Włókniarz z pewnością inaczej wyobrażał sobie inaugurację PGE Ekstraligi. Biało-zieloni musieli uznać wyższość GKM-u Grudziądz. Po spotkaniu głos zabrał nowy nabytek "Lwów" - Wiktor Lampart.
Częstochowianie w inauguracyjnej kolejce PGE Ekstraligi musieli przełknąć gorycz porażki. Od początku spotkania to GKM dyktował warunki, a po pierwszej serii startów „Lwy” traciły do rywali już osiem „oczek”. Po siedmiu gonitwach przewaga grudziądzan urosła do dziesięciu punktów. Finalnie podopieczni Mariusza Staszewskiego przegrali 39:51. Wiktor Lampart w swoim debiucie wystąpił dwukrotnie i zdobył tylko jedno „oczko”.
– W pierwszym wyścigu było w miarę dobrze. Miałem dobry moment startowy. Myślę, że dobrze wykorzystałem drugie pole. Nie robiłem jakichś dużych zmian po tym biegu, ponieważ liczyłem, że w kolejnym starcie, na tych samych przełożeniach, będzie równie dobrze ze startu. Wyglądało to jednak inaczej niż zakładaliśmy. Po tym starcie wprowadziliśmy większe zmiany w sprzęcie, ale nie miałem już możliwości sprawdzić ich w praktyce – przyznał nowy zawodnik Krono-Plast Włókniarza.
Tylko dwie szanse
Trener Mariusz Staszewski dość szybko zdecydował się na roszady taktyczne. W wyścigu dziewiątym Madsa Hansena zastąpił Jason Doyle, natomiast w dziesiątej odsłonie w miejsce naszego rozmówcy pojechał Kacper Woryna. W czwartej serii startów także nie ujrzeliśmy niespełna 24-latka. Piotr Pawlicki wystąpił w ramach rezerwy taktycznej.
– Żałuję, że nie dostałem trzeciej i czwartej szansy. Wiadomo, każdy bieg to możliwość na dobry wyścig i zdobyte punkty. No niestety ja przystąpiłem do tych zawodów z trudniejszego numeru startowego. Mierzyłem się na początku z trudniejszymi zawodnikami. Szkoda, że nie mogłem przetestować zmian, które wprowadziliśmy, ale taką decyzję podjął trener i ja nie mam na nią wpływu – skomentował decyzje taktyczne trenera Wiktor Lampart.
Przypomnijmy, że pierwotnie to spotkanie miało odbyć się w piątek. Z powodu złych prognoz atmosferycznych najpierw tor został przykryty plandeką, a później zdecydowano przełożyć mecz na sobotę. Trzeba przyznać, że mogło to wpłynąć na przygotowanie gospodarzy do pojedynku z GKM-em Grudziądz.
– Tor mnie jakoś bardzo nie zaskoczył. Jechało mi się na nim dobrze, aczkolwiek pod kątem ustawień i szybkości nie było już tak dobrze. Niemal cały tydzień padał deszcz. Tor był pod plandeką, więc po takich warunkach jeszcze nie mieliśmy okazji jeździć w tym roku w Częstochowie – wytłumaczył tę kwestię były zawodnik klubu z Torunia.
Piekielnie trudne zadanie
Włókniarz w drugiej kolejce uda się na bardzo trudny mecz wyjazdowy do Lublina. Przypomnijmy, że Orlen Oil Motor wygrał w Zielonej Górze aż 59:31 i oczywiście w starciu z częstochowianami będą faworytem. Doświadczenie z regularnymi startami przy Alejach Zygmuntowskich posiada Wiktor Lampart. Żużlowiec z Rzeszowa reprezentował „Koziołki” przez 5 sezonów.
– W Lublinie zapewne można się spodziewać twardego toru. Jeśli chodzi o przygotowania do tego meczu to musimy potrenować na twardym torze, żeby choć trochę dobrać przełożenia pod tamtą nawierzchnię. Wiadomo, że jest tam inna geometria, ale na pewno musimy przygotować się w taki sposób. W każdych zawodach chcemy wygrać i pojedziemy do Lublina jak najlepiej przygotowani. Na co to wystarczy to się okaże w sobotę – zapowiedział zawodnik formacji U24 Włókniarza Częstochowa.
Wiktor LampartAby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!