Dla Daniela Kaczmarka jest to bardzo szczęśliwy weekend. W piątkowe późne popołudnie leszczynianin sięgnął po raz drugi w swojej karierze po tytuł Młodzieżowego Indywidualnego Mistrza Polski. Jak widać, częstochowski owal mocno mu sprzyja.
Daniel Kaczmarek śmiało może mówić, że tor przy ul. Olsztyńskiej w Częstochowie jest dla niego niesamowicie szczęśliwy i pasuje mu. Jeśli zdobywa się dwukrotnie tytuł Indywidualnego Mistrza Polski i zostawia w tyle innych faworytów, w tym liderów Mistrzostw Świata Juniorów to nie ma tutaj przypadku. Dla leszczynianina sezon 2018 jest ostatnim w gronie juniorów i za kilka miesięcy będzie on idealnym kandydatem na zawodnika pod numer 8 i 16. Dla żużlowca z jednej strony dobrym krokiem byłoby przejście nawet do Nice 1. Ligi Żużlowej i regularne starty, bowiem ten sezon pokazuje, że miejsce rezerwowego nie zawsze dobrze wychodzi. Są tacy, którzy jeżdżą sporo jak np. Jack Holder, a są tacy, którzy grzeją ławę jak chociażby Damian Dróżdż czy Andreas Lyager.
Dobry występ pod Jasną Górą w piątkowe popołudnie sprawił, że na trybunach zaczęły pojawiać się głosy, iż warto byłoby się zainteresować tym zawodnikiem. Byłby dobrą opcją własnie na pozycję 8 i 16 oraz idealnym straszakiem na ewentualnych krajowych seniorów. Jakby się zapatrywał na ewentualny telefon od prezesa Michała Świącika z propozycją zmiany Motoareny na SGP Arenę? – Nie myślę o tym. Pytania jakieś różne się pojawiają, ale odpowiadam to samo – jestem zawodnikiem klubu z Torunia, pracuję dla tego klubu i oddaję całe swoje serce. Nie byłoby fair, aby działać coś za plecami zarządu czy pana Jacka Frątczaka – mówił po finale Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Polski.
W tym sezonie w częstochowskim zespole startuje dobry znajomy Kaczmarka – Tobiasz Musielak, który po całkiem dobrym początku, w drugiej fazie sezonu zdecydowanie obniżył loty. Jeśli obecny reprezentant Get Well Toruń tak dobrze sobie radzi przy ul. Olsztyńskiej, może faktycznie warto pomyśleć o zmianie "Anioła" na "Lwa", niczym Adrian Miedziński? – W Częstochowie chyba przeważnie każdy zawodnik dobrze się czuje. Trener Cieślak robi świetny tor do walki i jak mówi zawsze w wywiadach, nie musi go preparować, aby drużyna wygrywała. Teraz też zrobił fajny tor, podobny do tego ligowego. Zobaczymy co dalej przyszłość przyniesie, musimy teraz robić dalej swoje, a ja jestem cały czas zawodnikiem toruńskiego klubu. Mamy do odjechania mecze, nie wiadomo co czas przyniesie. Ja też walczę o jak najlepszy wynik dla swojej drużyny.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!