To będzie sezon, który Kim Nilsson zapamięta do końca kariery. Szwed był rewelacją turnieju GP Challenge w Glasgow i wywalczył awans do cyklu FIM SGP. Zawodnik Landshut Devils będzie walczyć o punkt z najlepszymi zawodnikami globu, a jeszcze niedawno jego team składał się z niego i jego taty.
Gdyby nie spektakularny sukces, ubiegły sezon w wykonaniu Kima Nilssona być może ocenialibyśmy zupełnie inaczej. Szwedzki żużlowiec co prawda świetnie radził sobie w rodzimej lidze i miewał udane występy w Polsce, jednak sezon zakończył z dopiero 34. średnią na zapleczu PGE Ekstraligi. Wynik daleki od ideału, jednak indywidualne laury rekompensują go z nawiązką. Do brązowego medalu IM Szwecji Nilsson dołożył spełnienie żużlowych marzeń – awans do cyklu SGP.
Wszystko musi mieć pod kontrolą
Sensacyjny zwycięzca GP Challenge w Glasgow przez lata niemal ze wszystkim radził sobie sam. Mógł liczyć także na wsparcie ojca. – Najpierw tylko ja z tatą zajmowaliśmy się wszystkim. Dużo robię samemu – myję motocykle i zajmuję się tego typu rzeczami. Ale dzień ma tylko 24 godziny i musiałem postarać się o jakieś wsparcie – mówi w rozmowie z fimspeedway.com. Team się rozrósł. – Zatrudniłem mechanika i staram się o dodatkową pomoc w teamie, żeby ze wszystkim się uporać – przyznaje przed historycznym sezonem Kim Nilsson.
Szwedzki żużlowiec nie lubi, gdy ktoś miesza się do jego spraw. Dlatego dotychczas za większość jego warsztatu odpowiadał niemal wyłącznie właściciel. Nadal tak będzie, ale w SGP i nie tylko konieczne będzie wsparcie w parkingu. – Nadal we wszystko będę mieć wkład. Jestem tego rodzaju osobą, ale w końcu będę korzystać ze wsparcia ze składaniem motocykli, ich myciem czy też przygotowaniem między wyścigami – wyjaśnia Nilsson.
Tata żużlowiec w parkingu
Wspomniany tata przed laty sam był żużlowcem i to utytułowanym. Tommy Nilsson w Mariestad w 1983 roku sięgnął po złoty medal IM Szwecji. Od lat pomaga w rozwoju kariery swojego syna i to nie ulegnie zmianie. – Mój tata nadal będzie obecny podczas imprez, będzie mnie wspierać – zapewnia Nilsson. – Ale nie będzie się już tak angażować jak wcześniej. Ma 68 lat, więc myślę, że przyda mu się trochę więcej luzu – dodaje debiutant w cyklu SGP.
Starszy z Nilssonów sam zna smak udziału w walce o medale Indywidualnych Mistrzostw Świata. W szwedzkim turnieju jednodniowym zajął 9. lokatę. Teraz jego syn postara się nawiązywać do sukcesów. – To typ osoby, która nie mówi, że jest dumna, ale myślę, że trochę jednak jest. Był częścią moich wyników przez całą karierę, dbał o moje silniki. Mamy ze sobą naprawdę świetne relacje – podkreśla Kim Nilsson.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!