Pierwszy niedzielny mecz 13. rundy między Betard Spartą Wrocław i Moje Bermudy Stalą Gorzów był kluczowy dla obu zespołów w perspektywie walki o rundę finałową.
Mimo prowadzenia przez całe spotkanie, w decydującym momencie meczu, ostatecznie szalę zwycięstwa na swoją korzyść przechylili goście – 44:46 zgarniając tym samym kolejne trzy, duże punkty do tabeli. Ważne „oczka” zdobyli dla drużyn, jeżdżący w obu klubach w roli „gościa” bracia Holderowie – Chris (7 punktów) oraz Jack (8+1).
Mecz między wrocławską a gorzowską drużyną nie był tylko bojem o ważne punkty dla obu drużyn, ale również walką braterską. Co rzadko się zdarza, po dwóch stronach barykady spotkali się bracia Holder. Chociaż sam zainteresowany, starszy z nich Chris, na antenie nSport+ przyznał, że bardziej od braterskiej rywalizacji interesuje go wygrana zespołu. – Nie patrzę w tym momencie na Jacka, ale skupiam się przede wszystkim na sobie i zespole. To będzie bardzo wyrównana końcówka, ale miejmy nadzieję, ze uda nam się wygrać. Nie chce, abyśmy się skupiali na rywalizacji braterskiej, liczę przede wszystkim na to, że górą będzie Betard Sparta Wrocław – przyznał przed biegami nominowanymi Chris Holder.
Ostatecznie gospodarzom ta sztuk się nie udała i nie tylko indywidualnie, ale również drużynowo górą był młodszy z braci. W niedzielnym spotkaniu dwukrotnie okazał się on lepszy i w dwóch biegach wygrał ze swoim bratem 3:2 (bieg 12) oraz 1:0 (bieg 15). – Wcześniej, jak i teraz dużo mi pomaga w tym, żeby stawać się lepszym zawodnikiem. To także jego zasługa, że jestem w tym miejscu. On nadal jest lepszym żużlowcem ode mnie, ma przecież w kolekcji tytuł indywidualnego mistrza świata. Wydaje mi się jednak, że w kilku kwestiach już mu dorównuję, Ciekawe, jak będzie wyglądała nasza rywalizacja na torze, dotychczas jeździliśmy przeważnie w tej samej drużynie – podsumował Jack Holder w programie zawodów.
Jak zaznaczali wielokrotnie bracia Pawliccy ich rywalizacja ze sobą napędza, w australijskim duecie jednak dużo szybszy, wręcz nieosiągalny był tego dnia dla brata Jack. – Jasne, że lubię ścigać się ze swoim bratem, czemu nie. W naszym biegu (dwunasty, dop. red.) był niesamowicie szybki, ale jak na razie jako drużyna wygrywamy i to jest wspaniałe – podsumował Chris Holder przed drugim swoim starciem z bratem.
W ogólnym rozrachunku również bilans dodatni dla gościa z Gorzowa gdyż zajmuje on aktualnie 10 miejsce w tabeli ze średnią 2.077 (po 8 meczach) natomiast Chirs 26. i 1.688 pkt na bieg (po 7 rozegranych meczach). W eWinner I lidze mają okazje jeździć parą i zajmują, według gurustats.pl, drugą najskuteczniejszą parę ze średnią 4,231.
Patrząc na sytuację obu drużyn w PGE Ekstralidze, australijskich braci i biorąc pod uwagę fakt, że to gospodarze tego spotkania zakontraktowali Chrisa jako pierwsi, a dopiero później na podobny ruch zdecydowali się goście nie da się ukryć, że był to pewnego rodzaju „błąd taktyczny. Niezaprzeczalnie to ci drudzy dokonali trafniejszego wyboru. Może to okazać się decydujące przez pryzmat play-off, które po pierwszej porażce na własnym torze, ale w jakże ważnym, decydującym momencie sezonu znacznie oddaliły od tego celu wrocławian.
źródło: wts.pl/gurustats.pl/speedwayekstraliga.pl
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!