Nie tak wyobrażali sobie początek sezonu działacze i kibice łódzkiego klubu. Czy w Orle są potrzebne zmiany?
„Widziałam orła cień” – tak w jednym ze swoich największych przebojów śpiewał zespół Varius Manx. Taki cień pojawił się w tym sezonie nad drużyną Orła, ale Łódź. Chyba zresztą nie tylko w tym sezonie. Drużyna jedzie bardzo słabo i zamyka aktualnie tabelę Metalkas 2. Ekstraligi. Przed sezonem tradycyjnie wymieniono praktycznie cały trzon zespołu, co uważam jest błędem. Co roku inny skład nie gwarantuje sukcesu, ponieważ zawodnicy nie tworzą kolektywu. Największe pretensje obecnie kierowane są w stronę polskich seniorów. Czy jednak słusznie?
W ogniu krytyki stanął Oskar Polis. Przypominam jednak, że ten zawodnik został ściągnięty z drugiej ligi. Więc raczej nie był kreowany na lidera. Czy zawodzi? Moim zdaniem nie. Jest to zawodnik drugiej linii, a więc powinien punktować na poziomie 5-8 punktów. W pierwszych meczach wywiązał się z tego zadania. Ostatni mecz miał poniżej tego poziomu, więc prawdopodobnie straci miejsce w składzie na najbliższy mecz w Ostrowie. Tamte ścieżki znakomicie zna za to Tomasz Gapiński, który wiele lat reprezentował barwy miejscowego klubu. Można w ciemno postawić, że to właśnie Gapiński zastąpi Polisa w tym spotkaniu.
Trzecim polskim zawodnikiem jest Daniel Kaczmarek. Daniela znam jeszcze z czasów jego startów w Apatorze. Chłopak bardzo ambitny i przeżywa mocno porażki. Ostatnio też został odstawiony od składu. Takie roszady na pewno nie budują atmosfery. Przykłady takich sytuacji można mnożyć. Zawodnicy wolą mieć spokojną głowę i wiedzieć na czym stoją. Oczywiście klub ma prawo reagować, gdy zawodnikowi całkiem nie idzie. Jednak tu tak naprawdę cała trójka to nie są zawodnicy na 10 punktów i więcej w każdym meczu. Stać ich na to, ale nie byli kontraktowani jako liderzy.
Poszukać nowej kopalni złota
W dawnych czasach poszukiwacze złota mieli swoje kopalnie, gdzie szukali tego najcenniejszego kruszcu. Nie było złota, szukali innej kopalni. Być może w Łodzi też powinno się tak zrobić. Były od wielu lat apetyty na ekstraligę. Zwłaszcza po wybudowaniu nowego, pięknego obiektu. Przykłady Apatora czy Falubazu w ostatnich latach pokazują, że jeśli naprawdę klub chce awansować do PGE Ekstraligi, to musi mieć zawodników klasowych. Co za tym idzie oczywiście budżet musi być odpowiednio wysoki. Oba te kluby szybko awansowały do grona najlepszych ekip w kraju. Wydaje mi się, że w Łodzi władze muszą zrozumieć, że taka kopalnia złota jest potrzebna, żeby zrealizować marzenia. Te nowe kopalnie to oczywiście nowi sponsorzy. Miasto jest duże więc uważam, że poszukanie nowych sponsorów nie jest zadaniem trudnym. Przykłady klubów piłkarskich w Łodzi dokładnie to pokazują.
Nad morzem podobny klimat
Przykład Orła Łódź wydaje się nie być odosobniony. Moim zdaniem podobna sytuacja jest nad morzem. Klub z Gdańska działa podobnie jak ten w Łodzi. Co roku ogromne zmiany w składzie, ale efektów żadnych. W Gdańsku przecież mają doświadczenie ekstraligowe i to spore. Starsi kibice doskonale pamiętają początek lat 90-tych. Wtedy liderami nadmorskiej ekipy byli Jarosław Olszewski oraz Anglicy Marvyn Cox i Steve Schofield. Sam zawsze z wielką przyjemnością odwiedzałem stadion Wybrzeża bo wiedziałem, że ta trójka grajków da dobry koncert. Niestety, po tamtych czasach zostały wspomnienia.
Wracając jednak do klubu z Łodzi, to w przeciwieństwie do Gdańska ma on jedną bardzo poważną kartę przetargową jeśli idzie o ekstraligę. To oczywiście nowoczesny stadion. Byłem w Łodzi wiele razy i naprawdę nie ma się do czego przyczepić. Eleganckie toalety, papier toaletowy i bieżąca woda. Na pierwszy rzut oka to żadne luksusy ale kibice doskonale wiedzą, że takich „luksusów” nie ma na wiele stadionach ekstraligowych.
Klubowi z Łodzi mimo wszystko życzę znalezienia odpowiedniej drogi, która zaprowadzi ich do ekstraligi. Po prostu ten stadion i kibice na to zasługują.
Tak więc władze Orła do dzieła!
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!