Piotr Pawlicki raczej nie zapamięta szczególnie dobrze debiutu w nowych barwach. Żużlowiec Betard Sparty Wrocław wywalczył 5 punktów i bonus, dokładając małą cegiełkę do zwycięstwa nad swoim macierzystym klubem. Po meczu przyznał, że forma jest daleka od optymalnej.
Zima przyniosła sporo zwrotów akcji i niespodziewanych transferów, a bohaterem jednego z nich był Piotr Pawlicki. Wychowanek Fogo Unii Leszno od lat ścigał się w barwach macierzystej ekipy, z którą święcił wielkie sukcesy, m.in. pokonując Betard Spartę Wrocław. „Piter” przeszedł na drugą stronę barykady i w debiucie pokonał leszczynian. Sam chciałby jednak, by wkład w wynik drużyny był większy. Do tego potrzebuje jednak jeszcze czasu.
DAMIAN RATAJCZAK: STAĆ MNIE NA WALKĘ Z SENIORAMI
Mecz z podtekstem
Piotr Pawlicki nie tylko ścigał się w barwach „Byków”, ale przez kilka lat był kapitanem Unii Leszno. Startując w jej barwach osiągał największe sukcesy w karierze i sięgał po pięć tytułów DMP. Czy serce podczas prezentacji zabiło szybciej? – Wszystko wywaliłem z głowy. Nie myślałem o niczym innym niż tylko odjechaniu meczu oraz skupieniu na drużynie i na sobie. Zawsze głośno mówiłem o tym, co łączyło mnie z Unią, ale zaczął się nowy sezon i nie będę do tego wracać. Sentymenty w tym meczu odeszły na bok – mówił po spotkaniu w rozmowie z naszym korespondentem.
TAI WOFFINDEN: ZAKAZ JAZDY W MARCU
Inaczej wyglądała też zima. 28-latek bardzo chwalił nowe środowisko i podkreślał, że na lepsze występy i kolejne wnioski czas dopiero przyjdzie. – Zmieniło się bardzo dużo rzeczy i ja również sam zmieniłem wiele, by zacząć lepiej jechać. Nie widać może tego po punktach, ale wydaje mi się, że już dużo się nauczyłem i jeszcze wiele się nauczę przy tak świetnych zawodnikach – zaznaczył „Piter”.
Daleka droga do ideału
Dużo zawodników narzeka na pogodę i brak okazji do treningów u progu nowego sezonu. Piotr Pawlicki przyznał, że jeszcze nie zdążył oswoić się z nowym domowym torem po zimie. – Odjechaliśmy dwa sparingi i kilka treningów, więc jazdy nie było za dużo. Z całej wrocławskiej ekipy ja tor na Stadionie Olimpijskim znam najsłabiej, więc potrzebuję jeszcze po prostu czasu na dopasowanie sprzętu i znalezienie odpowiedniego silnika.
5 punktów to wynik, którym zawodnik o tak ogromnym potencjale nie mógł być usatysfakcjonowany. – Nie jestem zadowolony ze swojego wyniku, ale reszta chłopaków pojechała na miarę swoich możliwości. Ja coś dołożyłem i wygraliśmy wysoko mecz, to jest najważniejsze – mówił po spotkaniu. – Trzeba jeszcze jeździć, trenować i szukać, bo na razie jeszcze nie jest za dobrze – dodał.
W 3. kolejce PGE Ekstraligi „Spartanie” wezmą udział w hicie tej serii spotkań. W niedzielę (23 kwietnia) Piotra Pawlickiego i jego kolegów czeka wyjazd do Torunia. Na kolejny mecz na Stadionie Olimpijskim Betard Sparta zaczeka do 30 kwietnia. Rywalem będzie Tauron Włókniarz Częstochowa.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!