7R Stolaro Stal Rzeszów wypuściła z rąk kilka punktów bonusowych i nie zdołała wywalczyć miejsca w fazie play-off. Rzeszowianie mieli szansę do ostatniego meczu, ale nie zdołali wywalczyć dodatkowego „oczka”. Bliski kompletu był Patryk Rolnicki.
Ekipa ze stolicy Podkarpacia nie miała najmniejszych kłopotów z pokonaniem specHouse PSŻ-u Poznań. „Żurawie” przejechały się po poznaniakach, lecz zabrakło im kilku punktów do wywalczenia bonusa. Według Patryka Rolncikiego to nie przygotowanie toru było przeszkodą. – Co do toru to był raczej podobny do tego z poprzednich meczów domowych. Być może lekko twardszy niż wcześniej, ale jechałem na tych samych ustawieniach, co wcześniej. Nie różnił się on więc tak diametralnie – pisze w swoich mediach społecznościowych Rolnicki.
Patryk Rolnicki, podobnie jak jego zespół, spisywał się dość nierówno i przytrafiały się mu słabsze występy. Wychowanek Unii Tarnów unika prostych wymówek i przyznaje, że nie może narzekać na swój ekwipunek. – Sprzęt raczej zachowuje się dobrze cały rok, wyniki słabsze to tylko i wyłącznie albo moja kiepska jazda, albo po prostu to, co w moim odczuciu najtrudniejsze – odpowiednie dopasowanie do warunków torowych – zaznacza zawodnik 7R Stolaro Stali. – Nie zawsze udaje się dopasować motocykl tak, aby jechał szybko i ze startu, i na trasie. Także na sprzęt narzekać nie mogę – dodaje Patryk Rolnicki.
Polski senior rzeszowian na swoim sezonie spisywał się wyśmienicie, lecz miał spore kłopoty na wyjazdach. – Moja dyspozycja jest taka, jaka jest i cały czas pracuje nad tym, aby te mecze wyjazdowe wyglądały tak, jak mecze na torze w Rzeszowie. W tym roku słabo to wyglądało na wyjazdach, ale chociaż odbiłem to sobie na naszym domowym owalu – kończy Patryk Rolnicki.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!