Długa przerwa międzysezonowa to idealny czas, by przyjrzeć się młodym i perspektywicznym zawodnikom, którzy lada moment mogą zająć miejsce w światowej czołówce. “Młodzi i gniewni” to autorski projekt redakcji speedwaynews.pl. W sześćdziesiątym drugim odcinku przedstawiamy Daniiła Kołodinskiego.
Nikogo nie trzeba przekonywać o tym, że Lokomotiv Daugavpils juniorami stoi. Dysponując sześcioma młodzieżowcami-wychowankami oraz trójką przybyłą z Rygi, gdzie ligowego speedwaya brak, klub z Dyneburga ma zdecydowanie najszerszą kadrę juniorską we wszystkich polskich ligach. A co jeden, to większy talent. Wszystkich łotewskich juniorów łączą dwie cechy: wielka miłość do żużla i niezwykły upór w realizacji celów. Nic więc dziwnego, że każdy zasługuje na swój odcinek z cyklu „Młodzi i gniewni”. Dzisiaj bierzemy na tapet jednego z mniej znanych dyneburskich młodzieżowców, świetnie radzącego sobie w Baltic Speedway League, Daniiła Kołodinskiego.
Daniił Kołodinski urodził się w Daugavpils 20 listopada 2000 roku. Pochodzi z rodziny rosyjskojęzycznych Łotyszy o polskich korzeniach, mieszkającej w Dyneburgu jeszcze w czasach, gdy miasto wchodziło w skład Rzeczypospolitej. To jednak nic dziwnego – polskojęzycznych jest w Daugavpils dziś niemal tyle samo co łotewskojęzycznych i znacznie mniej niż rosyjskojęzycznych. Z Daniiłem rozmawiamy po rosyjsku, ale z pewnością rozumie i polski, w końcu były czasy, kiedy pewien klub z Kujawsko-Pomorskiego myślał o zrobieniu z niego pełnoprawnego Polaka…
Opowiedzmy jednak po kolei. Daniił do żużla i motocrossu, ponieważ na wschód od Buga to bardzo często się łączy, trafił jako dziecko, za namową ojca. Kołodinski senior żył żużlem, jak opowiada Daniił, a ponieważ jemu samemu nie udało się zostać żużlowcem, przelał swoje marzenia na syna. Temu od razu spodobał się ukochany sport rodzica. – Żużel to nie tylko dyscyplina sportowa, to po prostu styl życia – tłumaczy Daniił, zapytany, dlaczego właśnie czarny sport. – Żużel dostarcza emocji, których nie da się niczym zastąpić, daje adrenalinę, poczucie ryzyka, prędkość. Wszystko to jest mi szczególnie bliskie. Ale gdybym miał mówić o czymś, co żużel wyróżnia, to jest to z pewnością atmosfera. Czuję się w tym sporcie rodzinnie, otacza mnie zgrany zespół i wiem, że zawsze mogę liczyć na pomoc kolegów. Teraz nawet nie wiem, co robiłbym w życiu, gdybym nie jeździł na motocyklu. Dziś treningi i zawody żużlowe stanowią nieodłączny element mojej codzienności.
W czarnym sporcie pociąga go, jak przyznaje, także możliwość podróżowania. Zdecydowanie nie jest typem człowieka, który długo usiedzi w jednym miejscu. Wreszcie sporty motorowe pozwalają pokazywać światu swój własny, wyjątkowy numer. Daniił legitymuje się numerem 73, którego historia owiana jest tajemnicą, acz ma związek z faktem, że ta liczba, jak przyznaje sam zawodnik, prześladowała go od dawna.
Debiutował, jak każdy łotewski młodziak, w Lokomotivie Daugavpils. 30 lipca 2017, mając niespełna siedemnaście lat, stanął na starcie w meczu przeciwko Stali Rzeszów, zdecydowanie nie był to jednak debiut marzeń. W trzech wyścigach zdobył zaledwie jeden punkt, i to na defektującym Patryku Wojdyle w biegu młodzieżowym. Kolejnych dwóch startów nie ukończył. Więcej szans w sezonie także nie otrzymał. Była to więc jedna z sytuacji, kiedy zawodnik może się zastanawiać nad tym, czy dalsza kariera ma w ogóle sens. Jak sobie z tym poradził? – Sądzę, że każdy kiedyś ma taki moment, kiedy coś nie wychodzi i pojawiają się wątpliwości co do samego siebie – przyznaje młody Łotysz. – Moim zdaniem najważniejsza jest w takich sytuacjach głowa i umiejętność chłodnego analizowania sytuacji. Wiara w siebie też się przydaje.
Wiara miała sens. Po pierwszym juniorskim sezonie do Daniiła odezwał się bowiem jeden z drugoligowych klubów. Polonia Bydgoszcz, świeżo po spadku do najniższej klasy rozgrywkowej, poszukiwała szerokiej ławy seniorów i juniorów, a w młodym Kołodinskim dostrzegła szansę na wzmocnienie formacji młodzieżowej. Bydgoski klub nie był jedynym zainteresowanym Daniiłem, ale to właśnie na niego postawił sam junior, wiedząc, że w Daugavpils może nawet nie doczekać kolejnej szansy (wszak w kolejce czekało kilku starszych i bardziej objeżdżonych kolegów), a Polonia miała wobec niego konkretne plany. Te zaś były poważne: dwuletni kontrakt, starania o polskie obywatelstwo, obecność Daniiła na stałe jako bydgoskiego juniora. Klub znał tę drogę – w końcu przed laty tak samo przygarnął Emila Sajfutdinowa i miał spory wkład w rozwój talentu Rosjanina.
Niestety, rzeczywistość boleśnie zweryfikowała plany. Daniił, który jeszcze w marcu 2018 roku zapowiadał, że chce pójść w ślady Sajfutdinowa i zostać podstawowym juniorem Gryfów (tylko że jako Polak), musiał pilnie wracać na Łotwę ze względu na śmierć ojca. Rodzinna tragedia sprawiła, że chłopak nie miał głowy do żużla, a już tym bardziej do podróży. W efekcie, co zrozumiałe, nigdy nie wystartował w barwach Polonii, a na kolejny sezon postanowił wrócić do klubu z rodzinnego miasta. – Rodzina jest dla mnie najważniejsza – przyznaje w wywiadzie. – Żyję dla moich bliskich.
Sprawy rodzinne storpedowały rozwój kariery uważanego za wielki talent Kołodiinskiego, ale go nie zahamowały. Już we wrześniu 2018 roku Danii błysnął podczas zawodów Baltic Speedway League w fińskiej miejscowości Varkaus, gdzie zajął drugie miejsce, przegrywając jedynie z Anttim Vuolasem. Liga bałtycka oraz udział Lokomotivu w Drużynowych Mistrzostwach Polski Juniorów dały Daniiłowi możliwość objeżdżenia się i zebrania doświadczenia niezbędnego także w zawodach indywidualnych. Dzięki temu, mimo braku kolejnych występów w drużynie ligowej, zawodnik notował regularne postępy i poznawał coraz to nowe tory. – Najbardziej lubię tor w Toruniu – deklaruje. – Niezbyt za to podoba mi się ten w Równem. Wiem też, że mam przed sobą jeszcze dwa lata juniora, więc zbieram doświadczenia i nie myślę na razie o tym, co będzie, kiedy zostanę seniorem.
Niewątpliwie jednak zdobyta już wiedza i nabyte umiejętności pozwalają Daniiłowi się rozwijać. Największym sukcesem minionego sezonu był dla łotewskiego juniora z pewnością awans do Indywidualnych Mistrzostw Europy Juniorów. W Nagyhalasz 6 lipca zajął piąte miejsce z dziesięcioma punktami na koncie i tym samym zostawił w pokonanym polu między innymi Kacpra Pludrę oraz Mateusza Bartkowiaka. W finale w Równem, na najmniej lubianym przez Daniiła torze, nie było już tak dobrze, głównie za sprawą defektu i wykluczenia, ale w ostatnim biegu Łotysz osłodził sobie dziesiąte miejsce triumfem nad jednym z późniejszych medalistów, Duńczykiem Madsem Hansenem.
Kolejny sygnał, że zamierza liczyć się w walce o skład Lokomotivu i w młodzieżowym żużlu ogółem, Kołodinski dał podczas zawodów o Indywidualne Mistrzostwo Łotwy. W ogólnej klasyfikacji zajął wprawdzie dopiero dziesiątą pozycję, jednak sześć punktów wystarczyło, by zawalczyć o medal wśród młodzieżowców, a defekt w jednym z biegów pozbawił młodego zawodnika pewności stanięcia na podium. Ostatecznie w barażu uległ Ernestowi Matiuszonkowi, lecz wynik ten nadal brzmi obiecująco w perspektywie dalszych startów. – Mam wiele planów na nadchodzący sezon – przyznaje ambitny junior. – Ale najważniejsze jest dla mnie dawanie z siebie wszystkiego w każdych zawodach i stały postęp. Sam sobie udowodniłem w tym roku, że mogę się rozwinąć – w końcu awansowałem do finału IMEJ.
Rozmowa z Daniiłem udowadnia, że żużel jest dla tego młodziaka wszystkim. Ma pasję, talent i dość uporu, by zrobić porządną karierę w speedwayu. Czy już w kolejnym sezonie pokaże, na co go stać? Przekonamy się za kilka miesięcy.
Kolejnym z jeźdźców przedstawianych przez nas będzie kolejny reprezentant Norwegii, który stoi u progu swojej wielkiej kariery, na razie w cieniu Espena Soli i Lasse Fredriksena. O kogo chodzi? Dowiecie się już w piątek o 20:00!
Od redakcji: Cykl „Młodzi i gniewni” jest publikowany w stałych terminach – we wtorki oraz piątki. Dodatkowe odcinki będziemy prezentować na naszym portalu w dni świąteczne.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!