Od dawna wiadomo, że w MRGARDEN GKM-ie Grudziądz dużym problemem jest brak dobrej postawy juniorów. Nie dokładają do puli dużych punktów, co ma przełożenie na ostateczne wyniki spotkań.
Robert Kościecha już parę lat trenuje formację juniorską w Grudziądzu. Mimo ciężkiej pracy, nadal trzeba czekać na jej efekty, gdyż wciąż nie ma to zbyt dużego przełożenia na punkty młodych zawodników. W niedzielnym meczu z Unią Leszno, młodzieżowcy zdobyli łącznie 3 oczka.
Swoje debiutanckie punkty w PGE Ekstralidze zaliczył Denis Zieliński, który zdobył je, trzymając za plecami w biegu czwartym Jaimona Lidseya, a następnie korzystając z defektu tego samego zawodnika w wyścigu ósmym. Żadnego rywala nie pokonał Marcin Turowski, który w efekcie wypadł z awizowanego składu na najbliższy mecz we Wrocławiu.
Ostatecznie MRGARDEN GKM przegrał 42:48. – Wielka szkoda, wszystko robiliśmy, żeby ten mecz wygrać. Z postawy grudziądzkich juniorów nie jestem zadowolony, Denis – fajnie by było gdyby przywiózł jeszcze chociaż jeden punkt. Marcin Turowski nie pojechał w ogóle, praktycznie dzisiaj na zawodach był nieobecny. To za słaba podstawa i musi on wyciągnąć bardzo poważne wnioski. Brakuje punktów juniorów – ocenił Kościecha.
Przed rozpoczęciem spotkania gospodarze mieli świadomość, z kim będą się mierzyć. – Nie przyjechał Rybnik, tak jak to było 2 tygodnie temu, tylko mistrz Polski prezentujący bardzo dobrą postawę. „Smyk” i Kubera jeżdżą znakomicie, choć to młodsi zawodnicy. Do tego Emil Sajfutdinow, Piotr Pawlicki, to jest przecież czołówka światowa i nie ma o czym tu mówić. Przygotowaliśmy się normalnie do tych zawodów, tylko, jak mówię, przyjechał mistrz Polski. To mocny zespół, a my byliśmy słabsi – przyznał trener grudziądzan.
Zawodnicy gospodarzy próbowali swoich sił z rywalami z Leszna i po pierwszej serii nawet prowadzili 13:11. Z biegiem meczu goście oni zapoznali się z torem i trafili z przełożeniami, wygraną mieli na wyciągnięcie ręki. Gospodarze nie do końca rozumieli się na torze i czasami łatwo na dystansie tracili ważne „oczka”.
– Jeżdżąc w parze, trzeba być szybkim. Jak jeden zawodnik jest bardzo szybki, a drugi bardzo wolny, to ciężko parę jest utrzymać. Szczególnie, gdy na plecach się ma Sajfudtinowa czy innych. Każdy uciekał, żeby dojeżdżać ze zwycięstwem i to był problem – podkreślił Robert Kościecha.
Źródło: GKM TV
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!