Paweł Miesiąc nie będzie dobrze wspominał ostatniego meczu z SpecHouse PSŻ-em Poznań. Lider Rzeszowskiego klubu popełnił sporo błędów i wyglądał jak cień samego siebie. Zawodnik przyznał, że dawno nie był tak podłamany.
Texom Stal Rzeszów nie ma dobrego początku sezonu. Wpierw porażka na wyjeździe z Kolejarzem Rawicz, choć rzeszowianie wyglądali na zdolnych do zwycięstwa. Następnie Paweł Miesiąc i spółka pojechali z Poznaniem na domowym torze. Niestety, ale to była zdecydowana katastrofa dla Stali.
Paweł Miesiąc miał spore problemy na dystansie. Zawodnik przyznaje, że miał dwie maszyny gotowe do walki o ligowe punkty. Okazały się one jednak zbyt wolne. – Jak zwykle w takich sytuacjach przyczyn było kilka. Nie szukam usprawiedliwień, ale to nie był mój dzień. Miałem przygotowany na ten mecz dwa motocykle, z podobnymi silnikami. Byłem przekonany, że będą tak samo dobrze spisywały się na meczu, jak podczas treningów, tymczasem nieoczekiwanie były bardzo wolne – mówi Miesiąc dla nowiny24.com. – W pierwszym wyścigu jechałem na jednym. Na swój kolejny bieg przesiadłem się na drugi motor, pozmieniałem także przełożenia, ale historia znów się powtórzyła. Oba silniki i przełożenia nie zagrały na rzeszowskim torze. W ogóle nie mogłem nabrać prędkości. Byłem kompletnie załamany, bo taka sytuacja przydarzyła mi się chyba po raz pierwszy od kiedy jeżdżę na żużlu – opowiada.
Porażka z SpecHouse PSŻ-em Poznań pokazała niemoc drużyny z Rzeszowa. Gospodarze walczyli z domowym owalem, a liderzy zawodzili każdego, nawet samych siebie. Miesiąc nie ukrywa, że podłamał się tymi zawodami. – Mocno się podłamałem tymi zawodami, ale wszystko przemyślałem, wyciągnąłem wnioski, wiem co było złe. Druga sprawa związana jest z długą przerwą w startach na torze w Rzeszowie. Obecny tor jest całkiem inny, zwłaszcza po opadach, trzeba na nim jechać zupełnie inaczej, z inaczej przełożonym silnikiem – zapewnia wychowanek Stali.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!