W niedzielne popołudnie MRGARDEN GKM Grudziądz podejmował u siebie zespół z Częstochowy. Świetne ściganie i emocje do ostatniego biegu, w którym wszystko się rozstrzygnęło zakończyło się remisem 45:45. W meczu doszło do zamiany Przemysława Pawlickiego na Romana Lachbauma.
Przemysław Pawlicki na mecie zameldował się wyłącznie raz i to na ostatniej pozycji. Więcej szansy nie dostał. W kolejnym biegu z udziałem starszego z braci Pawlickich została zastosowana rezerwa zwykła, w ramach której pojechał Roman Lachbaum.
– Można przegrać i być ostatnim, ale po jakimś ataku. Można przegrać o pół koła, na starcie to wtedy widać, że człowiek coś myśli, ale jak ktoś jedzie z tyłu i tylko pokonuje 4 okrążenia to wtedy już niczym nie ryzykujemy. Jest połowa sezonu, niektórzy mieli okazję, by udowodnić swoją wartość w zespole. Ja ich rozumiem, też jeździłem na żużlu i też przyjeżdżałem ostatni, ale się nie gniewałem przynajmniej – powiedział Robert Kempiński.
Niestety pierwszy bieg Romana Lachbauma zakończył się upadkiem już na pierwszym łuku pierwszego okrążenia. Na torze znalazł się również Paweł Przedpełski. Decyzją sędziego bieg został powtórzony w czteroosobowym składzie, a Lachbaum dowiózł do mety 0, lecz już w swoim następnym starcie zdobył punkt. W 11 odsłonie spotkania 19-latek wywalczył 2 pkt, przywożąc za plecami Jasona Doyle’a oraz Pawła Przedpełskiego. Przez cały pojedynek zgromadził 2 punkty i bonus, lecz było widać, że jest wsparciem dla drużyny, a kibice wręcz prosili trenera na początku zmagań o zmianę Pawlickiego na młodego Rosjanina, skandując jego nazwisko.
19-latek nie jest jednak zadowolony ze swojego występu. Uważa, że stać go na wiele więcej i nie był wystarczająco szybki. Brakowało mu prędkości i mocy, która pozwoliłaby wywalczyć więcej cennych punktów dla zespołu. – Słabo oceniam swój występ. Treningi zapowiadały lepszy wynik. Mecz zweryfikował to wszystko. Teraz wiem, że treningi to nie są zawody i jest dużo ciężej. Udało mi się tak naprawdę tylko w jednym biegu dobrze pojechać. W pozostałych wyścigach nie czułem prędkości. Nie byłem szybki i tak naprawdę ciężko teraz powiedzieć, z czego to wynikało. Motor był przygotowany i dopasowany do toru, zwłaszcza na treningach, na zawodach widać, że to nie ta prędkość, która powinna być i trzeba jeszcze tyle pracować, by ten wynik był jeszcze lepszy.
Rosjanin jest jednak bardzo wdzięczny trenerowi za szansę, którą otrzymał w tym meczu, gdyż bardzo długo na nią czekał i wierzył, że kiedyś ją dostanie. – Jestem bardzo wdzięczny trenerowi za szansę w dzisiejszym meczu. Bardzo na nią czekałem, tyle meczów i wreszcie pojechałem. Wiem, że jestem jeszcze na samym dole i trzeba krok po kroku iść do góry, cały czas mocno pracować, by wynik był jeszcze lepszy.
Trener Robert Kempiński zdradził pewną tajemnicę. Roman Lachbaum otrzyma szansę również w następnym starciu w Rybniku. – Roman jechał też niektóre biegi słabo, ale pokazał jednak, że potrafi przywieźć 5:1, więc mogę zdradzić, że w następnym meczu również otrzyma szansę. To zależy w jakim stylu się przegrywa.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!