadł i do finału awansował trener Kolejarza Opole.
Wyścig finałowy to świetny start Ronny’ego Weisa, lecz sędzia dopatrzył się nierównego startu. W powtórce Niemiec ponownie wygrał moment startowy i nie oddał prowadzenia do końca. Na drugim miejscu przyjechał Mateusz Kowalczyk, a podium w Częstochowie uzupełnił Marcin Sekula.
Wyniki Gali Lodowej o Puchar Prezydenta Miasta Częstochowy:
1. Ronny Weis (3,1,3,3) 10+1 miejsce w finale
2. Mateusz Kowalczyk (3,2,3,3) 11+2 miejsce w finale
3. Marcin Sekula (1,3,3,2) 9+1 miejsce w barażu+3 miejsce w finale
4. Richard Geyer (3,3,2,W) 8+upadek w barażu
5. Wojciech Lisiecki (2,3,2,2) 9+wykluczenie w barażu
6. Marcel Kajzer (2,2,1,3) 8
7. Szymon Ludwiczak (2,2,1,1) 6
8. Romuald Lisiecki (1,1,1,1) 4
9. Dawid Wiwatowski (W,1,2,D) 3
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!