Start rozgrywek ligowych na wszystkich trzech pułapach to był priorytet dla władz polskiego speedwaya. To się praktycznie udało i z pewnością warto się cieszyć. Co jednak z pozostałymi imprezami z kalendarza?
Chyba śmiało można już napisać, że wszystkich zaplanowanych na ten sezon imprez z kalendarza sportu żużlowego w Polsce rozegrać się nie uda. Władze Polskiego Związku Motorowego powinny ustalić priorytety i wyznaczyć terminy najważniejszych turniejów – od indywidualnych mistrzostw Polski seniorów i juniorów, mistrzostw Polski par klubowych, po rywalizację o Złoty, Srebrny i Brązowy Kask. Z niecierpliwością na informacje z centrali oczekują także juniorzy, którzy wiedzą, że… nic nie wiedzą. – Liczę na jakiekolwiek wieści, bo jednak przydałoby się trochę ścigania. Jeśli nic z tego ostatecznie nie wyjdzie, to cóż nam pozostanie innego, niż czekanie na kolejny sezon – przyznaje w rozmowie z naszym portalem Mateusz Panicz.
Rafał Dobrucki w programie „Sport w koronie” na facebookowym profilu Gabriela Waliszki przyznał, że trwają prace nad tym, aby juniorom zapewnić odpowiednie zaplecze startowe. Numerem jeden wydaje się być przeprowadzenie Drużynowych Mistrzostw Polski Juniorów, na których temat w ostatnich tygodniach napływały różne wieści. Jedne mówiły, że będzie to mocno okrojony cykl. Inne, że wystartują tylko chętne drużyny i pod ich liczbę dopasuje się formułę zmagań. Były także głosy mówiące o tym, że DMPJ w tym roku nie będzie w ogóle. Byłby to spory cios dla 21-latków, ponieważ znajduje się w tym gronie wielu zawodników, którym na ostatniej prostej przed przejściem w wiek seniora potrzeba każdej dodatkowej możliwości startów.
Obecni szesnastolatkowie w większości mieli to szczęście, że pierwsze starty w zawodach zaliczyli, nim osiągnęli próg pozwalający im na występy w rozgrywkach ligowych. Tak było, chociażby w przypadku Mateusza Panicza, który łączył występy w klasie 250cc z jazdą na „pięćsetkach” i w pierwszej kategorii wygrał zawody w Częstochowie, a w drugiej pokazał, że drzemie w nim spory potencjał, przy swoim nazwisku dopisując pierwsze trójki. Czy przy założeniu, że nie udałoby się w tym sezonie zbyt wiele pojeździć, odczułby stratę jednego sezonu? – Myślę, że nie wpłynęłoby to na mnie zbyt mocno, ale na razie wolę o tym nie myśleć i skupić się na tym, co jest teraz. Mieć nadzieję, że jednak coś ruszy i będzie dużo okazji do jazdy – dodaje wychowanek Sparty.
Na dzień dzisiejszy zgodnie z wytycznymi Polskiego Związku Motorowego zawodnicy uczestniczący w rozgrywkach ligowych nie mogą brać udziału w treningach razem z zawodnikami, którzy nie wykonali obowiązkowych testów na COVID-19 lub z adeptami szkółek żużlowych. Przynajmniej na razie wątpliwe jest, aby organizowano osobne treningi dla najmłodszych. Tymczasem w gronie utalentowanych 15-latków przygotowujących się do egzaminu na licencję „Ż” znajduje się kilku interesujących adeptów, jak chociażby reprezentant Unii Leszno – Damian Ratajczak.
– Wierzę cały czas i jestem dobrej myśli, że egzamin na licencję w tym roku, jakikolwiek, ale się odbędzie. Nie biorę nawet pod uwagę takiego scenariusza, że nie uda mi się uzyskać „papierów” i wystartować w zawodach. Jestem dobrej nadziei, że wszystko wróci do normy. Na pewno nie chciałbym tracić roku, ponieważ sam wiem po sobie, jaki można zrobić postęp przez tych kilka miesięcy. Mentalnie jestem nastawiony tak, jak do zeszłego sezonu – zwarty i gotowy. Czekam tylko, aż pojawi się „zielone światło” – mówi nam srebrny medalista Pucharu Ekstraligi i Pucharu Polski w klasie 250cc.
W Bydgoszczy spore nadzieje wiązano z egzaminem Wiktora Przyjemskiego. Adept w 2018 roku sięgnął po indywidualne mistrzostwo Polski w klasie 80-125cc, a rok później wygrał Puchar Ekstraligi i zajął trzecie miejsce w Indywidualnym Pucharze Polski 250cc. Teraz mógłby się już śmiało rozjeżdżać chociażby w DMPJ i najpewniej szykować do zastąpienia 21-letniego Tomasza Orwata w podstawowym składzie Polonii Bydgoszcz na sezon 2021. Zdecydowanie jest zawodnikiem, na którego powinno się stawiać.
Klubowym partnerem Wiktora Przyjemskiego mógł zostać Krzysztof Lewandowski. Beniaminek eWinner 1. Ligi Żużlowej mocno zabiegał o angaż tego adepta, lecz ten ostatecznie postanowił wybrać opcję, o której mówił już jakiś czas temu w rozmowie z naszym portalem, czyli rozwój u… derbowego rywala, w Apatorze Toruń. – Miałem podejść do egzaminu i nawet znaliśmy już jego termin. Myślę, że jeszcze w tym roku będę mógł z uśmiechem na twarzy trzymać licencję ze swoim nazwiskiem. Możliwość jazdy w wieku piętnastu lat to bardzo duży atut. Do każdego sezonu podchodzę tak samo zdeterminowany i dążę do tego, aby każdy następny był lepszy od poprzedniego. Korzystając z okazji, chcę podziękować mojemu teamowi za to, że bardzo angażuje się w to, abym mógł wjechać w sezon na pełnym gazie, firmie Nice oraz całemu gronu sponsorów za wsparcie.
Marek Cieślak jakiś czas temu nie ukrywał, że profesjonalistom i doświadczonym zawodnikom, jak chociażby Leon Madsen czy Jason Doyle, czternaście dni w zupełności wystarczy na to, aby należycie przygotować się do 1. kolejki PGE Ekstraligi. Nie rozumiał braku zgody na to, aby jeździć mogli juniorzy, którym ze względu na brak tak wysokich umiejętności potrzeba znacznie dłuższego „rozbiegu”. Naszych rozmówców zapytaliśmy o to, ile ich zdaniem potrzebowaliby czasu na to, aby przygotować się fizycznie i jeździecko do egzaminu na licencję, gdyby tylko poznali jego termin i był on dosyć bliski.
– Pod kątem fizycznym myślę, że nie straciłem formy, którą wypracowałem na treningach z drużyną w zimie. Staram się trenować po cztery, pięć razy w tygodniu, dużo jeżdżę na kolarzówce, a do tego dochodzi bieganie. Jest dużo możliwości. Jeśli chodzi o jazdę na motorze, to myślę, że tak pięć-sześć treningów musiałbym odjechać, aby się na nowo „wjeździć” i dobrze czuć się na motocyklu – przyznaje Ratajczak.
Podobnego zdania jest Lewandowski. – Pod kątem fizycznym trenuję tak naprawdę od końca zeszłego sezonu, więc jestem już przygotowany. Jeśli chodzi o jazdę, to tak się stęskniłem, że mógłbym jeździć dniami i nocami, a stadion nam to umożliwia (śmiech). Moim zdaniem, około czterech treningów wystarczyłoby w zupełności, aby przystąpić do licencji, ale o tym, kiedy będę gotowy, zdecyduje trener.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!