W Polsce rozpoczęliśmy już pierwsze sparingi. Wszyscy z niecierpliwością czekają na początek ligowego ścigania. Tymczasem w Anglii wystartowali również od imprez towarzyskich, jednak w nieco innym formacie. Na Wyspach można było dostrzec duży głód żużla wśród tamtejszych kibiców. Miniony weekend zaspokoił z pewnością spragnionych zapachu metanolu.
Angielski speedway nieco budzi się do życia. Takie wnioski wyciągam po inauguracyjnym weekendzie sezonu 2022 na Wyspach Brytyjskich. Pandemia koronawirusa dość mocno sparaliżowała „czarny sport” w tym kraju. Jak wiemy, sezon 2020 został praktycznie całkowicie odwołany ze względu na wszelakie obostrzenia. Brytyjski żużel potrzebuje kibiców i zupełnej swobody. W tym kraju nie ma żadnych dofinansowań ze strony miast, które idą na poczet klubów. Tutaj każdy musi radzić sobie sam, wiec bez dochodu z biletów, nie ma praktycznie możliwości na dalsze funkcjonowanie. Z tego względu kilka klubów w poprzednim sezonie opuściło rozgrywki.
Dziś jednak wszystko wstaje na nogi. Anglicy porzucili wszelkie ograniczenia związane z COVID-19. Nie trzeba już tam nosić masek nawet w pomieszczeniach zamkniętych, a 18 marca zniesiono wszelkie obostrzenia związane z podróżowaniem na Wyspy. Nie wymagany jest nawet certyfikat szczepienia, ani żadne testy. Po wyjściu UK z Unii Europejskiej, trzeba mieć jedynie paszport. W normalnym trybie odbywają się więc również zawody żużlowe. Sezon 2022 mógł zostać zainaugurowany z prawdziwego zdarzenia. W minioną niedzielę pierwsze emocje i zapach metanolu mogli poczuć kibice w znanym polskim fanom King’s Lynn. Gościł tam w niedalekiej przeszłości chociażby Drużynowy Puchar Świata.
W Polsce głód żużlowego ścigania zaspakajają u kibiców sparingi. W Anglii rozwiązane jest to nieco inaczej. Etap przedsezonowy poświęcony jest na różnego rodzaju turnieje towarzyskie, niektóre indywidualne, niektóre drużynowe. Większość z nich rozgrywana jest z jakiegoś szczególnego powodu i przy okazji zbierana jest doborowa stawka. Daje to znacznie większą atrakcyjność dla potencjalnego kibica. Właśnie tak było w niedzielę w King’s Lynn. Lewis Kerr, wychowanek tamtejszego klubu, zorganizował swój testimonial z okazji 10-lecia startów na żużlu. Skoro święto, to musiało być wyjątkowo.
Start do inauguracyjnej gonitwy zawodów (fot. Damian Kuczyński)
Lewis Kerr wychował się na Adrian Flux Arenie, gdzie stawiał swoje pierwsze żużlowe kroki. Dziś jest również aktualnym zawodnikiem tego klubu w najwyższej klasie rozgrywkowej. To był więc kolejny magnes dla fanów, by uczcić święto swojego ulubieńca. Nietypowa tabela wyścigów, rywalizacja czterech osobnych drużyn, a zwieńczenie zmagań, wyłaniało i tak najlepszego indywidualnie zawodnika. Idealny sposób, by podwoić emocje na trybunach. No i nie mogło zabraknąć gwarantów dobrego widowiska, czyli popularnego Chrisa Harrisa. To właśnie „Bomber”, który ostatecznie nie osiągnął jakiegoś oszałamiającego wyniku, zapewniał w każdym swoim starcie jazdę w kontakcie. Zwłaszcza w końcówce zawodów, gdy robiło się bardzo zimno, Brytyjczyk potrafił rozgrzać do czerwoności przemarzniętych kibiców. Fani PSŻ-u Poznań mogą już zacierać ręce w oczekiwaniu na zobaczenie „Bombera” na Golęcinie. Wierzę, że ten zawodnik spowoduje dużą frekwencję przy Warmińskiej.
Ilość fanów w King’s Lynn poprawi natomiast obecność w drużynie innego zawodnika. Właściwie już pozytywnie wpłynęła, gdyż w niedzielę na Adrian Flux Arenie mogliśmy ujrzeć ponad 3 tysiące kibiców. Chodzi o Nielsa-Kristiana Iversena. Duńczyk spędził wiele sezonów w barwach „Gwiazd”, a ostatni odnotował w 2018 roku. Sam przyznał, że to bardzo radosny dla niego moment. – Kibice bez wątpienia bardzo dobrze zareagowali na mój powrót, co jest niezwykle miłe. Cieszą się, że znów będę tutaj jeździł. Jak mam być szczery, to nie odczuwam, że było to jakoś dawno temu. Na pewno spędziłem razem z klubem z King’s Lynn wiele świetnych chwil i naprawdę dobrze wspominam ten czas. Tak naprawdę, traktuje ten tor, jako mój „domowy”, jeśli chodzi o Wyspy Brytyjskie. Jestem niezwykle szczęśliwy, że ponownie mogę go tak nazywać – powiedział w rozmowie z naszym portalem.
Jak to na Anglię przystało, mocno ceni się tutaj wszelakie pamiątki związane ze speedwayem. Praktycznie na każdym brytyjskim stadionie spotkać można bogate stoisko, gdzie kupimy przeróżne rodzaje gadżetów. Począwszy od pięknie wydanych programów, przechodząc na okolicznościowe przypinki, kubki, naklejki, kończąc na nawet specjalnie dedykowanych ciuchach. Nie inaczej było na święcie Lewisa Kerra, gdzie z symbolem jego imprezy można było nabyć praktycznie wszystko.
Okolicznościowa podkładka pod program, pięknie wydany program, przypinka i dedykowana naklejka. A to tylko część z gadżetów, jakie można było nabyć z serii wydanej specjalnie na Testimonial Lewisa Kerra
Po wyłonieniu najlepszych zawodników imprezy (a okazali się nimi Sam Masters, Ryan Douglas i Richard Lawson), przyszła pora oczywiście na dekorację. Zadbano jednak o to, by nie wszystko działo się w poważnym tonie. Obiekt w King’s Lynn to miejsce z przeszłością w Drużynowym Pucharze Świata, a więc nie zabrakło nawiązujących do tego „Monster Girls”. Te jednak były w nietypowym „wydaniu”, bowiem za dziewczyny przebrani byli panowie. Podsumowując, taka impreza impreza na początek sezonu, to moim zdaniem strzał w dziesiątkę. Raz, że zorganizowana z konkretnego powodu, dwa to obecność klasowych zawodników, trzy – porcja naprawdę dobrego ścigania, cztery – wszystko w luźnej i żużlowo-rodzinnej atmosferze.
Wszystko, to co najciekawsze na Wyspach, nadal jeszcze przed nami. Niebawem startuje ligowy sezon, a także wszystkie inne (w tym również nowe, wprowadzone w tym roku) rozgrywki. Warto śledzić angielski speedway i czasem nawet zobaczyć go na własne oczy. Tutaj wygląda to trochę inaczej. Niels-Kristian Iversen, który powraca do UK, stwierdził, że angielskie owale są nieocenione, jeśli chodzi o nabieranie doświadczenia. – To zdecydowanie pozytyw, gdyż można się dobrze przygotować. W Anglii mamy zdecydowanie inne tory, niż w Polsce, Szwecji, czy Danii. Myślę, że to pomoże w osiągnięciu lepszej formy, również w Polsce. Bardzo się cieszę z tego.
Ten sam punkt widzenia obrał reprezentant Polski – Tobiasz Musielak. Popularny „Tofeek” wybrał w sezonie 2022 właśnie Anglię. Reprezentować będzie barwy „Tygrysów” z Sheffield. Choćby z tego powodu zachęcamy Was więc, by śledzić na bieżąco, co dzieje się na brytyjskich torach! W tym sezonie objeżdżenie w UK będzie nieocenioną wartością. Przepustki do światowej „śmietanki”, czyli cyklu Grand Prix rozdane zostaną bowiem w Glasgow. Kto wie, czy uczestnicy SGB Premiership nie będą mieli tam przewagi…
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!