Czugunow podczas dwóch pierwszych rund SGP we Wrocławiu pojechał z dziką kartą, co wzbudziło gdzieniegdzie zaskoczenie. Miejscowy junior pokazał jednak, że jest spragniony jazdy i może ścigać się na światowym poziomie. Mimo kilku błędów, w pierwszej rundzie otarł się o półfinał, a w drugiej dotarł do półfinału.
Sezon 2020 mistrzostw świata jest specyficzny pod wieloma względami… pandemia, zmiany w punktacji, a także nowy terminarz. Dla żużlowców i fanów czarnego sportu najważniejsze jest jednak to, że mistrzostwa świata w ogóle w tym roku ruszyły. Cykl SGP rozpoczął się we Wrocławiu, gdzie odbyły się dwie pierwsze rundy. Dzika karta SGP we Wrocławiu powędrowała do młodego miejscowego zawodnika – Gleba Czugunowa, a nie jak przewidywano, że szansę dostanie Maksym Drabik. Ten drugi jednak w tym roku ma dość niejasną sytuację i to trudny dla niego moment wejścia w wiek seniora. Gleb Czugunow to natomiast nowa nadzieja polskiego żużla, który od tego roku zasilił szeregi juniorów Betard Sparty Wrocław. Młody żużlowiec z Saławatu dzięki decyzji o zdaniu egzaminu na polską licencję wzmocnił sekcję młodzieżową wrocławskiego klubu i jak widać Betard Sparta Wrocław to docenia.
Do takiego rozwiązania czuć jednak sceptycyzm z niektórych stron środowiska żużlowego. Już wiadomo, że podczas SGP w Toruniu pojedzie Jack Holder, co budzi taką samą reakcję. Sam Marek Cieślak, trener żużlowej reprezentacji Polski podchodzi do sprawy z uśmiechem i jak powiedział na antenie Canal+Sport 2 podczas transmisji drugiego turnieju Speedway Grand Prix Polski we Wrocławiu, dzika karta powinna powędrować na przykład do Dominika Kubery. Jak też zdradził w przyszłym roku ma zmienić się procedura przyznawania dzikiej karty – nie będzie o tym decydować gospodarz turnieju. Pomijając jednak rozbudzone dyskusje na temat, tego, czy Czugunow powinien dostać dziką kartę, czy też nie, warto skupić się na tym, co ten młody zawodnik potrafi zdziałać na torze, bo zdaje się, że jeszcze nie raz może być na świeczniku, ale już nie z powodu swojego paszportu, a tego, co może osiągnąć na swoim motocyklu.
Dwie pierwsze rundy SGP dla Czugunowa były z pewnością dobrą lekcją żużla. Na początku wkradła się nerwowość. W pierwszym swoim występie został wykluczony za nierówny start i dotknięcie taśmy, ale później było już tylko lepiej. Piękną akcję zafundował junior Sparty Wrocław w biegu 13, gdzie pokusił się o atak na Mateja Žagar i wywalczył dwa punkty. W biegu 20 Czugunow walczył o wszystko, mógł wejść do półfinału i wystartował na tyle dobrze, by wyjść na prowadzenie. Nie udało mu się jednak przechytrzyć dwóch bardziej doświadczonych zawodników – Jasona Doyle’a i Mikkel Michelsena, którzy wyprzedzili go na trasie bez większego problemu.
Torpeda z Saławatu wcale jednak nie skupia się na tym, co poszło nie tak, a patrzy na to, co jeszcze może pójść po jego myśli. W następnym dniu podczas drugiej rundy SGP pojechał równie dobrze, a nawet lepiej. Punktował praktycznie w każdym wyścigu fazy zasadniczej, oprócz jednego felernego dla niego biegu 20, z którego został wykluczony. Na wyjściu z łuku pociągnęło Czugunowa, po czym uderzył z napędzającego się po zewnętrznej Emila Sajfutdinowa. Na szczęście obaj wstali o własnych siłach. Nie zabrakło też ciekawych momentów z udziałem wrocławskiego młodzieżowca. Dobry manewr udało mu się wykonać w biegu 15, wykorzystując zacięty pojedynek Doyle’a z Lindgrenem i przesuwając się na drugą pozycję w tym starciu. Czugunow doszedł do półfinału, w którym nie udało mu się wywalczyć awansu do finału, ale i tak można z zachwytem patrzeć na to jak rozwija się talent tego młodego zawodnika.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!