Nie udało się odjechać wszystkich piętnastu wyścigów na stadionie w Rybniku. Na przeszkodzie stanęła aura, przez którą przerwano zawody przed biegami nominowanymi. Ostatecznie gospodarze pokonali „Jaskółki” 43:35.
Od wczesnych godzin porannych w Rybniku zadawano sobie jedno pytanie – pojadą? Pogoda na Górnym Śląsku nie napawała optymizmem, którego nie dodawały ciężkie chmury wiszące nad stadionem. Przez opady deszczu oraz prace, związane z poprawą nawierzchni rozpoczęcie meczu przesunięto o kilkanaście minut. Wciąż jednak niebo „płakało” nad torem i istniała realna groźba odwołania całych zawodów.
Przed spotkaniem w składzie gospodarzy doszło do jednej zmiany. Awizowanego Siergieja Łogaczowa zastąpił powracający po kontuzji Daniel Bewley. Brytyjczyk jednak nie zachwycił, prezentując bezbarwną jazdę na trudnym i wymagającym torze. Dopiero w ostatnim starcie zdołał wywalczyć punkt, wyprzedzając na trasie Ernesta Kozę.
Pierwsze biegi potwierdziły obawy, co do jakości widowiska przy Gliwickiej 72. Walki na torze było jak na lekarstwo, więcej zawodnikom trudności sprawiał tor niż rywale. Już w drugim wyścigu dnia Mateusz Cierniak zaznajomił się z nawierzchnią, kiedy to na wejściu w pierwszy łuk nie opanował motocykla, w wyniku czego zanotował groźnie wyglądający wypadek. Wyścig młodzieżowców, który rybniczanie wygrali podwójnie, pozwolił miejscowym wyjść na dwupunktowe prowadzenie, bowiem chwilę wcześniej, dosyć niespodziewanie, jako pierwszy linię mety minął nowy – stary zawodnik tarnowskiej Unii – Ernest Koza. Po pierwszej serii na tablicy wyników widniał remis, po 12.
Kolejne biegi niewiele różniły się od poprzednich, wciąż o kolejności na mecie decydował moment startowy oraz umiejętne rozegranie pierwszego wirażu, chyba, że któryś z zawodników popełnił błąd. Gościom ewidentnie brakowało postawienie przysłowiowej kropki nad „i”, bowiem gdy jeden z tarnowian mknął do mety po trzy „oczka”, drugi oglądał plecy rybniczan, jadąc na ostatniej pozycji. Gospodarzom zaś doskwierał brak pozwalającej na niwelowanie strat szybkości, w wyniku czego po drugiej serii startów podopieczni Tomasza Proszowskiego prowadzili nieznacznie 20:22.
Sygnał do odrabiania strat przez gospodarzy dał w ostatniej gonitwie przed „łamaniem” się par duet Sundström – Szczepaniak. Pokonali oni wówczas podwójnie osamotnionego Petera Ljunga, który pierwszy raz musiał zaznać goryczy porażki, gdyż dwa swoje poprzednie starty kończył zwycięstwem. Przedostatnią, jak się później okazało, serię startów zawodnicy PGG ROW-u Rybnik kończyli minimalnie górując nad tarnowianami 31:29.
W jedenastej gonitwie dnia kibice zgromadzeni na Gliwickiej 72 mogli wreszcie zobaczyć znamiona walki. Po przegranym starcie, kapitan miejscowych – Kacper Woryna, ruszył w pogoń za świetnie dysponowanym tego dnia Arturem Czają i po skutecznym ataku na wyjściu z pierwszego łuku wysforował się na prowadzenie, którego nie oddał już do końca biegu. Prawdziwa euforia zapanowała na rybnickich trybunach kilka chwil później, kiedy to duet Chmiel – Szczepaniak pokonał podwójnie parę Kułakow – Cierniak. W ostatnim wyścigu dnia, jadący w ramach rezerwy taktycznej Czaja nie dał większych szans „Rekinom”, ratując dla gości biegowy remis.
Przed biegami nominowanymi sędzia zawodów – Grzegorz Sokołowski, udał się na tor, by osobiście sprawdzić jego stan. Zawodnicy obu ekip zgłaszali zastrzeżenia co do jakości nawierzchni, w szczególności wskazując na pierwszy łuk. Po oględzinach, jury zawodów zdecydowało zakończyć spotkanie.
Mimo niepełnego spotkania, obie ekipy mogą wyciągnąć z niego kilka wniosków. Gospodarze mają przede wszystkim ból głowy, kogo z dwójki Łogaczow – Bewley wystawić w składzie na następne spotkania – Brytyjczyk w niczym nie przypominał zawodnika z poprzedniego sezonu, jednak z pewnością na ten stan rzeczy wpływ miały trudne warunki torowe, które dla rekonwalescenta nie były zbyt łaskawe. Wśród gości podobać mógł się Artur Czaja, i – przynajmniej w pierwszej części zawodów – Peter Ljung. Pozytywnie zaskoczył zastępujący kontuzjowanego Artura Mroczkę, Ernest Koza, który dał jasny sygnał, iż powrót wychowanka GTŻ-u Grudziądz do zdrowia wcale nie musi oznaczać dla niego wcześniejszych wakacji.
W następnej kolejce Nice 1 Ligi Żużlowej zawodnicy PGG ROW-u Rybnik udadzą się w daleką podróż na spotkanie z Lokomotivem Daugavpils. Unię Tarnów czekają zaś „ptasie derby”, gdyż do „Jaskółczego Gniazda” przyjeżdża Orzeł Łódź.
PGG ROW Rybnik: 43
9. Troy Batchelor (2,2,2,1*) 7+1
10. Daniel Bewley (0,0,-,1) 1
11. Mateusz Szczepaniak (1*,2,2*,2*) 7+3
12. Linus Sundström (2,1*,3,2) 8+1
13. Kacper Woryna (2,2,3,3) 10
14. Robert Chmiel (3,1*,1*,3) 8+2
15. Przemysław Giera (2*,0,D) 2+1
Unia Tarnów: 35
1. Wiktor Kułakow (1,3,1*,1) 6+1
2. Ernest Koza (3,D,2,0) 5
3. Artur Czaja (3,0,3,2,3) 11
4. Daniel Kaczmarek (0,3,0,-) 3
5. Peter Ljung (3,3,1,D) 7
6. Mateusz Cierniak (W,1,0) 1
7. Przemysław Konieczny (1,1,T) 2
Bieg po biegu:
1. (64.29) Koza, Batchelor, Kułakow, Bewley 2:4 (2:4)
2. (65.77) Chmiel, Giera, Konieczny, Cierniak (W) 5:1 (7:5)
3. (65.41) Czaja, Sundström, Szczepaniak, Kaczmarek 3:3 (10:8)
4. (65.40) Ljung, Woryna, Konieczny, Giera 2:4 (12:12)
5. (65.49) Kułakow, Szczepaniak, Sundström, Koza (D) 3:3 (15:15)
6. (65.05) Kaczmarek, Woryna, Chmiel, Czaja 3:3 (18:18)
7. (65.69) Ljung, Batchelor, Cierniak, Bewley 2:4 (20:22)
8. (64.93) Woryna, Koza, Kułakow, Giera (D) 3:3 (23:25)
9. (65.18) Czaja, Batchelor, Chmiel, Kaczmarek 3:3 (26:28)
10. (65.22) Sundström, Szczepaniak, Ljung, Konieczny (T) 5:1 (31:29)
11. (65.32) Woryna, Czaja, Bewley, Koza 4:2 (35:31)
12. (65.97) Chmiel, Szczepaniak, Kułakow, Cierniak 5:1 (40:32)
13. (66.02) Czaja, Sundström, Batchelor, Ljung (D) 3:3 (43:35)
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!