Jeśli chodzi o Zdunek Wybrzeże Gdańsk, to w swojej kadrze mają tylko jednego polskiego seniora. Nie zmieni to się w najbliższym czasie.
Jeszcze niedawno o wzmocnieniu kadry mówił szkoleniowiec zespołu, Eryk Jóźwiak. Zaznaczał jednak wówczas, że wszystko zależy od finansów zespołu. Jak się okazuje, w najbliższym czasie kibice nie doczekają się żadnego transferu. Dlatego też jeden z młodzieżowców, najpewniej Jakub Kowalski będzie sprawował funkcję tzw. kewlara, a za niego będzie jeździć zawodnik rezerwowy. – Mamy w zespole bardzo ciekawych zawodników na pozycjach U-24 oraz U-23, co sprawia że wszystkie 5 seniorskich pozycji jest zabezpieczone i nie ma potrzeby wykonywać żadnych nerwowych ruchów w tym momencie – powiedział prezes w rozmowie z trojmiasto.pl.
Problem w tym, że z Kowalskim też władze klubu muszą się dogadać. Ma on bowiem umowę z Wybrzeżem bez żadnego aneksu finansowego. Decyzja co do przyszłości 16-latka miała bowiem zapaść dopiero po okresie przygotowawczym, lecz Zdunek Wybrzeże nie ma innych opcji na tę chwilę. Taki manewr nie jest niczym nowym w polskich rozgrywkach. W ubiegłym sezonie stosował go m.in. Motor Lublin wystawiając Frasera Bowesa bądź Mateusza Tudzieża. Ich starty w PGE Ekstralidze można jednak policzyć na palcach obu rąk, gdyż zmieniał ich Dominik Kubera.
Ceny robią wrażenie
Dla gdańskiego zespołu wypożyczenie zawodnik w trakcie sezonu nie jest niczym nowym. W poprzednich rozgrywkach w taki właśnie sposób do drużyny dołączył Timo Lahti. Zmienił on diametralnie oblicze czerwono-biało-niebieskich. Zespół po kilku przegranych z rzędu wszedł na zwycięską ścieżkę, a sezon zakończył na szóstym miejscu ze spokojną głową, jeśli chodzi o utrzymanie na zapleczu PGE Ekstraligi. Wówczas za Fina klub, którego prezesem jest Tadeusz Zdunek, musiał wyłożyć około 300 tysięcy złotych.
Jak się dowiedział gdański portal, aktualnie na rynku wypożyczeń panują podobne ceny do tych sprzed roku. Zdunek Wybrzeże jednak podobnie jak w listopadzie nie zamierza brać udziału w licytacjach o zawodników. Prezes klubu ma swoje przemyślenia na ten temat i jego zdaniem inne zespołu z 1. Ligi Żużlowej mogą wpaść w kłopoty. – Czeka nas bardzo ciekawy sezon, bo słysząc jak wyglądały licytacje o niektórych zawodników, wydaje mi się, że niektórzy koledzy prezesi przelicytowali – skomentował.
Tegoroczny sezon jest jednak inny. Wielu zawodników zdecydowało się podpisać jedynie tzw. kontrakty warszawskie, czyli dające możliwość na zmianę klubu w dowolnym momencie sezonu. Jeśli chodzi o krajowych jeźdźców, są to m.in. Paweł Miesiąc, Wiktor Trofimow, Norbert Kościuch czy Rune Holta. Dodatkowo nadmiar polskich zawodników mają np. w Grudziądzu. Każdy zatem musi się zastanowić czy tak ryzykowna gra ma większy sens, gdyż z pewnością niektórzy pozostaną na przysłowiowym lodzie. Pierwsze ruchy na rynku powinniśmy poznać po sparingach, które rozpoczną się już niebawem.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!