Liderem zespołu ROW-u Rybnik podczas niedzielnego starcia z Trans MF Landshut Devils był Jan Kvěch. Czech zdobył komplet punktów i był niełapalny na Górnym Śląsku.
Co ciekawe wicemistrz świata juniorów z ubiegłego sezonu do meczu przystąpił niejako z marszu. Z powodu pełnienia funkcji rezerwowego podczas Grand Prix w Pradze nie pojawił się na piątkowym treningu ROW-u Rybnik, lecz to nie przeszkodziło mu w zdobyciu pierwszego kompletu punktów w karierze. – Nie było mnie, bo byłem rezerwowym w sobotę na Grand Prix w Pradze, więc nie chciałem jechać tu w piątek, później wracać i znów wrócić. Pojeździłem w sobotę na treningu przed SGP i po zawodach przyjechałem do Rybnika. Po prostu pojechałem z marszu – wytłumaczył.
22-latek był najszybszym zawodnikiem podczas niedzielnego meczu. Potwierdzają to także czasy poszczególnych biegów, gdyż tylko Kvěch zdołał zejść poniżej 64 sekund i to dwukrotnie. To właśnie głównie dzięki dyspozycji Czecha rybniczanie oprócz z wygranej, to mogą cieszyć się także z bonusa. – Byłem bardzo szybki. Na torze czułem się bardzo dobrze i zdobyłem swój pierwszy płatny komplet. Jako drużyna pojechaliśmy bardzo dobrze. Zgarnęliśmy też bonus, więc pozostaje się tylko cieszyć – kontynuował uśmiechnięty Kvěch.
Nie rozumie przygotowania torów
Przed meczem w parku maszyn było dość nerwowo. Tor został przygotowany bowiem w taki sposób, że ingerować w niego musiał komisarz. Dlatego też jego odebranie nastąpiło po drugim zebraniu, czyli nieco ponad godzinę przed rozpoczęciem meczu. Dlatego też zapytaliśmy głównego aktora właśnie o nawierzchnię na torze przy ulicy Gliwickiej 72. – Był bardzo dobry. Teraz w Polsce jest inaczej. Jak tor nie jest dobity na beton, to zawsze są jakieś problemy. Nawierzchnia była super przygotowana, więc mnie pasowało – skwitował.
Jest to zatem kolejny zawodnik, który narzeka na tory w Polsce. Przypomnijmy, że ostatnio w dość mocnych słowach na ten temat wypowiedział się rodak Kvěcha – Václav Milík. Mu także jeździ się lepiej na nieco przyczepniejszych nawierzchniach, których w Polsce jest coraz mniej. – Ja lubię przyczepne tory, ale teraz już w Polsce takich torów nie ma. Miejscowi przez dwa dni dobijają tor by potem komisarz go odebrał – dodał w rozmowie z naszym portalem.
„Mamy świetną drużynę”
Po fatalnym początku sezonu zespół ROW-u Rybnik wygląda coraz lepiej. W parku maszyn także wygląda to dość okazale, gdyż wszyscy wspierają siebie nawzajem w walce o jak najlepszy wynik. To zaczęło się udawać, a ekipa „Rekinów” znajduje się już na trzecim miejscu w tabeli 1. Ligi Żużlowej. – Mamy świetną drużynę i atmosferę. Wszyscy skupiamy się tylko na jeździe. Sukcesy przychodzą same, więc nam pozostaje tylko jechać z przodu stawki i myślę, że będzie dobrze – zdradził kulisy.
Teraz zespół z Rybnika czeka wyjazd do Łodzi, gdzie będą próbować obronić sześć punktów przewagi. Kvěch dotychczas na Moto Arenie wystartował tylko raz, choć był to udany występ. Nie lekceważy on jednak rywala i zdaje sobie sprawę, że będzie to ciężkie spotkanie. – Miałem okazję pojechać w Łodzi, ale będzie ciężko. Miejscowi zawodnicy zawsze są świetnie dopasowani do swojego domowego toru. Jesteśmy jednak dobrej myśli i będziemy walczyć – zakończył.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!