Po wygranej z ROW-em Rybnik, Cellfast Wilki Krosno wygrały rundę zasadniczą. Prezes tegorocznego beniaminka eWinner 1. Ligi Żużlowej przyznaje, że wedle przedsezonowych założeń, drużyna celowała w 6-7 miejsce w tabeli.
Nie Zdunek Wybrzeże Gdańsk, nie ROW Rybnik, ani też nie Abramczyk Polonia Bydgoszcz. Zwycięsko z rundy zasadniczej wyszła drużyna z Podkarpacia, Cellfast Wilki Krosno. Meczem, który poprowadził drużynę prezesa Leśniaka ku pierwszemu miejscu w tabeli, było wygrane spotkanie z rybnickimi Rekinami, w stosunku 49:41. – Nie śmiałem nawet o takim sukcesie marzyć. 1 liga była tak piekielnie mocna i z góry założyliśmy, że naszym celem jest 6-7 miejsce. Że w tym pierwszym sezonie kluczowe jest, aby pozostać w tej lidze – opowiada o przedsezonowych planach sternik krośnieńskich Wilków. – Myślę nawet, że mało kto zakładał, że doczeka scenariusza, iż Wilki będę mistrzem fazy zasadniczej i celujemy w finał ligi. W ogóle cała runda i ostatni mecz były jak z… piekła do nieba – dodaje prezes w rozmowie z portalem nowiny24.pl.
Osoba odpowiedzialna za tegorocznego beniaminka opowiedziała również o momencie, w którym uwierzył on, że możliwe jest zwycięstwo z ROW-em Rybnik. Spotkanie rozpoczęło się bowiem od dominacji podopiecznych Marka Cieślaka. – Nabrałem przekonania, że odwrócimy ten mecz i wynik po czwartym wyścigu wygranym przez Mateusza Szczepaniaka. Pomyślałem, że jeżeli Mateusz będący zawodnikiem naszej drugiej linii wygrywa bieg, to ci statystycznie od niego lepsi doszusują do niego i wygramy to starcie. Był to dla mnie i dla całej naszej drużyny bardzo istotny bieg. Natomiast, to co później wyprawiał Andrzej Lebiediew, mogło przyprawiać o palpitację serca. Pokazał akcje, że palce lizać, podczas których wszystkim na stadionie ciarki przechodziły po plecach. Wyprzedzał rywali slalomem na trasie i o centymetry na mecie. To bardzo zapracowany zawodnik – mówi.
Przed zespołem Wilków Krosno chwila na złapanie oddechu po fazie zasadniczej, następnie zaś czeka na nich Zdunek Wybrzeże Gdańsk, ich półfinałowy rywal. Zdaniem prezesa Leśniaka, drużyna z Pomorza jest najlepszą opcją z możliwych, na jaką mogli natrafić zawodnicy z Krosna. – Nie wypowiadaliśmy się na ten temat głośno, ale po cichu chcieliśmy trafić na Gdańsk. Wydaje nam się, że jest to drużyna, z którą możemy śmiało walczyć o awans do finału ligi. Ponadto, mamy z nią rachunki do wyrównania. Wciąż czujemy dużą sportową złość za przegrany domowy mecz. Gdańszczanie zepsuli nam święto podczas inauguracyjnego pojedynku przy jupiterach. Mocno liczyliśmy na zwycięstwo w tym historycznym spotkaniu. Do pierwszego meczu w Gdańsku pozostało dużo czasu. Będziemy spokojnie się przygotowywać, aby walczyć tam o jak najlepszy wynik, by w rewanżu osiągnąć swój cel. Jak jesteśmy już tak daleko, to chcemy być w tym wielkim finale – komentuje.
– Obecnie koncentrujemy się na awansie do finału ligi. Pięknie byłoby znaleźć się w decydującej rozgrywce o PGE Ekstraligę, która znajduje się w strategii naszego klubu. To wielkie wyzwanie związane m.in. z dostosowaniem stadionu do wymagań ekstraligi. Jesteśmy na etapie szczegółowej analizy całości tych wymagań i posiadanych obecnie możliwości. Jak się zakończy sezon, będziemy znali wyniki, to podejmiemy decyzje – kończy swoją wypowiedź Grzegorz Leśniak.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!