⨉
⨉
  • O serwisie
  • Współpraca i reklama
  • Autorzy
  • Kontakt
  • Regulamin serwisu
  • Dołącz do speedwaynews.pl
  • Zaloguj się
Generic selectors
Exact matches only
Search in title
Search in content
Post Type Selectors
F1 speedwaynews speedway
  • Reprezentacja
  • Juniorzy
  • PGE Ekstraliga
    • Składy
    • Terminarz i wyniki
    • Statystyki
  • Ekstraliga U24
    • Składy
    • Terminarz i wyniki
  • Metalkas 2. Ekstraliga
    • Składy 
    • Terminarz i wyniki
    • Statystyki
  • Krajowa Liga Żużlowa
    • Składy
    • Terminarz i wyniki
    • Statystyki
  • SGP / DPŚ / SON
    • TERMINARZ/WYNIKI SGP
    • TERMINARZ/WYNIKI SON
  • SGP 2
    • TERMINARZ/WYNIKI SGP 2
  • TERMINARZ/WYNIKI SEC
    • SEC
  • Inne kraje
    • Anglia
    • Szwecja
    • Dania
    • Rosja
    • Czechy
    • Niemcy
    • Francja
    • Australia
    • Inne
  • Pozostałe turnieje
  • Mini żużel/250cc
  • Inne odmiany żużla
  • Speedrower
  • Detektor Krytyka
  • Formuła 1
  • Relacje LIVE
Zakończona
 Logo FINAŁ Indywidualnego Pucharu Polski 85-140cc w Wawrowie
19.10.2025 12:00
Zakończona
 Logo FINAŁ DMP 85-140cc w Wawrowie
18.10.2025 14:00
Zakończona
 Logo Puchar MACEC w Pardubicach
18.10.2025 12:00
Zakończona
Glasgow Tigers Logo
51:39
../../../wp-content/uploads/2022/11/Nowy-projekt-5.png Logo
17.10.2025 20:30
Zakończona
Poole Pirates Logo
51:39
../../../wp-content/uploads/2022/11/Nowy-projekt-6.png Logo
15.10.2025 20:30
Zakończona
 Logo 4. runda Extraligi w Žarnovicy
12.10.2025 14:00
piorem-po-mapie-2-mysle-ze-przyjmiesz-to-z-godnoscia
piorem-po-mapie-2-mysle-ze-przyjmiesz-to-z-godnoscia
Strona główna » Piórem po mapie (2): Myślę, że przyjmiesz to z godnością…

Sport żużlowy. Piórem po mapie (2): Myślę, że przyjmiesz to z godnością…

  • DETEKTOR KRYTYKA
  • Felietony
7 marca 2019 Ten artykuł przeczytasz w 22 minuty

Stanisław Wrona

Piórem po mapie (2): Myślę, że przyjmiesz to z godnością…

Naprawdę chciałbym te swoje historie przedstawiać z większą częstotliwością, jednak zajmowanie się portalem, przy normalnej pracy, pochłania sporo czasu. Pięć dni, cztery imprezy, trzy kraje – tak prezentuje się moja kolejna opowieść.

Niemniej jednak muszę te „bajania” trochę podzielić. Gdybym miał bowiem opisać wszystko w jednej części, moglibyście w połowie usypiać, jak ja w pracy, w poniedziałek po zakończeniu tego „maratonu”. Skupię się zatem w tej części konkretnie na dniach 25-27 kwietnia ubiegłego roku, kiedy to miałem przyjemność wizytować Wielką Brytanię i obiekty Rye House Rockets oraz Ipswich Witches. Ale po kolei.

Przeważnie krótko po opublikowaniu wszystkich kalendarzy na konkretny sezon, wiem mniej więcej gdzie się udam lub co najmniej gdzie mam najszczersze chęci się pojawić. Rzadko kiedy decyduję się na zasadzie tzw. „spontanu”. W tym przypadku było nieco inaczej, choć trudno do końca mówić o działaniu spontanicznym, gdy bilety na samoloty miałem zakupione już 8 lutego. Z pewnością jednak decyzja odnośnie tej eskapady była spowodowana impulsem.

Aby jednak zrobić nieco szersze wprowadzenie w temat, muszę cofnąć się nieco w czasie, do jednego lutowego przedpołudnia w roku 2013, kiedy to odśnieżałem podwórko obok domu. Wówczas to przy dźwiękach szurającej o podłoże łopaty, dostałem olśnienia. Z Doktorem i tak mieliśmy w planie udać się na Wyspy w sierpniu, z okazji odbywającego się w Poole SGP Challenge. W myśl zasady, którą wspólnie ustaliliśmy – „zawsze i wszędzie ten turniej nasz będzie”, czy jakoś tak. W lutym jednak wpadłem na pomysł – czy mądry to już nie mnie oceniać – aby „przetestować” jego umiejętności kierowcy, który po raz pierwszy zasiądzie za kółkiem z prawej strony samochodu, już pod koniec maja. Wówczas to, po konsultacjach mieliśmy w planie wizyty w Swindon, Somerset oraz Cardiff (1 czerwca), ostatecznie ta pierwsza została zmyta intensywnymi opadami deszczu, a pozostałe dwie odbyły się bez problemów (poza rozsypującym się w piątek i nieco w sobotę torem na Millennium Stadium). Dlaczego wracam do tego? Otóż od tamtej pory, do sezonu 2017 włącznie, Doktor „podbijał Anglię”, tylko w moim towarzystwie. Raz z kolei jego zabrakło, gdy ja z „porządnym żołnierzem żużla” Tomaszem wybrałem się do Coventry na Indywidualne Mistrzostwa Elite League. Później miało się okazać, że są to ostatnie do tej pory zawody na Brandon Stadium, „specjalista nauk medycznych” natomiast wówczas wybrał turniej pożegnalny Piotra Śwista w Pile.

Gdzie zatem jest puenta i wspomniany wcześniej „impuls” do działania? Otóż w rozmowie telefonicznej zimą ubiegłego roku (chyba to był styczeń) padły znamienne słowa, które utkwiły mi w pamięci raczej już na zawsze. Wcześniej wprawdzie poinformowałem, że prawie na pewno tym razem zrezygnuję z wyjazdu do Cardiff, gdzie byłem już wcześniej 5 razy i zapowiadałem powrót w to miejsce do odsłuchania Mazurka Dąbrowskiego. Ponieważ w 2017 roku Maciej Janowski „zameldował wykonanie zadania”, moja mała misja w stolicy Walii dobiegła końca. Niemniej jednak, gdybym otrzymał propozycję połączenia tego z nową lokalizacją, mógłbym ją rozpatrzeć. I ten Doktor, który przemierzał do tej pory brytyjskie połacie zawsze w moim towarzystwie, postanowił nie dać mi tej szansy. W styczniu dowiedziałem się, że „skład już pełny”, a przed Cardiff i Somerset (ostatecznie było Plymouth, ale to raczej materiał na inny felieton) on z ekipą zamierzają się udać do Ipswich, gdzie nie było mi dane jeszcze postawić stopy. Rozmawiając z nim nie ukryłem zdziwienia o braku tej propozycji dla mnie, a puentą, którą usłyszałem, były słowa, wypowiedziane żartem: „Myślę, że przyjmiesz to z godnością”. Szczerze, to zadziałały one na mnie nieco jak „policzek”, gdyż miała się skończyć pewna historia. Jego „fanaberie” stawały się jednak coraz częstsze i poniekąd nic nie powinno mnie już dziwić. Rozłączyliśmy się w zgodzie, jednak już wówczas w mojej głowie kiełkował zarys pewnego planu…

Niemal nigdy nie działałem z tak „małych” powodów, jak w tym wypadku, potraktujcie tę historię zatem, jako ewenement. Jak wspomniałem na początku, rzadko czyny moje nie są poprzedzone znacznie wcześniejszym scenariuszem. Terminy, bilety, noclegi, ogarniam tak szybko, jak się da. Tutaj stało się inaczej. Na scenę musiał w tym miejscu wkroczyć Rafał, porządny żołnierz żużla z Londynu, który dał mi zapewnienie, że gdy się zdecyduję na coś takiego, to „ogarniemy”. Ale myśl była już „większa”. Skoro ja „miałem coś przyjąć z godnością”, uznałem, że sprawdzę, jak w tej materii spisze się Doktor. Dlatego wybrałem z kalendarza sześć terminów, w których do wspomnianego Ipswich, pasowała jeszcze wizyta, dzień wcześniej w Hoddesdon pod Londynem, na stadionie „Rakiet”. Takich „kompletów” sporządziłem sześć, odrzucając praktycznie oczywiście ten lipcowy, przed Speedway Grand Prix Wielkiej Brytanii. Po konsultacji z Rafałem wybór padł na ostatni tydzień kwietnia. Ewentualne „wsparcie” noclegowe miał wówczas stanowić jeszcze drugi porządny żołnierz żużla z Londynu, czyli Darek vel. Żurek. 8 lutego bilety miałem już kupione. Odbywać miało się to od środy do piątku, wylot z Katowic, powrót do Wrocławia południową porą. Za obydwa przeloty Ryanirem zapłaciłem ok. 190 PLN łącznie, oczywiście dochodziły jeszcze koszty dojazdu i przyjazdu.

Na Pyrzowice najwygodniej jeździ się busem firmy Matuszek (sprawdzaną przeze mnie od czasu do czasu od roku 2013), który wprawdzie kursuje również bezpośrednio z Krakowa, ale paradoksalnie taniej przejazd ten wychodzi, gdy udamy się wcześniej do Katowic, a później stamtąd na lotnisko. Koszt takiej przyjemności to 20 PLN przy wcześniejszym zakupie, 25 przy późniejszym. Powrót z Wrocławia miałem spędzić przyjemnie na pokładzie Flixbusa, który „zjadł” już pojazdy firmy PolskiBus, o czym wspominałem w poprzedniej części. Gdy jednak trafiłem na dosyć promocyjne ceny powrotu z Wrocławia do Krakowa, zaopatrzyłem się w bilety na dwa kursy, w odstępach godzinnych. Dlaczego? Aby mieć pewność, gdyby coś się „wykrzaczyło”, co miało w kwietniu okazać się bardzo przydatne. Małe problemy pojawiły się jednak tuż przed samym wyjazdem. Ponieważ to Rafał miał pełnić funkcję mojego osobistego kierowcy, zadzwoniłem do niego w sobotę, aby ustalić szczegóły mojego odbioru z lotniska. Co się okazało, poprzez natłok pracy, wyjazd ów stanął pod znakiem zapytania. Rafał nie potrafił chyba zapewnić mnie, że „ogarnie na czas” mój odbiór, a lot z Katowic specjalnie dużego zapasu nie miał. Bardziej rozchodziło się jednak o to, że przejechać okolice Londynu w godzinach szczytu, to istna katastrofa. Patrząc na nie do końca korzystne prognozy pogody na środę, potrafiłem wówczas rzucić nawet do niego coś w stylu „ok, skoro niepewne, to będę może musiał zrezygnować”. Chwilę później, niczym „rycerz na białym koniu” wjechał Żurek i zapewnił, że „ogarnie”.

Środa w dniu odlotu nie napawała optymizmem, gdy co chwilę zerkałem w prognozę pogody. Na busa w teorii nawet mogłem się spóźnić, ponieważ pomyliłem sobie wyjścia z dworca kolejowego w Katowicach i nie mogłem trafić na przystanek, a czasu nie dałem sobie zbyt wiele. Ostatecznie około 5 minut przed odjazdem zasiadłem wygodnie i zmierzałem do celu. W terminalu odlotów, co jakiś czas konsultowałem się jeszcze z siostrą, mieszkającą w Anglii, jak wygląda sytuacja pogodowa. Informowała praktycznie zgodnie z prognozą, zatem „pochmurnie, ale nie pada”. Pomimo zmiany polityki bagażowej, ponadwymiarowego plecaka obsługa Ryanaira nie przejęła i udałem się na pokład. Loty znoszę bardzo dobrze, niekiedy usnę nawet przed podniesieniem, dlatego w tych przypadkach raczej rozpisywał się nie będę. Meldunek na Stansted krótki i sprawny, pozostało tylko czekać na przyjazd Żurka.

Tu znowu pojawiły się małe komplikacje, ponieważ według zapewnień miał być za pół godziny, ostatecznie zjawił się po ponad dwukrotnie dłuższym odstępie czasowym. O tej porze naprawdę przejazd wzdłuż Londynu jest mocno utrudniony, ja tylko dreptałem z coraz to wyżej podniesioną brwią, w końcu jednak udało się zgrać i ruszyliśmy na Rye House Stadium. Tutaj trasa nie była już zła, ponieważ fragment do pokonania był krótki. Ponad 20 mil i byliśmy na miejscu, zapas nie był wprawdzie zbyt duży, ponieważ wejście na stadion niewiele przed godziną 19, gdy zawody zaczynają się 30 minut później, to dosyć skromny margines. Chwilę po nas na obiekt wkroczył również Rafał i byliśmy w komplecie. Pogoda nie przeszkadzała, choć podobno w okolicach przeszły niemałe opady, tym razem los nam jednak sprzyjał. Ostatecznie „Rakiety” wygrały 48:42, a w końcówce z dobrej strony pokazał się Krzysztof Kasprzak, z którym Żurek zrobił sobie jeszcze zdjęcie w parku maszyn. Po meczu udaliśmy się do pobliskiego pubu, gdzie miałem przyjemność zanurzyć usta w miejscowej odmianie piwa IPA. Było to bardzo przyjemne miejsce, gdzie chwilę podyskutowaliśmy na tematy bieżące. Następnie pojechaliśmy z Żurkiem na jego hacjendę, a Rafał udał się do siebie i mieliśmy spotkać się ponownie w czwartek. W domu Darka już wszyscy spali, coś zjedliśmy, obejrzeliśmy odcinek programu „Agent – Gwiazdy” i „pobajerzyliśmy” trochę o żużlu i o tym, jaki to mój gospodarz miał wpływ na podpisanie kontraktu przez Nickiego Pedersena w Tarnowie.

Kolejnego dnia dzieci miały iść do szkoły, a Żurek i Dorota (jego piękniejsza połowa) do pracy. Ja chciałem trochę odespać, coś zjeść i przespacerować się w stronę dworca autobusowego, gdzie w nocy z czwartku na piątek mogłem udać się, aby dotrzeć na lotnisko. To przy założeniu drugiego noclegu, rzeczywistość okazała się jednak nieco inna. Gdy już „ogarnąłem się” z rana i ubrałem do wyjścia, na przeszkodzie stanęły chmury i opady. I tak dwukrotnie, gdy podchodziłem do „startu”, przeganiany byłem przez pogodę. Odpocząłem zatem jeszcze trochę, zakładając już, że skoro nie sprawdziłem ścieżki na dworzec w dzień, nie zrobię tego też w nocy i spędzę ją na lotnisku, po powrocie z Ipswich. W międzyczasie odezwał się Rafał, że jest zmęczony i że raczej do Ipswich nie pojedzie, musiałem to przyjąć ze zrozumieniem. Po południu wrócili gospodarze, a Dorota zaczęła przygotowywać posiłek. Z pewnością niemałe było jednak jej zdziwienie, gdy okazało się, że nam czas nie pozwala czekać i musimy powoli wychodzić. Podobnie, jak zasugerowałem, że jednak już nie wrócę. Pożegnałem się wówczas i powiedziałem „do zobaczenia”, z pewnością się jeszcze bowiem spotkamy. Sytuacja z noclegiem (a raczej jego lotniskową namiastką) była zresztą analogiczna do tej z października 2016, kiedy to również wizytowaliśmy z Tomaszem dom Żurka. Tylko wówczas „pogadaliśmy” wcześniej trochę z „białym żubrem” i „cytryną”, tym razem do takiej sytuacji nie doszło.

Droga do Ipswich nie była zbyt ciekawą, na trasie „wrzuciliśmy coś” chyba z Burger Kinga i dojechaliśmy na stadion. Ciekawostką tam był układ trybun na przeciwległej prostej. Oświetlenie jednak było dosyć średnie i ostatecznie okazało się, że mój wypełniony program miał kilka drobnych pomyłek. „Wiedźmy” rozprawiły się dość łatwo z „Diamentami” w Newcastle, a po ostatnim biegu spotkanie zakończyło się wynikiem 60:29. Powrót przebiegł dosyć spokojnie, Żurek jeszcze raz spytał, czy na pewno nie chcę nocować u niego i rozstaliśmy się na Stansted. Tam doszło od mojej poprzedniej wizyty do jednej zmiany. „Pensjonariusze”, którzy podobnie jak ja mieli oczekiwać na jakiś ranny lot, nie mają już szansy skorzystać z trzech miejsc na raz, a – dzięki nowym siedziskom – przysługuje im już tylko jedno. Zatem wolnych foteli nie brakowało, jednak nocne „czuwanie” w pozycji siedząco-półleżącej nie należy do tych, które specjalnie mogę polecić. Rano było już po wszystkim i czułem, że misja się powiodła. Odwiedziłem Rye House i Ipswich przed Doktorem, a on miał – według mojego planu – „przyjąć to z godnością” dopiero w lipcu, gdy powinniśmy wracać ze wspólnej już podróży z… Wysp Brytyjskich. Ostatecznie okazało się, że ta „cardiffowa” ekipa ustawiła się jeszcze na wizytę w Hoddesdon, o czym dowiedziałem się w… czerwcu. Chwilę później Rye House Rockets jednak wycofali się z rozgrywek i na stadionie tym pod koniec sezonu odjechali swoje kilka meczów jeszcze tylko Lakeside Hammers. Analogia do wizyty w Coventry i zamknięcia stadionu zatem się pojawiła.

Podróż powrotna miała przebiegać szybko i przyjemnie. No właśnie – miała… W samolocie pilot oznajmił w pewnym momencie (już opóźnionego lotu), że z powodu dużego ruchu w powietrzu (coś niezgodnego z grafikiem, czy jak?) nie uda nam się wystartować o czasie i najpewniej nastąpi ok. 2-godzinne opóźnienie. Zapewnił wprawdzie, że postarają się to przyspieszyć, ale w kolejnym zdaniu większych szans na powodzenie nie dawał. Poinformowałem „bazę”, że będę prawie na pewno sporo spóźniony i zacząłem drzemać. Po niespełna pół godziny kolejne ogłoszenie pilota spowodowało jednak mały uśmiech na mojej twarzy. Lecimy! We Wrocławiu wylądowaliśmy z ponad półgodzinnym opóźnieniem, musiałem na szybko odwołać pierwszego Flixbusa na lotnisku (zwrot kosztów) i udać się na drugiego. Czasu też nie było jakoś specjalnie dużo, dlatego trochę obawiałem się pierwszej wizyty na odnowionym dworcu w stolicy Dolnego Śląska. Ostatecznie zjawiłem się na stanowisku z małym zapasem i zasiadłem wygodnie w fotelu. Odjazd z tylko 5 minutami poślizgu nie zwiastował jeszcze dalszej „męczarni”. Chwilę po minięciu bramek autostrady, okazało się, że jedziemy z prędkością ok. 20 km/h. Przed nami, jakiś niemały kawałek, miał miejsce wypadek, do momentu jego ominięcia straciliśmy ponad godzinę czasu. Ostatecznie Flixbus zjawił się w Krakowie z około 1,5-godzinnym spóźnieniem, co tylko wydłużyło mój powrót. Na pocieszenie podam fakt, że w autobusie tym sporo osób podróżowało do Krakowa na sobotni koncert zespołu Metallica. Ich niektóre dialogi i zapowiedzi „pięknego wieczoru przy procentach” koiły nieco moje skołatane myśli.

W Krakowie musiałem wsiąść do pociągu, ale – przy spóźnieniu samolotu i Flixbusa – był on trzecim z kolei, który planowałem złapać. To jednak nie był koniec „utarczek z losem” i – co jednak muszę podkreślić, zdarza się ostatnio wyjątkowo rzadko na moich trasach – maszyna odmawiała posłuszeństwa. Dłuższe przestoje, próby „reaktywacji”, gasnące światła, jednym słowem – wszystko. Ostatecznie jakoś pociąg „doczłapał” się do mojej stacji. W domu byłem jednak niewiele przed godziną 22 (planowany powrót przed 19) i wiedziałem jedno. Przede mną szybki prysznic, kolacja i krótki sen. W końcu o 5 rano miałem być już gotowy do kolejnej podróży…

cdn.

Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News

Obserwuj nas!
  • Tagi
  • Ipswich Witches
  • Newcastle Diamonds
  • Piórem po mapie
  • Rye House Rockets
  • Wolverhampton Wolves

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powiązane artykuły

Doyle wywołał spore zamieszanie. Tłumaczy się ze zdjęcia!

Żużel - Doyle wywołał spore zamieszanie. Tłumaczy się ze zdjęcia!

Hubert Furmaniak

  • Anglia
5 grudnia 2025

Jason Doyle złapał za serca kibiców Swindon Robins. Australijczyk wykonał przed Abby Stadium zdjęcie ze swoim mechanikiem. Kibice liczyli na powrót Robins, ale nadzieje szybko runęły.

Orzeł stawia na ligową sensację. Wszystko w jego rękach

Sport żużlowy. Orzeł stawia na ligową sensację. Wszystko w jego rękach

Hubert Furmaniak

  • Anglia
24 listopada 2025

H. Skrzydlewska Orzeł Łódź zdecydował się zatrudnić rewelacje brytyjskiego podwórka. 21-letni Dan Thompson ma przed sobą naprawdę trudne zadanie, któremu musi podołać..

Niemożliwe stało się możliwe! Chris Louis sprzedaje klub

Żużel. Niemożliwe stało się możliwe! Chris Louis sprzedaje klub

Hubert Furmaniak

  • Anglia
22 listopada 2025

Szok i niedowierzanie! Chris Louis niespodziewanie ogłosił, że sprzedaje Ipswich Witches. Wiadomość wstrząsnęła brytyjskim światem żużla, który nie wie co robić. Coraz mniej klubów jest zadeklarowanych do jazdy w Rowe Motor Oil Premiership.

Musiałby zakończyć karierę? Wyraźne słowa żużlowca

Sport żużlowy. Musiałby zakończyć karierę? Wyraźne słowa żużlowca

Hubert Furmaniak

  • Anglia
22 listopada 2025

Danny King od dłuższego czasu przestał rywalizować na kontynencie. Brytyjczyk przyznaje, że w przypadku połączenia lig jest w trudnej sytuacji i musiałby rozważyć koniec kariery.

Sajfutdinow zżył się z klubem. Nie wszyscy go tutaj chcieli!

Żużel - Sajfutdinow zżył się z klubem. Nie wszyscy go tutaj chcieli!

Hubert Furmaniak

  • Anglia
11 listopada 2025

Chris Louis nie gryzł się w język po odejściu Emila Sajfutdinowa. Promotor Ipswich Witches przyznał, że chciał wyciągnąć startującego na polskiej licencji żużlowca z dołka. Ponadto nie wszyscy popierali ruch byłego zawodnika, przez co został wykluczony z niektórych środowisk. Chris Louis dziękuje Emilowi za lata startów dla jego zespołu.

Nie dojdzie do zmian? Mistrzowie zatrzymają lidera

Żużel - Nie dojdzie do zmian? Mistrzowie zatrzymają lidera

Hubert Furmaniak

  • Anglia
5 listopada 2025

Tom Brennan potwierdził na łamach „The Sun”, że pozostanie zawodnikiem Ipswich Witches. 24-latek ze Swindon pozostanie liderem zespołu, szczególnie przy odejściu Emila Sajfutdinowa.

Celebrowali mistrzostwo na rynku! Niezapomniane chwile

Żużel - Celebrowali mistrzostwo na rynku! Niezapomniane chwile

Hubert Furmaniak

  • Anglia
2 listopada 2025

Ipswich Witches po raz pierwszy od 1998 roku wygrali najwyższą klasę rozgrywkową w Wielkiej Brytanii. Z uwagi na tak duży wymiar sukcesu, zdecydowano się celebrować jak kilkanaście lat temu. Na zabytkowym rynku pojawili się kibice, którzy podziękowali zawodnikom za trud sezonu.

Sajfutdinow podjął ważną decyzje! To koniec jego przygody

Żużel: Sajfutdinow podjął ważną decyzje! To koniec jego przygody

Hubert Furmaniak

  • Anglia
31 października 2025

Emil Sajfutdinow podjął ważną decyzję dla brytyjskiego żużla. Lider Ipswich Witches odchodzi po dwóch latach i nie będzie się dłużej ścigał w Rowe Motor Oil Premiership. Żużlowiec jest wdzięczny za okazane wsparcie.

Nostalgiczna podróż na koniec sezonu. Błąd kosztował go zwycięstwo

Żużel - Nostalgiczna podróż na koniec sezonu. Błąd kosztował go zwycięstwo

Hubert Furmaniak

  • Anglia
30 października 2025

Wolverhampton Wolves wygrali czwórmecz na zakończenie sezonu w Oksfordzie. Drużyna z Monmore Green zakończyła nostalgiczny powrót z uśmiechem na twarzy. Indywidualnym zwycięzcą turnieju został jednak Chris Harris, który wygrał wyścig finałowy.

72-letnia legenda chce wrócić! Nie może wytrzymać w domu

Żużel - 72-letnia legenda chce wrócić! Nie może wytrzymać w domu

Hubert Furmaniak

  • Anglia
25 października 2025

Peter Adams wylicza, że mógłby zdobyć znacznie więcej tytułów. 72-letni menedżer właśnie dlatego chciałby wrócić do prowadzenia zespołów w brytyjskim żużlu. Przyznaje, że bardzo ciężko mu uciec od zgiełku, który towarzyszył mu przez 40 lat.

Galeria

Po dwóch latach wrócili do ścigania. Wyjątkowe święto (galeria)


9 listopada 2025, zdjęć: 0

Po dwóch latach wrócili do ścigania. Wyjątkowe święto (galeria)

Mazurek Dąbrowskiego na malutkim torze w Niemczech (galeria)


18 października 2025, zdjęć: 0

Mazurek Dąbrowskiego na malutkim torze w Niemczech (galeria)

Jechali w niepełnym składzie a i tak wygrali. Celina Liebmann liderką


5 października 2025, zdjęć: 0

Jechali w niepełnym składzie a i tak wygrali. Celina Liebmann liderką

Pech byłego zawodnika Stali. Szalone zawody z deszczem w tle


6 września 2025, zdjęć: 0

Pech byłego zawodnika Stali. Szalone zawody z deszczem w tle

Zobacz wszystkie galerie

Patronat medialny - zawodnicy

  • Adam Bednář

  • Mateusz Bartkowiak

  • Wiktor Lampart

  • Krystian Pieszczek

  • Michał Knapp

  • Mateusz Cierniak

  • Tobiasz Musielak

Urodziny obchodzą dziś

  • Andrij Rozaliuk

    Andrij Rozaliuk

    05.12.2000r. (25l.)
  • Po dwóch latach wrócili do ścigania. Wyjątkowe święto (galeria)

    Nicolai Heiselberg

    05.12.2005r. (20l.)

PGE EKSTRALIGA

Drużyny M PKT B +/-
Orlen Oil Motor Lublin 14 33 7 260
Betard Sparta Wrocław 14 26 6 115
KS Apator Toruń 0 0 0 0
Gezet Stal Gorzów 14 10 1 -118
Bayersystem GKM Grudziądz 14 18 4 56
Stelmet Falubaz Zielona Góra 14 15 3 -108
Krono-Plast Włókniarz Częstochowa 14 7 1 -111
INNPRO ROW Rybnik 14 4 0 -205
PRES Grupa Deweloperska Toruń 14 26 5 111

METALKAS 2. EKSTRALIGA

Drużyny M PKT B +/-
Fogo Unia Leszno 14 33 7 274
Abramczyk Polonia Bydgoszcz 14 28 6 177
Moonfin Malesa Ostrów Wielkopolski 14 8 1 -91
Hunters PSŻ Poznań 14 17 4 -42
Cellfast Wilki Krosno 14 21 4 31
Orzeł Łódź 0 0 0 0
Texom Stal Rzeszów 14 18 3 -23
Autona Unia Tarnów 14 6 1 -197
H.Skrzydlewska Orzeł Łódź 14 9 2 -129

KRAJOWA LIGA ŻUŻLOWA

Drużyny M PKT B +/-
Wybrzeże Gdańsk 12 28 6 134
Ultrapur Start Gniezno 12 23 5 119
PKS Polonia Piła 0 0 0 0
OK Kolejarz Opole 12 5 1 -74
Trans MF Landshut Devils 12 10 2 -30
Optibet Lokomotiv Daugavpils 0 0 0 0
Speedway Kraków 12 4 0 -192
Lokomotiv Daugavpils 12 15 3 -39
Pronergy Polonia Piła 12 20 4 82

PARTNERZY

PARTNERZY

PARTNERZY

SpeedwayNews Logo

Wydawca:
IBO Media Dagmara Starzec
32-015 Stanisławice 318
e-mail: kontakt@speedwaynews.pl

  • Kontakt z redakcją
  • Dołącz do speedwaynews.pl
  • Pokaż się u nas
  • Regulamin
  • Polityka Prywatności
  • Informacje o RODO
  • Zarejestruj się
  • O serwisie
  • Galerie zdjęć

2025 © speedwaynews.pl - Wszelkie prawa autorskie wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie informacji i tekstów zabronione

Na portalu speedwaynews.pl używamy cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług, reklamy, statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym.
Ustawienia plików cookiesZgadzam się
Zarządzaj polityką cookies

Polityka prywatności

Serwis speedwaynews.pl zaktualizował swój Regulamin i Politykę prywatności w związku z Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady UE (RODO).

W związku z powyższym chcielibyśmy poinformować Cię o kilku istotnych informacjach związanych z przetwarzaniem Twoich danych. Pod adresem Informacje o RODO dowiesz się więcej na temat sposobu gromadzenia, wykorzystywania i udostępniania danych przez nasz serwis. Prosimy zapoznaj się z opisanymi zasadami i zaakceptuj je poprzez zaznaczenie pola „zgadzam się”. Pamiętaj, że zawsze możesz wycofać zgodę.
Wymagane
Always Enabled
Nie wymagane
SAVE & ACCEPT