Ostatnie tygodnie są bardzo dobre w wykonaniu Petera Ljunga. Kapitan tarnowskiej Unii awansował do SGP Challenge, notuje bardzo dobre wyniki w swojej ojczyźnie, a przede wszystkim dwukrotnie w kolejnych ligowych meczach poprowadził „Jaskółki” do triumfu, zapisując na swoim koncie dwa czyste komplety z rzędu!
Wertując dosyć dokładnie stronę z wynikami ligowymi, które przygotowuje Roman Lach, w ostatnich dwóch dniach sprawdziłem wszystkie lata wstecz, do roku 1994 włącznie i okazuje się, że podobnej sytuacji nie mieliśmy w ciągu 25 lat! Jeśli moje oko coś przegapiło, to od razu przepraszam, ale wszystko wskazuje na to, że w dwóch kolejnych meczach ligowych z rzędu, żaden z zawodników w tych sezonach nie zdobył w barwach Unii Tarnów dwóch czystych kompletów z rzędu! To tym bardziej ważny wynik, że 15 punktów udało się wywalczyć zarówno na torze domowym, jak i wyjazdowym. Blisko tego był zarówno w poprzedniej dekadzie, jak i jeszcze wcześniejszej Tony Rickardsson, a przed 10 laty Janusz Kołodziej wprawdzie wywalczył 3 komplety w ligowych meczach następujących po sobie, jednak tylko jeden z nich był „czysty”.
Przed Szwedem z pewnością można zatem zdjąć czapki z głów, gdyż szacunek za to, co zrobił w ostatnim czasie zdecydowanie mu się należy. Dodatkowo w dwóch pojedynkach – z Car Gwarant Startem Gniezno i Orłem Łódź jego podwójne wygrane z Wiktorem Kułakowem pozwoliły przechylić szale na korzyść „Jaskółek”, co skutkowało dopisaniem 5 punktów do ligowej tabeli. „Déjà vu” z francuskiego oznacza odniesienie do sytuacji, która już nam się kiedyś przydarzyła. Tak z pewnością można odbierać dwa ostatnie biegi wspomnianych pojedynków. – To bardzo ważne, jak powiedziałeś wyglądało to tak samo, jak w ubiegły weekend. Bardzo lubię jeździć z Wiktorem. Wiemy, co i jak mamy robić wszystko razem. Oczywiście zawsze trudno jest wygrać 5:1, zwłaszcza na wyjeździe. Wszystko pracowało jednak naprawdę dobrze. Zrobiliśmy to, co trzeba – mówił, po raz kolejny bohater Unii Tarnów, Peter Ljung.
Jak przyznał po meczu w Łodzi menadżer Tomasz Proszowski, zarówno Szwed, jak i Rosjanin wzajemnie odstępowali sobie lepsze pola, co nie zdarza się tak często. Obaj jednak twierdzili, że poradzą sobie, co chwilę później znalazło potwierdzenie. – Tak, to prawda. Gdy zapytali, które pola startowe chcemy, powiedziałem Wiktorowi, że to nie ma znaczenia i żeby wybrał, a on odrzekł to samo. Stwierdziliśmy, że to nieważne i prawdopodobnie i tak uda się to dobrze rozegrać. Dogadaliśmy się. Ostatecznie oddał mi lepsze pole, ponieważ pierwsze od krawężnika właśnie takie było. Powiedziałem, że mam pomysł, jak dobrze pojechać. Nigdy jednak nie wiadomo, teoria i rzeczywistość, to dwie różne rzeczy. Wiktor bardzo dobrze rozegrał pierwszy wiraż, ja również. Wyszliśmy na podwójne prowadzenie, które udało się utrzymać do końca – dodał.
Ostatnie dwa mecze w wykonaniu Unii Tarnów, wyglądały jak thrillery, ze szczęśliwymi finałami. – Zawsze jest ciężko i nie uda się ciągle wygrywać w takich okolicznościach. Możemy zdjąć czapki z głów i cieszyć się, ponieważ zrobiliśmy to dwa razy z rzędu. Miejmy nadzieję, że następnym razem uda się prowadzić nieco więcej i nie będzie trzeba czekać do piętnastego biegu – przyznał z uśmiechem.
Kto wie, jak potoczyłyby się losy spotkania, gdyby nie fakt, że od 7. biegu Orzeł musiał radzić sobie bez kontuzjowanego Tobiasza Musielaka. Czy byłoby trudniej o zwycięstwo? – Prawdopodobnie tak. To dobry zawodnik i wszędzie radził sobie bardzo dobrze. Jest jednym z liderów. To przykre i szkoda, że doznał kontuzji, jednak czasami ten sport tak wygląda. Niekiedy los nam sprzyja, a innym razem jest przeciwko nam. Nie wiadomo, jakby się to potoczyło, jednak oczywiście brakowało go w zespole z Łodzi.
Czy Ljunga stać na trzeci czysty komplet z rzędu, zwłaszcza, że w najbliższą niedzielę w Tarnowie pojawi się drużyna liderów w PGG ROW-u Rybnik? Tor będzie zapewne zbliżony do tego z pojedynku z rywalami z Gniezna, a wówczas 15 punktów zapisano przy nazwisku Szweda. – Prędzej, czy później nastąpi bieg, którego nie uda mi się wygrać. To kwestia czasu, nie wiemy tylko kiedy (uśmiech). Rybnik ma mocny zespół i oczywiście będzie to trudne zadanie – zaznaczył.
28 kwietnia, w opadach deszczu tarnowska Unia przegrała w Rybniku 35:43. Priorytetem jest zapewne zatrzymanie dwóch ligowych punktów w Jaskółczym Gnieździe, lecz przy dobrych wiatrach można zgarnąć pełną pulę, choć będzie o to piekielnie ciężko. – Z pewnością. Myślę, że powinniśmy się skupić na zwycięstwie. Jeśli nam się to uda, wykonamy dobrą robotę – podkreślił krótko, na koniec rozmowy z portalem speedwaynews.pl, bohater nie tylko ostatniej akcji, ale i kilku poprzednich tygodni, Peter Ljung.
źródło: inf. własna / speedwayw.pl
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!