Na trzy rundy przed końcem zmagań o Mistrzostwo Świata Robert Lambert jest siódmy i ma tylko 2 punkty straty do ostatniego „bezpiecznego” miejsca. Brytyjczykowi zależy na zapewnieniu sobie miejsca w przyszłorocznej stawce FIM SGP. Nie udało się w GP Challenge.
We Wrocławiu Lambertowi wreszcie udało się stanąć na podium rundy cyklu Speedway Grand Prix. Na ostatnim łuku zawodnik Apatora Toruń wyszarpał trzecią lokatę Maciejowi Janowskiemu. Dzięki dobremu wynikowi na Stadionie Olimpijskim Brytyjczyk zbliżył się do czołowej „szóstki”, która utrzymuje się w cyklu. Zapewnienie sobie awansu do przyszłorocznych zmagań jest kluczowe dla 24-latka.
Brytyjczyk mógł zapewnić sobie przepustkę w szkockim Glasgow podczas turnieju Challenge. Plany pokrzyżował ostatni bieg. – To dla mnie bardzo ważne po tym, jak zawaliłem ostatni wyścig w Glasgow. Chcę zapewnić sobie miejsce na kolejny sezon. Oczywiście będę teraz naciskać na czołówkę, żeby pokazać, że dzika karta dla mnie nie była błędem – mówi Lambert w rozmowie z fimspeedway.com.
Lambert słabo spisał się w domowej rundzie na Millenium Stadium. Siódmy zawodnik klasyfikacji generalnej musiał nieco zmienić plany. – Cardiff to był kubeł zimnej wody i zmusiło mnie do spojrzenia na pewne sprawy – w jakim kierunku iść i co chcę osiągnąć na zakończenie tego sezonu – przyznaje Robert Lambert.
Przed rokiem brytyjski zawodnik został wyróżniony dziką kartą na cykl SGP 2022. W końcówce sezonu Robert Lambert chce udowodnić, że decyzja nie była błędem. – Musimy dawać z siebie wszystko, wchodzić do półfinałów i finałów. Trzeba dorzucać punkty do klasyfikacji. Mam nadzieję, że uda mi się zapewnić automatyczną kwalifikację na przyszły sezon. To cel na ten rok – podkreśla 24-letni żużlowiec.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!