Mecz Stelmet Falubazu z Speed Car Motorem Lublin był kolejnym ligowym pojedynkiem, w którym Norbert Krakowiak zdobył cenne punkty kosztem rywali. Zawodnik mocno pracuje, by nie ograniczać się wyłącznie do wyścigów młodzieżowców i zdobywać punkty również na seniorach. Na swoim rozkładzie ma już Kennetha Bjerre oraz Antonio Lindbäcka.
Mecz piątej kolejki PGE Ekstraligi nie ułożył się jednak po myśli zawodnika. W biegu juniorskim młodzieżowiec Stelmet Falubazu przyjechał za plecami rywali. W kolejnych biegach było już troszkę lepiej. – Myślę, że było dużo pecha w moim wykonaniu. Po drugim swoim wyścigu wyciągnęliśmy z teamem całe sprzęgło i okazało się, że uległo ono awarii. Było to jednak niezależne od nas i stąd te słabe starty. Kompletnie zostawałem na starcie i dopiero na trzeci wyścig wszystko było w porządku – wyznał zamyślony junior Stelmet Falubazu.
W swoim drugim i trzecim starcie w zawodach Norbert Krakowiak przywiózł po punkcie. W biegu czwartym zdołał wyprzedzić Wiktora Trofimowa, a w gonitwie ósmej zaprezentował szybką i widowiskową jazdę tuż za plecami Martina Vaculika i Pawła Miesiąca, nękając lublinianina atakami do ostatniego okrążenia. – Jestem zły na awarię sprzętu. Gdyby nie ona, to wynik byłby lepszy. Wyciągnąłem maksa z tego, co można było. Nie jestem smutny. Cieszę się, że jest zwycięstwo i jedziemy dalej – przyznał Krakowiak.
W wyniku losowania gospodarzom przypadły pola zewnętrzne w biegu juniorskim. W rywalizacji z drugą parą juniorów w kraju mogło mieć to również wymierne znacznie dla zielonogórzan. – Faktycznie, ja wolę jeździć w biegu młodzieżowym z pierwszego pola, ale trzeba jechać z tego co jest. Te pola startowe dzisiaj były porównywalne, nie tak jak w poprzednim meczu z Grudziądzem. Także nie ma co narzekać na losowanie. Wszystko było w porządku – uspokajał młodzieżowiec.
Duży znak zapytania przed spotkaniem z lublinianami stanowił stan toru, który przez dwa dni przed zawodami przyjmował znaczne porcje wody. Konieczność przygotowania nawierzchni w taki sposób mogła zwieść gospodarzy, krzyżując im plany i utrudniając odpowiednie spasowanie. – Z mojego punktu więzienia w tych pierwszych wyścigach wejścia w łuk były inne niż zawsze – trochę bardziej przyczepne. Później ten tor zrobił się taki, na jakim zawsze jeździmy na treningach. Stąd, może też odskoczyliśmy, ale ten deszcze nie przeszkodził nam jakoś mocno w przygotowaniach do tego meczu – zanalizował lider zielonogórskiej formacji juniorów.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!