Przez ostatnie trzy lata nazwisko Krzysztofa Harendarczyka trzeba było odmienić przez wszystkie przypadki. Teraz jednak czeka go zupełnie nowa, inna rywalizacja.
21 grudnia kończy on bowiem 13 lat, co jest jednoznaczne z końcem jazdy na najmniejszych obiektach w naszym kraju. Od kilku sezonów sprawa jazdy w każdej kategorii jest uregulowana wiekowo. Od przyszłego sezonu „Siwego” dalej będziemy oglądać w zawodach, lecz już w klasie 250cc. Już dotychczas prezentował, że drzemie w nim ogromny potencjał i niewykluczone, że pójdzie drogą innych zawodników z miniżużlowego TOP-u: Maksymiliana Pawełczaka czy Filipa Bęczkowskiego, którzy w debiutanckim sezonie zostali powołani do reprezentacji Polski.
Od początku jeden z najlepszych
Zamiłowanie do motocykli Krzysiek odziedziczył po rodzicach. Będąc jeszcze w łonie matki, czuł wibracje, gdyż ta także jeździła. W wieku trzech lat po raz pierwszy wsiadł na motocykl à la pitbike. Później stopniowo próbował coraz większych i mocniejszych sprzętów, aż wybór padł na rywalizację w mini żużlu. W międzyczasie poznali też rodzinę Kowolików, gdzie Marcel poszedł w ślady wuja i teraz także możemy go oglądać w czarnym sporcie. Jeszcze przed rozpoczęciem treningów musieli wybrać klub, a padło ostatecznie na Rybnik.
Egzamin na licencję zdał 8 maja na domowym obiekcie wraz z Piotrem Reszką i Nikodemem Leśnikiem. Właśnie też ta trójka miała w tym roku biegi pożegnalne, a w kolejnym sezonie nie zobaczymy już ich na małych obiektach. Od początku swojej kariery Harendarczyk jest rozpoznawalny dzięki swoim charakterystycznym barwom. Startuje bowiem w biało-niebieskim kewlarze w szachownicę, a jego indywidualnym numerem jest 118. Na pierwsze zawody nie musiał czekać zbyt długo. Jeszcze w maju wziął udział w toruńskiej rundzie DMP, gdzie w pięciu startach zdobył 12 punktów i wraz z Rybkami zwyciężył.
Co ciekawe zaledwie trzy miesiące po uzyskaniu certyfikatu Harendarczyk znalazł się w reprezentacji Polski na Puchar Europy. Na torze w Równym okazał się bezapelacyjnie najlepszy i już w debiutanckim sezonie został drugim w historii „Orłem”, któremu udało się zdobyć to trofeum. To jednak nie koniec jego sukcesów w 2021 roku. Wraz z Rybkami Rybnik sięgnął bowiem po brązowy medal Drużynowych Mistrzostw Polski, a wraz z Marcelem Kowolikiem i Pawłem Wyczyszczokiem zdobył srebrny medal PPPK. Warty odnotowania jest także fakt, że w przekroju całego sezonu osiągnął średnią na poziomie 2.186 punktu na bieg, co było… jego najgorszym wynikiem w mini żużlowej karierze.
Cały czas do przodu
Rok później było to już bowiem 2.430! Na torze pojawił się bowiem 79-krotnie, gdzie zdobył 191 punktów. Co ciekawe tylko raz przeciął linię mety na ostatnim miejscu, a miało to miejsce podczas inauguracji sezonu i finału 1. rundy Indywidualnego Pucharu Polski. Ponadto spotkało go aż sześć wykluczeń. O ile jego indywidualne wyniki mogły zrobić jeszcze większe wrażenie niż w debiutanckim sezonie, to tym razem nie zdobył takiej ilości trofeów.
Wraz z drużyną sięgnął bowiem po biegu dodatkowym na ich szyi zawisł srebrny medal DMP. Wziął też ponownie udział w Pucharze Europy 125cc, lecz tym razem zmagania zakończył na 8. miejscu. Po upadku musiał bowiem udać się na badania, przez co nie wziął udziału w biegu półfinałowym. Lepiej to wyglądało w krajowych zawodach, gdzie po siedmiu rundach Indywidualnego Pucharu Polski skończył na 4. lokacie. Został też szóstym najlepszym mini żużlowcem w naszym kraju, po tym jak został wykluczony z biegu barażowego. Wówczas po fazie zasadniczej zajmował trzecie miejsce.
W ostatnim dla siebie sezonie w mini żużlu nie mógł narzekać na nudę. PZM zadbał bowiem, by kalendarz został wyładowany imprezami i praktycznie w każdy tydzień czekała go rywalizacja na torze. Ostatecznie wystąpił w ponad 25 imprezach, a przy nazwisku Harendarczyka łącznie pojawiło się ponad 250 punktów! Ze średnią na poziomie 2.500 punktu na bieg został też trzecim najskuteczniejszym zawodnikiem w sezonie. Rok ten był dla niego zdecydowanie najlepszy, a w swojej gablocie z pucharami musiał zrobić sporo miejsca.
Zarówno indywidualnie, jak i drużynowo pokazał bowiem, że należy do ścisłej czołówki. Wraz z Rybkami Rybnik zdobył bowiem Drużynowe Mistrzostwo Polski i Mistrzostwo Polski Par Klubowych. Ponadto na zmagania Drużynowego Pucharu Ekstraligi został wypożyczony do Włókniarza, z którym po dziewięciu rundach został sklasyfikowany ex-aequo na 1. miejscu. W biegu dodatkowym ekipa spod Jasnej Góry musiała uznać wyższość TŻ Ostrovii. Został też Indywidualnym Mistrzem Polski, gdzie dzięki konsekwencji w zbieraniu punktów nie musiał wygrać ani jednego turnieju! Ponadto na „krajowym podwórku” był drugi w cyklu Indywidualnego Pucharu Polski.
Harendarczyka nie mogło też zabraknąć po raz kolejny w reprezentacji Polski. Został powołany zarówno na Mistrzostwa Świata jak i Europy w klasie 125cc, a także wziął udział w Mistrzostwach Europy 85cc. Najlepiej poszło mu w tych drugich zawodach, gdzie musiał uznać wyższość jedynie Mieszka Mudło. Został ósmym zawodnikiem na świecie na motocyklach o pojemności 125cc, zaś podczas zmagań na 85cc został sklasyfikowany na dziewiątym miejscu. Ten wynik trzeba jednak uznać za sukces, gdyż te silniki nie są używane w naszym kraju, a on sam był po zaledwie kilku treningach i nie odstawał od faworyzowanych rywali.
Świetne statystyki i dobry prognostyk
Z naszych wyliczeń wynika, że Harendarczyk w zawodach organizowanych przez PZM pojawił się ponad 230 razy. Zdobył w nich 532 punkty oraz dziewiętnaście bonusów, co przekłada się na średnią 2.417 punktu na bieg! Ponadto w ponad połowie biegów ze swoim udziałem przekroczył linię mety na pierwszym miejscu, a zaledwie pięć z nich na ostatnim! Jest to kapitalna statystyka, która jest także dobrym prognostykiem na przyszłość.
Wiemy też, że większe motocykle nie są dla niego czymś nowym. Praktycznie od początku swoich startów trenuje też na większych pojemnościach, a na treningach wygrywał z bardziej doświadczonymi zawodnikami. Na koniec sezonu był już też zmęczony rywalizacją na mniejszych obiektach i z niecierpliwieniem wypatrywał kolejnego roku i startów w klasie 250cc.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!