Mistrz świata śpiący w samochodzie? Niemożliwe? A jednak...
Dokładnie dzisiaj swoje 58. urodziny obchodzi Indywidualny Mistrz Świata z 1990 roku Per Jonsson. Jest absolutną legendą w Toruniu. Apator Toruń był jedynym jego polskim klubem. Za to też jest w Toruniu szanowany. Okazję do rozmowy z Perem miałem kilka lat temu, podczas jego ostatniej wizyty w Polsce. Było to w 2019 roku. Przyjechał wówczas na zaproszenie firmy One Sport na turniej SEC. Przy okazji, przed stadionem odsłonięto jego pamiątkową tabliczkę w alei zasłużonych.
Spotkanie z Perem zorganizował mi Jacek Gajewski, który jednocześnie tłumaczył rozmowę. Tylko część tej rozmowy była wykorzystana. Dzisiaj przypomnę kibicom też tylko jej fragmenty. W 1991 roku nastał boom na obcokrajowców. Wszystkie kluby mogły kontraktować zawodników zagranicznych. Per jako ówczesny mistrz świata mógł przebierać w ofertach. Dlaczego wybrał Toruń?
– Ofert rzeczywiście miałem kilka. Słyszałem, że po upadku w Polsce komunizmu, otworzyliście bramy dla obcokrajowców. Podobno można było u was zarobić spore pieniądze. Każdy z nas miał obawy, bo nigdy w Polsce nie startował. Pionierem był Hans Nielsen, który rok wcześniej już startował w waszej lidze. Nie ukrywam, że zasięgałem języka u niego. Powiedział, że wszystko jest w porządku, więc pomyślałem dlaczego nie. Dlaczego Apator? Hmmm… pani Hedvig, Polka mieszkająca w Szwecji, była tłumaczką. Zadzwoniła do mnie, że klub z Torunia chciałby ze mną podjąć rozmowy i podpisać umowę. Mi pasowało to, że oni jako jedyni powiedzieli, że mogą nawet przyjechać do Szwecji. Spotkaliśmy się jakoś na przełomie roku w Orebro i szybko doszliśmy do porozumienia. Tak trafiłem do Torunia – wspomina Indywidualny Mistrz Świata z 1990 roku.
Nocleg w busie
Cały Toruń czekał na debiut mistrza świata w barwach Apatora. A czy sam Per pamięta jak to było? – Oczywiście, że pamiętam. Zawsze byłem pedantem i profesjonalistą jeśli idzie o sport. Chciałem się dobrze przygotować do debiutu. Postanowiłem z mechanikiem, że przyjedziemy dzień wcześniej do Torunia. Nikt nas się nie spodziewał, więc nikt na nas nie czekał. Wtedy była ogromna bariera językowa. Nie znaliśmy dobrze miasta, więc po pierwsze nie chcieliśmy po nim błądzić. Po drugie, w hotelach też nikt nie znał angielskiego, więc byśmy się nie dogadali. Ostatecznie stwierdziliśmy, że noc spędzimy w moim busie na stadionie. Tak też się stało. Dzisiaj w to by nikt nie uwierzył, że mistrz świata w ten sposób spędził noc. Tak jednak było i dzisiaj nawet miło to wspominam. To była jednorazowa sytuacja. Potem klub już wiedział, zawsze przyjeżdżam szybciej, więc byli na to przygotowani – mówi „długi Per”.
W tamtych latach nie tylko w Toruniu, ale w większości klubów, jeździli praktycznie sami wychowankowie. Wszyscy tworzyli jedną rodzinę. Jakie wspomnienia ma Per z pierwszych spotkań z nowymi kolegami? – Tu też niestety ograniczała nas bariera językowa. Dzisiaj wszyscy mówią nie tylko po angielsku, ale w różnych innych językach. W tamtym czasie jedynie Mirek Kowalik ze mną rozmawiał, bo znał angielski. Oprócz mojego mechanika, był on tłumaczem między mną a innymi kolegami. Podczas meczu przekazywałem mu swoje uwagi, a on z kolei zawodnikowi, którego one dotyczyły. Podobało mi się to, że w Toruniu jechali sami wychowankowie. Widać było, że Ci chłopacy sobie pomagają to mi imponowało. Zresztą pomagałem im, bo się naprawdę zżyliśmy, a po drugie traktowałem to też jako część swoich obowiązków – wspomina Per Jonsson.
Żużlem rządzi kasa
W dzisiejszych czasach rządzi kasa i nie ma się co oszukiwać. Zawodnicy jak dostaną 100 tysięcy więcej, to zmieniają klub. A jak to było w przypadku Szweda? Czy miał propozycje z innych klubów? – Pierwszy sezon w Toruniu miałem bardzo dobry. Oczywiście po sezonie pojawiło się mnóstwo innych ofert. Ja jednak zawsze wyznawałem inne wartości, niż pieniądze. Jak pracowałem z juniorami w Szwecji, też te wartości starałem się im przekazać. Rozmawiałem z wieloma zawodnikami, którzy byli rozczarowani tym, że polskie kluby zalegały im pieniądze. Ja po tym pierwszym sezonie postanowiłem, że zostanę w Toruniu tak długo, jak klub będzie mnie chciał – opowiedział Per Jonsson.
– Miałem naprawdę propozycje dużo korzystniejsze pod względem finansowym, ale jak mówiłem nie tylko kasa się liczy. Po pierwsze zawsze miałem w Toruniu płacone na czas i nigdy nie było z tym problemu. Po drugie naprawdę zżyłem się z zawodnikami, działaczami i poznałem miasto. Zawsze przyjeżdżałem z tego powodu dzień wcześniej do Torunia. Wspólnie z innymi zawodnikami trenowaliśmy i był też czas na rozmowy. Pomagałem im dopasować motocykle. Stanowiliśmy jedną rodzinę. Zresztą ja byłem wierny swoim wszystkim klubom. W Polsce i Anglii startowałem tylko dla jednego klubu. W Szwecji praktycznie poza jednym epizodem też był właściwie jeden klub. To świadczy o tym co mówiłem, że nie pieniądze były dla mnie najważniejsze – wspomina Szwed.
Stadion na Broniewskiego na zawsze w pamięci
Na koniec naszej rozmowy zapytałem Pera co znaczy dla niego B-98. – Mnie tym nie zaskoczysz (śmiech) oczywiście chodzi o stary stadion Apatora na Broniewskiego 98. Teraz rozmawiamy na pięknym obiekcie. Macie najlepszy żużlowy stadion świata. Jednak moje wszystkie wspomnienia, oczywiście ze zrozumiałych względów, zostały na starym stadionie. Tam przeżywałem wspólnie z kolegami nasze wygrane i porażki. Tam miałem radosne, ale też smutne chwile. Bardzo mi się podobało to, że tor był tam bardzo blisko trybun. To było niesamowite. Doping kibiców był bardzo słyszalny. Szkoda, że już nie ma tego stadionu, ale zostanie on na zawsze ze mną – kończy Per Jonsson.
Wywiad był dużo dłuższy, ale nie wszystko dzisiaj. Celowo nie piszę teraz nic o wypadku. W czerwcu mija dokładnie 30 lat od wypadku Pera podczas derbów w Bydgoszczy w 1994 roku. Wtedy przybliżę młodszym kibicom tę przykrą historię.
Dzisiaj nasz toruński idol obchodzi urodziny. Więc w imieniu swoim i wszystkich kibiców toruńskich i tych z całej Polski składam Perowi najlepsze życzenia. Oczywiście życzeniem numer jeden jest zdrowie, bo to jest mistrzowi najbardziej potrzebne. Mam nadzieję, że Per niedługo znowu zawita do grodu Kopernika i znów będzie okazja do rozmowy.
Trzymaj się Per…
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!