Już tylko dni dzielą nas od finału Indywidualnych Mistrzostw Świata na toruńskiej Motoarenie. Krok od złota jest Tai Woffinden, a to oznacza, że polskim kibicom przyjdzie jeszcze poczekać na trzeciego czempiona globu z Polski.
Wspomnienia na portalu Facebook to przydatna rzecz. Dla przykładu wyświetlił mi się taki post:
Post napisany był 25 września 2010 roku, czyli w dniu, kiedy Tomasz Gollob zapewnił sobie tytuł indywidualnego mistrza świata. Rzecz miała miejsce w przedostatnim wówczas turnieju z cyklu Grand Prix odbywającym się we włoskim Terenzano. To ten turniej, gdzie sędzia Grodzki uznał, że to Chris Harris o przysłowiowy błysk szprychy był szybszy od Jarka Hampela w półfinałach, co krzywdząco wykluczyło naszego reprezentanta z walki o medale we Włoszech. Jednak w ogólnym rozrachunku Polak przesunął się na drugie miejsce i w zasadzie na nim pozostał do końca – 9 października dwa pierwsze stopnie podium na stadionie w Bydgoszczy zajmowali bowiem nasi reprezentanci. Te historyczne momenty pamiętam jak przez mgłę, warto więc odświeżyć pamięć filmem dostępnym TUTAJ.
Dzięki dobrodziejstwu Internetu możemy z łatwością zobaczyć film jak młodziutki wówczas Tai Woffinden składa Tomkowi gratulacje, marząc z pewnością wówczas o tym, żeby kiedyś znaleźć się na jego miejscu (udało mu się to dwukrotnie do dnia dzisiejszego). Widzimy też łzy menadżera Golloba – Tomasza Gaszyńskiego czy Jasona Crumpa wręczającego plastron z numerem 1. Tło stanowią polscy kibice, odziani w narodowe barwy otwierający szampana – aż mam ochotę schłodzić butelkę, oglądając ich radość sprzed 8 lat!
Od 2010 minęła już prawie dekada. Po złocie Tomka doczekaliśmy się kilkukrotnie srebra i brązu w wykonaniu wspomnianego wcześniej Jarka Hampela, Krzysztofa Kasprzaka, Bartka Zmarzlika czy Patryka Dudka, a kolejny w kolejce po medal wydaje się być Maciej Janowski. Jesteśmy jednak jako naród bardzo wymagający – wyczekujemy zniecierpliwieni kolejnego mistrza z Polski. Nie sposób jednak odmówić fenomenalnej formy w tym roku Taiowi, który złoto za 2018 ma już w zasadzie w garści. Chylę też czoła przed tegoroczną ciekawostką, czyli „kosmitą” z początku sezonu Fredrikiem Lindgrenem czy zeszłorocznym mistrzem świata Jasonem Doyle’m – oboje poobijani, a mimo to siedzą uparcie w czołówce. Szacunek!
Kto więc będzie następny po Tomku Gollobie? Chyba nie ma osoby, która nie stawiałaby na kogoś z trójki Zmarzlik – Dudek – Janowski. (kolejność przypadkowa). Szczegółowe dywagacje to temat na osobny artykuł, ale ci Panowie to bardzo utalentowani i pracowici zawodnicy, do tego jeszcze dość młodzi, więc ten sukces musi przyjść. Po prostu. Głęboko w to wierzę. Tymczasem oczekujmy ostatniego turnieju w przepięknym, nadwiślańskim Toruniu, następnie bydgoskiej imprezy "Asy dla Golloba", a w zimowe wieczory rozgrzewajmy się zwycięstwami uwiecznionymi na nagraniach. To z pewnością poprawi wszystkim humory w oczekiwaniu na emocje, które przyniesie rok 2019.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!