Jednym z nowych zawodników Zdunek Wybrzeża Gdańsk na sezon 2020 jest Duńczyk Peter Kildemand. Żużlowca w ostatnim czasie nie oszczędzano i na jego temat ukazało się wiele negatywnych treści. On sam przyznaje, że się nie gniewa.
Słabsze wyniki Petera Kildemanda w PGE Ekstralidze były idealnym momentem, aby napisać wiele negatywnych artykułów na temat zawodnika, który ma potencjał na to, by ścigać się z najlepszymi, lecz musi znów wjechać na te odpowiednie tory. Pomóc ma mu w tym angaż w Nice 1. Lidze Żużlowej. – Nie gniewam się na dziennikarzy, którzy źle o mnie pisali. Nie było mi miło, ale nie biorę tego do siebie. Tym bardziej, że sam byłem dla siebie największym rozczarowaniem. Wiem, że kiedy zacznę wygrywać, znów zaczną pisać o mnie dobrze. Trochę mi się zebrało w mediach i na pewno nie było mi do śmiechu, zwłaszcza że starałem się jak mogłem, aby odebrać tym osobom argumenty. Mam nadzieję, że w przyszłym roku będą mieli powody ku temu, aby pisać o mnie jak najlepiej – mówi reprezentant Danii.
Kildemand wbrew pozorom na brak ofert nie narzekał. Dostał ich wiele, choć głównie z ośrodków z zaplecza PGE Ekstraligi. W nowym klubie będzie miał okazję startować u boku swoich rodaków – Mikkela Becha oraz Rasmusa Jensena. Na łamach serwisu sport.trojmiasto.pl nie ukrywa, że rozmawiał z Bechem na temat nowego pracodawcy. – Tak, kilka klubów się ze mną kontaktowało, ale w Gdańsku zrobili na mnie dobre wrażenie i szybko mnie przekonali. Rozmawiałem też z moim rodakiem i kolegą Mikkelem Bechem, który o Wybrzeżu mówił dużo dobrych rzeczy. Nie podpisałem tu kontraktu życia, ale poczułem, że to właściwe miejsce do walki o przywrócenie mojej kariery na właściwe tory. Klub ma duże ambicje, cały czas próbuje się podnieść. Ostatnie sezony rozczarowały kibiców, ale będziemy robić wszystko, aby wreszcie awansować do ekstraligi. Ten zespół ma duży potencjał, a ja czuję się na siłach, aby zostać jednym z jego liderów.
W minionym sezonie Peter Kildemand osiągnął bardzo niską średnią biegową w PGE Ekstralidze, bowiem 0.939. W czterdziestu ośmiu biegach wywalczył ledwie trzydzieści dziewięć punktów i osiem bonusów. Czy to był kluczowy sezon, w którym podjął decyzję o zmianie ligi? – Zawsze musisz brać pod uwagę przynajmniej kilka rozwiązań. Po tym sezonie uznałem, że trzeba zejść na ziemię i twardo na niej stanąć. Potrzebuję zacząć wygrywać i odzyskać radość z jazdy. Myślę, że w I lidze będzie mi o to łatwiej. Nie mówię, że ta liga jest słaba, bo i tu jest wielu dobrych żużlowców, ale różnica na tle ekstraligi jest widoczna. Wierzę, że w Gdańsku mogę stać się czołowym zawodnikiem zespołu i ciągnąć jego wyniki. To jest coś, czego mi brakowało przez ostatnie kilka lat.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!