Jednym z zawodników, który zaprezentował się z bardzo dobrej strony podczas Indywidualnych Mistrzostw Europy w Libercu był Patrick Hyjek. Polak startujący pod niemiecką flagą uplasował się w pierwszej ósemce niedzielnego finału. Po zakończeniu turnieju podzielił się z nami swoimi wrażeniami.
Intensywne dwa dni w spartańskich warunkach
Jak podkreślał Kevin Małkiewicz i Kacper Cymerman w wywiadach udzielonych naszemu portalowi, liberecki tor w miniony weekend był dla młodych zawodników twardym orzechem do zgryzienia. Dwa dni rywalizacji o Indywidualne Mistrzostwo Europy 250cc okazało się niełatwą przeprawą. Patrick Hyjek może jednak zaliczyć swój występ do udanych. W sobotnim półfinale zainkasował dziesięć punktów, natomiast w niedzielnym finale zapisał przy swoim nazwisku siedem „oczek” i zakończył zmagania w pierwszej ósemce.
– To był bardzo ciężki weekend. Tor nie należał do łatwych. Był bardzo wymagający. Dziury mieliśmy praktycznie wszędzie, nie tylko na pierwszym wirażu. W turnieju półfinałowym szło mi całkiem dobrze. Miałem jedynie problemy ze startami, bo często mnie w tych momentach „podnosiło”. W finale już nie było z tym aż tak dużych kłopotów, natomiast gorzej radziłem sobie z warunkami na torze. Naprawdę owal był trudny do płynnej jazdy. Brakowało mi nieco prędkości. Biorę to jako dobre doświadczenie i nie oglądam się za siebie. Patrzę teraz, co czeka mnie w następnych zawodach – powiedział nam pochodzący z Bydgoszczy piętnastolatek.
Zmienne warunki i sytuacja niczym podczas Grand Prix w Målilli
Noc po sobotnich półfinałach obfitowała w intensywne opady deszczu. Na szczęście dla młodych zawodników, nawierzchnia nie nasiąkła wodą aż tak, by niemożliwe było rozegranie finałowego turnieju. Nie obyło się jednak bez problemów. Po upadku w pierwszym wyścigu sędzia zaprosił uczestników na pierwszy łuk, by wyjaśnić, jak należy jechać w obecnych warunkach. Dodatkowo, niczym podczas SGP w Målilli w 2018 roku, namalowano nową linię przy krawężniku, odgradzającą niebezpieczną część owalu.
– Tak, zostaliśmy wzięci na oględziny pierwszego wirażu. Fragment toru bliżej krawężnika był dość mocno namoczony po deszczu. Sędzia zdecydował, żeby przesunąć linię wewnętrzną w taki sposób, żeby nie jechać po tej mokrej, niezbyt bezpiecznej nawierzchni. Myślę, że to była dobra decyzja – stwierdził Hyjek.
Patrick dodał jednocześnie, że warunki były ciągle bardzo zmienne. – Rzeczywiście tor trochę się zmienił względem pierwszego dnia podczas półfinałów. Praktycznie co bieg mieliśmy nieco inne warunki. Raz dobrze „trzymał”, a przy następnym starcie było już bardziej ślisko. Dopasowanie się nie było łatwym wyzwaniem – dodał.
–> ZOBACZ MATERIAŁ WIDEO Z WSZYSTKICH WYŚCIGÓW FINAŁU IME 250CC <–
Był tuż obok potwornego wypadku
W wyścigu osiemnastym doszło do bardzo niebezpiecznego karambolu. W wyniku tzw. żużlowego „domina”, w Vojtěcha Šachla wpadł rozpędzony Villads Nagel, którego zabrała z toru na noszach karetka. Nasz rozmówca był tuż obok tego zdarzenia i opowiedział, jak to wyglądało z jego perspektywy.
– To było bardzo niebezpieczne. Dwóch zawodników zahaczyło o siebie, przynajmniej ja to tak widziałem. Wszystko działo się bardzo szybko. Potem doszło do tego groźnego wypadku. Ja miałem szczęście, że udało mi się wszystkich ominąć. Ale fakt, dobrze to to nie wyglądało. Miałem lekki dreszczyk emocji – tłumaczył.
Wnioski – to cenne doświadczenie
Patrick Hyjek podobnie, jak inni uczestnicy weekendowych zawodów w Libercu, przyznał że turniej jest dla niego ważnym doświadczeniem. Nauka jazdy po wymagających owalach może zaprocentować w przyszłości.
– Jest to bardzo ważny aspekt, żeby umieć jeździć na takich trudnych torach. Jak na takich ktoś potrafi sobie poradzić, to już będzie potrafił jeździć tak naprawdę na każdym innym. Jedyny niefajny element to, że wyprzedzanie możliwe było tylko jedną bezpieczną linią. Nie jestem przekonany, czy to najlepszy wybór na zawody rangi mistrzostw Europy, natomiast ogólnie dobrze że mamy okazję na takich nawierzchniach nabierać doświadczenia.
Powoli dobiega końca przygoda z 250cc
Nasz rozmówca osiągnął już wiek, który uprawnia go do jazdy na dorosłej maszynie. Ma też doświadczenie z „pięćsetką” chociażby podczas zimowych gal lodowych, organizowanych na saksońskich lodowiskach.
– W tym roku wezmę jeszcze udział we wszystkich zaplanowanych zawodach na motocyklu 250cc. Przede mną mistrzostwa Niemiec, Speedway Team Cup, czy Liga Nord. Od następnego sezonu przesiadam się już całkiem na „pięćsetkę” – zakończył Patrick Hyjek.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!