Czternaście lat temu wywalczył tytuł mistrza Polski z Atlasem Wrocław. Teraz ściga się na zapleczu najlepszej ligi świata, ale wierzy, że wróci do jazdy w najwyższej klasy rozgrywkowej. Daje sobie na to rok, góra dwa.
Konrad Cinkowski (speedwaynews.pl): – Wróćmy na chwilę do ubiegłego sezonu. Gdybyś mógł na początek naszej rozmowy go podsumować, to…?
Nicolai Klindt (żużlowiec Arged Malesa TŻ Ostrovii): – To był to dla mnie dobry rok. Zrobiłem kolejny krok we właściwym kierunku i czuję, że miałem lepszy sezon, niż w 2018 roku. Wciąż są jednak spotkania, z których nie jestem zadowolony. Chociaż konsekwentnie zdobywam osiem czy dziewięć punktów, to chciałbym zdobywać ich znacznie więcej. Nie udało mi się zakwalifikować do Speedway Euro Championship, co było dla mnie dużym rozczarowaniem. Ogólnie jednak jestem zadowolony, choć nie było idealnie.
– Czy są jakieś zawody, z których jesteś najbardziej zadowolony, jeśli chodzi o twój indywidualny wynik?
– Miałem jedno spotkanie w Anglii, gdzie udało mi się zdobyć siedemnaście punktów. Udało mi się też odjechać kilka dobrych zawodów w Danii pod koniec sezonu. Tym, co jednak chcę wyróżnić, to mecz Ostrovii z Orłem Łódź. Raz, że udało nam się wygrać, a dwa, że indywidualnie zdobyłem czternaście punktów. To było jedno ze spotkań, które czułem, że pojechałem naprawdę dobrze.
– A jeśli chodzi o rozczarowanie? Masz jakiś jeden występ, którym jesteś szczególnie zawiedziony, że nie pojechałeś lepiej, niż to uczyniłeś?
– Oczywiście. Jest to finał mistrzostw Danii, który był dla mnie katastrofą. Byłem również bardzo rozczarowany zdobyciem zerowego dorobku w Rybniku na początku sezonu, ale miałem wiele problemów z kilkoma rzeczami przez poprzedzające ten mecz dwa tygodnie, dlatego też nie mogłem się należycie skupić. Dodatkowo eliminacje do Grand Prix i SEC. Przez wypadek, gdzie zostałem niesłusznie wykluczony, straciłem punkt, może nawet i dwa. Znalazłoby się jednak pewnie parę jeszcze imprez, gdzie mogłem pojechać lepiej.
–> SPEEDWAYNEWS PODCAST. ROZMAWIAMY O ŻUŻLU!
– W listopadzie podpisałeś nowy kontrakt z Arged Malesa TŻ Ostrovią Ostrów. Od początku wiedziałeś, że to będzie najlepszy dla Ciebie wybór?
– Zawsze powtarzałem, że jestem naprawdę szczęśliwy w Ostrowie. Nie mam problemów w tym klubie, a działacze, którzy nim rządzą to wspaniali ludzie. Kibice też mnie naprawdę lubią, jestem obeznany i mocny na tym torze, a także bardzo lubię to miasto. Więc nie ma rzeczy, o których mógłbym powiedzieć źle, jeśli chodzi o Ostrów. Nie byłem w 100% pewien, czy chcą mnie z powrotem, czy też nie, więc czekałem, aby zobaczyć, co zrobią, zanim podjąłem decyzję.
– Zapewne na brak ofert nie narzekałeś.
– Było kilka klubów, które się interesowały, ale nie było żadnych poważnych ofert. Myślę, że kluby zdawały sobie sprawę, że zostanę w Ostrowie i nie chciały brać udziału w żadnej „wojnie” licytacyjnej. To jest dość uczciwe.
– Dzwonili menedżerowie wyłącznie klubów pierwszoligowych czy był jakiś odzew z PGE Ekstraligi?
– Miałem zainteresowanie z Ekstraligi, ale tak jak powiedziałem wcześniej – nic poważnego. Gdybym miał poważną ofertę, zanim podpisałem kontrakt z klubem z Ostrowa Wielkopolskiego, to poważnie bym ją rozważył.
– Czujesz się w ogóle gotów, by ścigać się w najlepszej lidze świata?
– Nie planowałem startować w Ekstralidze w tym roku, ponieważ chcę do niej wrócić, gdy wykonam kolejny krok i będę mocniejszym zawodnikiem. Chcę być należycie przygotowanym, a nie na zasadzie, że tylko podpiszę kontrakt i nie będę startował albo będę jeździł na poziomie dwóch–trzech punktów. Jeśli uda się poczynić kolejny postęp, to będę zainteresowany wyższą ligą. Może uda się z Ostrovią? Kto wie.
– Twoim zdaniem Ostrovia jest w stanie awansować do wyższej klasy rozgrywkowej?
– Ciężko powiedzieć. Jeśli spojrzysz na papier, to eWinner Apator Toruń ma znacznie silniejszy zespół, ale nie wygrasz meczu na papierze. Car Gwarant Start Gniezno i Zdunek Wybrzeże Gdańsk również podpisały kontrakty z zawodnikami, którzy czynią ich zespoły silniejszymi, niż w zeszłym roku. Myślę, że nasze szanse są równie wysokie jak wszystkich innych. Rozpocznie się sezon, to będziemy wiedzieć, ale ja… chcę wygrać!
Po raz ostatni w Ekstralidze Nicolai Klindt ścigał się w sezonie 2013– Jak będzie prezentował się twój park maszyn na najbliższy rok?
– Nie wprowadziłem żadnych zmian w moich motocyklach. Wszystko jest takie same – od ram po silniki czy sprzęgła. Jedyne co, to pozmieniałem zużyte części i wymieniłem na nowe. A reszta… to tajemnica (śmiech).
– Do twojego teamu jakiś czas temu dołączył Mads Korneliussen. Jaką rolę odgrywa w twoim zespole i czym się będzie zajmował?
– Nie mogę się doczekać, ponieważ odegra ogromną rolę. Będzie pomagał mi się skoncentrować na zawodach, a także doradzi w kwestiach ustawień motocykla czy jakie tory są optymalne do jazdy. Mads jest bardzo doświadczonym człowiekiem, który wiele wniesie mnie indywidualnie oraz do całej pracy w teamie. Jestem pewien, że obecność Madsa będzie z korzyścią dla mnie. Miał ze mną przyjechać na treningi do Polski w ubiegłym tygodniu, ale wszystko zostało odwołane.
– Nie sposób nie zapytać o cele, jakie sobie wyznaczyłeś na ten sezon.
– Wielokrotnie powtarzałem, że moim głównym celem jest awans do Speedway Euro Championship, a następnie polepszenie średnich z lig, w których startuję: w Polsce, Anglii i Danii. Czy jestem w stanie to zrobić? Konsekwentnie dążę do awansu do SEC i wiem, że to nie jest nierealny cel. Poza tym mam parę mniejszych celów, które wyznaczyłem sobie na ten rok.
– Koronawirus storpedował nam początek sezonu. Ty przeważnie byłeś jednym z najbardziej zapracowanych żużlowców. Liczyłeś już, ile imprez w marcu i kwietniu odwołano z twoim udziałem?
– Oczywiście, że tak. Niestety, ale do 1 maja przepadnie mi dwadzieścia imprez. To jest naprawdę dużo jazdy i także dużo pieniędzy, których nie uda mi się zrobić. Poza tym tracę też treningi. Bardzo przykro jest myśleć o tym, ale jest jak jest i musimy się słuchać rad ekspertów i pozostać w domu.
– Kwarantanna wydaje się być kluczem do sukcesu w chwili obecnej.
– Jeśli będziemy słuchać i stosować się do zaleceń, jakie nam przekazano, to tak. Oby udało nam się odzyskać normalne życie wcześniej niż później.
– Koronawirus to też temat numer jeden – w Polsce i na świecie. Ty jesteś aktywnym użytkownikiem mediów społecznościowych i… czasem musisz uważać na to, jak będą interpretowane twoje wpisy.
– Święta prawda. To bardzo przerażające. Firmy są zamykane, ludzie tracą pracę i bardzo to paraliżuje codzienne życie. Nie wiemy tak naprawdę co się stanie za tydzień. Martwi ilość ludzi infekowanych wirusem i to w jak łatwy sposób można się zarazić. Część z nich niestety nie jest na tyle silna, aby go zwalczyć. Co do Twittera… próbowałem popatrzeć na pozytywy tej sytuacji, w której się znaleźliśmy. Że ludzie z tym wirusem mogą wrócić do zdrowia po chorobie i to są na pewno pozytywne wieści. Nigdy nie powiedziałem, że się tym nie przejmuję albo że to nie jest nic groźnego.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!