Zmiany, zmiany ogłaszają! Speedway Grand Prix przynosi nam dwie nowości, które oceniam bardzo pozytywnie. Chciałoby się rzec, że promotor SGP wreszcie daje nam powiew świeżości. Choć widać tutaj kopiowanie pomysłów z innych dyscyplin, to nadal jest to ruch w dobrą stronę.
Kiedy Discovery Sports Events przejmowało cykl Speedway Grand Prix niektórzy wątpili, jeszcze inni mieli spore nadzieje. Początki to jeden wielki kapiszon. Nudne, doskonale znane obiekty, z nielicznymi wyjątkami, takimi jak Ryga czy Landshut. Planując wyjazdy na żużel w 2024 roku można było rzecz jasna ująć turnieje Grand Prix, ale bardziej z sentymentu, niż z ciekawości. Bo w końcu co nas może zaskoczyć w szwedzkiej Malilli, czy duńskim Vojens? Oczywiście mieliśmy przypadki, gdzie nagle legendarna, acz równie nudna Praga zaskakiwała bardzo przyjemnymi zawodami, ale obiecanej ekspansji na inne kontynenty nie dostaliśmy. Stulecie żużla również nie było celebrowane w sposób, który zapamiętalibyśmy na lata.
W końcu jednak – Alleluja! W styczniu przyszła informacja o ciekawych zmianach, zaproponowanych przez promotorów SGP.
Speedway Grand Prix 2024, czyli sprinty i więcej sportu w sporcie
Co nam proponują promotorzy SGP? Pomysł żywcem wyjęty z bardziej popularnych sportów motorowych, czyli sprinty. Na początek w Warszawie i Cardiff, gdzie pogoda nie powinna popsuć planów. Na czym to polega? Cztery grupy zawodników po czterech uczestników rywalizują w kwalifikacjach o jak najlepszy czas. Zwycięzcy każdej z grup rywalizują w wyścigu o 4 punkty do klasyfikacji generalnej mistrzostw świata. W optymalnym dla jednego z zawodników scenariuszu, zyska on 8 punktów. Rewolucji w tabeli nie będzie, ale solidny zastrzyk już owszem.
– Chcemy zaoferować coś więcej fanom, oglądającym na stadionie lub przed telewizorami, dodając sprint i zwiększając znaczenie kwalifikacji – powiedział dyrektor Phil Morris.
I ja się pod tym podpisuje. Żużel musi powalczyć o nowego widza i implementując rozwiązania z MotoGP i Formuły 1 może to zrobić. Przeciwko takiemu rozwiązaniu protestują konserwatywni wyznawcy „dawnego żużla”. Ja jednak uważam, że pozytywne zmiany na pewno dyscyplinie nie zaszkodzą. Tutaj dodajemy element kojarzony z F1, ale na końcu zdecyduje to co lubimy najbardziej – wyścig żużlowy z prawdziwego zdarzenia. Większych wad nie dostrzegam. Jeżeli zmiana promuje najlepszych, to czemu jej nie chwalić? Jeśli dzięki niej liczba widzów, oglądających do tej pory mało popularne kwalifikacje wzrośnie, to jestem jak najbardziej na tak.
GP Challenge, czyli jeszcze ciekawszy turniej
Przyznam się bez bicia, że Grand Prix Challenge to jeden z moich ulubionych turniejów w kalendarzu żużlowym. Jeden dzień, masa emocji i gigantyczna stawka. Tutaj kolejny plus dla wciąż nowego promotora SGP – zwiększenie liczby szczęśliwców, którzy dzięki zawodom mogą wejść do elity. Już w październiku, w Pardubicach cieszyć się będzie czołowa czwórka, a nie – tak jak było do tej pory – trójka. Tym razem ten, który nie stanie na podium nie będzie wracał do domu z niczym.
Grand Prix Challenge wciąż ma to coś, co prawdopodobnie bezpowrotnie utracił cykl IMP. Tej adrenaliny, która towarzyszy zawodnikom startującym ze świadomością, że liczy się tylko tu i teraz. Cykl promowany przez Canal+ pokazał nam, że w ostatniej rundzie polskiego czempionatu połowa stawki jedzie praktycznie o nic. W rywalizacji o awans do GP jest zupełnie inaczej. Turnieje w Gislaved, Żarnowicy, czy Glasgow pokazały, jak wiele pikanterii im towarzyszy. Nic więc dziwnego, że wielu fanatyków żużla po ogłoszeniu kalendarza od razu spogląda, gdzie odbędzie się kolejny Challenge.
– Stwierdziliśmy, że odebranie jednego miejsca nam poprzez przyznanie dzikich kart i przekazanie go do Challenge’u pokazuje szacunek dla procesu kwalifikacyjnego – powiedział dyrektor Phil Morris. I znów będę chwalił, co przecież tak często mi się nie zdarza. W 2024 roku na Challenge zawodnicy przyjadą już po sezonie SGP (4 października), więc uczestnicy cyklu będą wiedzieć, czy muszą się kwalifikować na przyszły rok, czy mogą sobie odpuścić i zwolnić miejsce kolejnym kandydatom. Wad nie stwierdzono. Sport zwycięża, a my najpewniej będziemy się dobrze bawić. Zwłaszcza, jeśli ktoś wybierze się do niezwykle klimatycznych Pardubic. Weekend w Czechach gwarantuje niezapomniane wrażenia żużlowe i nie tylko.
Reasumując – panowie odpowiadający za cykl SGP budzą się z zimowego snu, który trwał stanowczo zbyt długo. Nadal jest wiele do poprawy, ale promotor zapalił iskierkę nadziei, że nie zamierza tylko odcinać kuponów, tylko naprawdę spróbuje coś pozmieniać.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!