Nadchodzący sezon dla Bartłomieja Kowalskiego będzie szczególny. Przeszedł bowiem do grona seniorów, co sprawia, że będzie mu zdecydowanie trudniej. W Opolu pokazał jednak, że stać go na walkę z najlepszymi.
Z uwagi na udany poprzedni sezon i niezłą formą w treningach Rafał Dobrucki dał mu nominację do startu w turnieju o Złoty Kask, który odbywał się w Opolu. W zawodach radził sobie ze zmiennym szczęściem, lecz nie miał szczęścia co do losowania. Otrzymał bowiem taki numer startowy, że trzykrotnie meldował się na zewnętrznych polach, które nie były zbyt dobre tego dnia. Dodatkowo arbiter zarządzał częste roszenie toru, co spowodowało, że nie miał nawet zbytnio możliwości na wyprzedzenie rywali. W końcowym rozrachunku z dorobkiem 7 punktów został sklasyfikowany na 11. pozycji.
– Ja nie żebym narzekał, ale taki numer wylosowałem, że trzy biegi jechałem całkiem po wodzie, bo nieraz polewanie było co dwa biegi. W nich było bardzo ciężko cokolwiek konkretnego wywnioskować. W ostatnich dwóch biegach pojechałem, ale dalej nie byłem dogadany ze sprzętem – powiedział po zakończeniu zawodów.
Zarówno fani, którzy obserwowali turniej z poziomu trybun, jak i ci przed telewizorami mogli zauważyć, że woda stoi przede wszystkim na drugim i trzecim polu startowym. Zdecydowanie najlepsze było pole najbliżej kredy, z którego zawodnicy wygrywali aż 15-krotnie! Bartłomiej Kowalski zwrócił jednak uwagę, że w Opolu pola zawsze były ważne, a jeśli chodzi o kosmetykę toru, to nie dziwi się organizatorom, że tak reagowali na panujące warunki.
– W Opolu pola startowe zawsze są ważne. Była piękna pogoda, dużo słońca, tego wiatru i ten tor mocno się przesuszał. Ja się nie dziwię organizatorom, że chcieli dbać o jego wilgotność, ale naprawdę momentami było za dużo tej wody. To dlatego tak to wszystko wyglądało, ale im się nie dziwię – dodał.
Nawet po słabych meczach wraca z uśmiechem
Podczas prezentacji to Bartłomiej Kowalski zebrał ogromną dawkę braw. Na zawody przyjechało bowiem sporo kibiców Betard Sparty Wrocław, ale dopingowali go także miejscowi. Przez dwa lata startował bowiem w barwach Kolejarza i zdobył przy tym sporą liczbę punktów. 22-latek ma także dobre wspomnienia z Opolem i niezależnie od wyniku wraca do domu z uśmiechem na twarzy.
– Zawsze się tutaj bardzo dobrze czuję i super mi się jeździ. Dużo przyjeżdża też kibiców z Wrocławia, bo jest niedaleko, a kibice z Opola czy mi idzie dobrze, czy źle to pamiętają, że kiedyś byłem częścią tej drużyny. Dlatego zawsze wyjeżdżam stąd z uśmiechem, nawet jak punktów jest mało – podziękował.
Przed Kowalskim bardzo trudny sezon. Będzie bowiem startować z pozycji seniora, gdzie ta rola zweryfikowała sporą liczbę zawodników. Dlatego też postanowiliśmy zapytać samego zainteresowanego, czy gdzieś z tyłu głowy ma tę świadomość, że teraz o punkty będzie mu ciężej, a wymagania wobec jego osoby będą większe. On sam jednak zaznaczył, że niejednokrotnie pokazywał, że jest w stanie wygrywać z najlepszymi zawodnikami na świecie i chce w dalszym ciągu się rozwijać.
– Ja kompletnie na to nie patrzę. Staram się to wywalać z głowy. Ja oczywiście, czuje się jeszcze nieobjeżdżony, ale dzisiejsze zawody mogły pokazać, że mogę walczyć z tymi najlepszymi zawodnikami. Raczej tak na to patrzę – żeby pracować i walczyć jak równy z równym z każdym. Czuję, że cały czas stawiam kroczek do przodu i na to pracuję. Chciałbym, żeby to tak dalej wyglądało – skwitował zawodnik Betard Sparty Wrocław.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!