Optibet Lokomotiv Daugavpils będzie w nadchodzącym sezonie ścigał się w Krajowej Lidze Żużlowej. Niezależnie od sportowego wyniku, Łotyszom nie będzie dane awansować do wyższej klasy rozgrywkowej.
Optibet Lokomotiv Daugavpils oparł tegoroczną kadrę na lokalnych zawodnikach. Do macierzystego zespołu, po nieudanej próbie zawojowania polskiego rynku, powrócił 25-letni Oleg Michaiłow. Oprócz niego w kadrze łotewskiego klubu znajdują się także: Jewgienij Kostygow, Kjastas Poudżuks czy Daniił Kołodinski. Do roli lidera tej drużyny najczęściej typuje się jednak Duńczyka, sprowadzonego z tarnowskiej Unii 34-letniego Renego Bacha.
Żużel na Łotwie później niż w Polsce
Póki co, żadnemu z nich nie było jeszcze dane trenować na domowym stadionie po zimowej przerwie. – Na razie możemy przygotowywać się tylko fizycznie, tak jak robiliśmy to całą zimę. U nas, na Łotwie, klimat i pogoda są zupełnie inne niż w Polsce. Poza tym, mamy spory problem z torem. Jeszcze nie możemy na niego wyjechać – tłumaczy Nikołaj Kokin, szkoleniowiec zespołu.
– W tym roku skończyła się nam homologacja na dmuchaną bandę. Nowa jest już zamówiona, ale nie wiemy jeszcze kiedy będzie gotowa. Wychodzi na to, że będę musiał podzwonić i pogadać z polskimi klubami. Jeśli któryś da nam możliwość pojeżdżenia na ich torze, to potrenujemy w waszym kraju – zdradza trener.
Lokomotiv Daugavpils nie narzeka na regulamin
Na papierze drużynie Kokina sporo brakuje do największych faworytów Krajowej Ligi Żużlowej, takich jak Ultrapur Start Gniezno czy Unia Tarnów. Zresztą, to zupełnie bez znaczenia. Nawet jeśli Łotyszom udałoby się sprawić psikusa wyżej notowanym rywalom i zająć pierwsze miejsce w lidze, to i tak awansuje ktoś inny. Ostatnia nowelizacja polskiego regulaminu zablokowała zagranicznym klubom możliwość ścigania na zapleczu PGE Ekstraligi.
Niektórzy kibice zastanawiają się, jaki w ogóle jest więc sens startu takich drużyn w dawnej 2. Lidze. Czy nie zabraknie im motywacji? – To jest proste. Mamy dużo kibiców. U nas ludzie przychodzą na żużel zawsze. Dla nich nie ma różnicy z kim jedziemy, w jakiej lidze jedziemy, jak jedziemy. Oni przychodzą na stadion zobaczyć dobre zawody. Dlatego dla nas te polskie przepisy nie mają większego znaczenia. My i tak chcemy jechać jak najlepiej, żeby sprawiać radość naszym fanom. Kiedy ich drużyna wygrywa, oni są szczęśliwi i wszystko jest w porządku – mówi nam manager Lokomotivu. – Może kiedyś przepisy się zmienią i będziemy mogli pojechać o awans, ale póki co nie przeszkadza nam to aż tak bardzo – dodaje z rozbrajającą szczerością Nikołaj Kokin.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!