Nie tak w oczach rybniczan wyglądać miał mecz rewanżowy przeciwko MRGARDEN GKM-owi Grudziądz. Pomimo wszelkich starań, tegorocznemu beniaminkowi nie udało się obronić nawet jednego punktu. Spotkanie zakończyło się wynikiem 39:51 (71:109).
Walczyli, walczyli, ale nie wywalczyli – obawa przed strefą spadkową niewątpliwie wzrosła wśród zawodników ROW-u Rybnik. – Stajemy we czterech pod taśmą, każdy chce wygrać, więc nie jest to takie proste, żeby zwyciężyć. Będziemy walczyć, żeby się w tej ekstralidze na spokojnie utrzymać – tak końcowy wynik spotkania skomentował młodzieżowiec drużyny Lecha Kędziory, Kamil Nowacki. Skoro o juniorach już mowa, warto tutaj przywołać karambol z biegu 2. Na wyjściu z pierwszego łuku doszło do zderzenia aż trzech zawodników, na tor upadli Mateusz Tudzież oraz Marcin Turowski. Niezwłocznie wezwano dwie karetki. Na szczęście wszystko skończyło się jedynie na strachu i obaj panowie uczestniczyli w dalszej części zawodów.
Niewątpliwym atutem MRGARDEN GKM-u Grudziądz był pozyskany z pierwszoligowego Wybrzeża Gdańsk Krystian Pieszczek. Zdobył on 10 punktów w pięciu startach, czym w dużej mierze przyczynił się do końcowego wyniku spotkania. Zapytany o to, jak długo zastanawiał się nad przyjęciem propozycji startów w barwach Grudziądza, odpowiedział krótko, zwięźle i na temat: – Myślę, że zarządowi z Grudziądza się po prostu nie odmawia. Wyszła taka propozycja, możliwość startów w PGE Ekstralidze, także szybko doszliśmy do porozumienia i oto jestem.
Liderem spotkania ponownie został Artiom Łaguta, obecnie drugi najskuteczniejszy zawodnik tegorocznych rozgrywek PGE Ekstraligi. Warto również zaznaczyć, że podczas tego spotkania Rosjaninowi udało się pobić rekord toru, który co ciekawe od 2017 roku należał do starszego z braci Łagutów – Grigorija. – Nie zastanawiam się, ile zrobiłem lub powinienem zrobić punktów. Po prostu chcę wygrywać i z tego się cieszyć – wyjaśnił pokrótce Artiom w rozmowie z Marceliną Rutkowską z Eleven Sports.
Dużo mówiło się również o torze, który nie do końca działał na korzyść gospodarzy. – Myślę, że u nas najbardziej zabrakło dzisiaj dostosowania do toru. Rozmawiałem z zawodnikami, byli pogubieni. Nie było domyślności, jeśli chodzi o przełożenia – skomentował tuż po spotkaniu trener ROW-u Rybnik, Lech Kędziora. Z kolei goście zachwalali sobie rybnicki tor, tłumacząc swoją skuteczność całkowicie inną niż zazwyczaj nawierzchnią owalu. – Dzisiaj jak obeszliśmy z zespołem tor, to każdy się po prostu uśmiechnął. Wiedzieliśmy, że warunki będą nam sprzyjać. Nawierzchnia była przyczepniejsza niż zazwyczaj w Rybniku. Każdemu z nas pasował ten tor zarówno ze startu, jak i na trasie – tak wypowiadał się na temat toru Krystian Pieszczek, Artiom Łaguta odparł krótko: – Tor jest normalny, fajny, taki do ścigania.
źródło: Eleven Sports
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!