Już za niespełna 10 godzin nasza planeta rozpocznie kolejne okrążenie wokół słońca, by przez kolejne 365 dni znów kręcić się w lewo. Życzę Państwu, aby był to okres, kiedy także nasze lewoskrętne życie płynęło w dużo większej harmonii niż w 2018 roku.
Z punktu widzenia kibica, sezon 2018 nie był wyjątkowy, choć też nie można powiedzieć, że było fatalnie. Choć można odnieść wrażenie, że speedway wciąż umiera, na krajowym podwórku było gorąco – zarówno w pozytywnym, jak i negatywnym sensie.
Zacznijmy od tych "dobrych" wspomnień. Przede wszystkim, naprawdę ciekawym urozmaiceniem okazały się być rozgrywki Speedway of Nations. Odejście Drużynowego Pucharu Świata do lamusa było jedną z najlepszych decyzji decydentów na próbę uratowania czarnego sportu na całym świecie. W końcu, jakkolwiek to brzmi, nareszcie przerwano kompletną dominację Polaków. I bardzo dobrze!
Trzeba też przyznać, że na ligowym podwórku było ciekawie, choć nie same emocje są w tym wszystkim najważniejsze. Przede wszystkim nie musieliśmy specjalnie martwić się o pogodę. Ilość odwołanych spotkań była zdecydowanie mniejsza niż poparcie dla skrajnych ugrupowań politycznych, co pozwoliło w pełni emocjonować się rozgrywkami.
Niestety jednak nie zabrakło też dużych minusów. Jako kibice, nie szczędziliśmy wobec siebie cierpkich słów, często hodując zupełnie niepotrzebne spięcia. Dodatkowo niektórzy działacze klubowi także przyłożyli rękę do kolejnego pogorszenia wizerunku speedwaya. Dziś jednak nie mam zamiaru wymieniać nazwisk. O jednych i drugim powiedziano już wystarczająco wiele.
Teraz czas na swoisty "nowy rozdział". Niech sezon 2019 będzie dla nas w pełni zadowalający. Niech pogoda znów nam nie przeszkadza. Niech działacze robią swoje i dbają o kluby. Niech kibice w końcu wyluzują. Cieszmy się żużlem, bo może szybko odejść.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!