Jakub Miśkowiak w niedzielnym spotkaniu był liderem częstochowian. Zdobył 15 punktów, co było najlepszym występem w historii startów w PGE Ekstralidze. Po meczu podzielił się z nami swoimi wrażeniem z tego występu.
Młodzieżowiec liderem „Lwów”
Junior zielona-energia.com Włókniarza imponował swoją formą od początku spotkania. Po dwóch seriach startów był nawet niepokonany. W starciu z Moje Bermudy Stalą Gorzów, Jakub Miśkowiak był najlepiej punktującym zawodnikiem biało-zielonych. – Bardzo dobrze te zawody się dla mnie poukładały, mimo że nie było łatwo. Byliśmy osłabieni brakiem Fredrika, ale mi na szczęście od początku „zagrały” ustawienia. Miałem naprawdę dobrze ustawiony motocykl. Dobrze się czułem ze startu i na dystansie. Pojechaliśmy dziś jako drużyna dobry mecz i wygraliśmy. Najważniejsze, że każdy robił punkty. To było kluczem do zwycięstwa – skomentował 21-latek.
Od kilku spotkań tor w Częstochowie jest zdecydowanie atutem miejscowej drużyny. Podopieczni Lecha Kędziory na własnym obiekcie mają już passę czterech wygranych z rzędu. Niedzielny tor jednak odbiegał nieco od tego, który był w poprzednich. Dla Jakuba Miśkowiaka nie było to przeszkodzą, a uczestnictwo w próbie toru pozwoliło na natychmiastowe dopasowanie się do częstochowskiego owalu. – Jest bardzo ciężko, aby utrzymać tor, taki sam na każdych treningach i zawodach. To są dwa różne dni i pogoda też nie ułatwia tej pracy, kiedy cały czas jest pełne słońce i mocno grzeje na tor. Zawsze zdajemy sobie sprawę, że może się lekko różnić. Próba toru dzisiaj trochę mi pomogła. Nie wiedziałem po tych dwóch wyjazdach, który motor wybrać przed pierwszym biegiem. Biłem się z myślami ale, ostatecznie wybór padł na szczęście na ten dobry, który dzisiaj świetnie się spisał. Jestem z tego dumny -wyjaśnił najskuteczniejszych zawodnik Włókniarza.
Rehabilitacja po meczu w Grudziądzu.
Do pełni szczęścia częstochowianom zabrakło tylko punktu bonusowego, lecz i tak kibice „Lwów” mogą być dumni z postawy swoich zawodników. Z pewnością dla samych żużlowców Włókniarza było to ważne aby, zmazać plamę po przegranej w Grudziądzu. Dla Jakuba Miśkowiaka natomiast był to najlepszy mecz w historii startów w PGE Ekstralidze. – Dokładnie tak. Na domowym torze to był mój najlepszy wynik jak dotąd. Bardzo się z tego cieszę. Dokładnie w taki sposób chcieliśmy się rewanżować za mecz w Grudziądzu. Tamto spotkanie nie poszło zupełnie po naszej myśli. Każdy w trakcie tamtego meczu walczył ze sprzętem i jego ustawieniami. Dzisiaj pokazaliśmy, że jako drużyna jesteśmy mocni i dzięki temu wygraliśmy – przekazał młodzieżowiec zielona-energia.com Włókniarza.
Częstochowianie na kilka godzin przed meczem z Moje Bermudy Stalą dowiedzieli się o przerwie w startach Fredrika Lindgrena. Za Szweda mogło być jednak stosowane zastępstwo zawodnika. W połączeniu z odważnymi decyzjami Lecha Kędziory – rezerwami zwykłymi za Jonasa Jeppesena. Okazało się, że Jakub Miśkowiak pojawił się na torze aż sześciokrotnie. Junior zielona-energia.com Włókniarza ucieszył się z tego faktu. – O absencji Fredrika dowiedzieliśmy się około południa. Myślę, że każdy z nas przez to jeszcze więcej dał od siebie. Był to dla nas dodatkowy kop motywacyjny. Cieszę się, mogłem aż sześciokrotnie wystąpić w tych zawodach. Na bieżąco mogłem obserwować ten tor i jego zmiany. Jechałem w każdej serii i nie miałem takiego przestoju a kiedy masz sześć biegów przerwy to nie wiesz jakie zmiany poczynić. W Grudziądzu, tydzień temu, właśnie miałem taki problem. Tor się drastycznie zmienia i trzeba na to bardzo szybko reagować z przełożeniami. Kiedy jedzie się na bieżąco jest zdecydowanie łatwiej i lepiej – wyjaśnił 21-latek.
Rywalizacja w wyścigu ósmym ozdobą meczu.
W gonitwie ósmej Jakub Miśkowiak po starcie objął prowadzenie. Za nim jednak w szaleńczy bój udało się dwóch liderów Stali Gorzów – Bartosz Zmarzlik i Martin Vaculik (Słowak również udzielił nam rozmowy po zakończeniu meczu. Dostępna jest ona TUTAJ). Przez trzy okrążenia młodzieżowiec Włókniarza dzielnie odpierał ataki, lecz finalnie musiał uznać wyższość Vaculika. Skutecznie jednak obronił drugą lokatę i za swoimi plecami przywiózł Bartosza Zmarzlika. – Był to naprawdę ciężki bieg, w którym miałem drugie pole, czyli znajdowałem się między bardzo mocnymi zawodnikami Stali Gorzów. Wiedziałem, że muszę dobrze wyjechać ze startu i udało mi się nałożyć Martina. Później miałem w głowie to, że muszę szybko uciekać. Widziałem i słyszałem, że z tyłu ktoś pędzi. Nie wiedziałem tylko czy to Bartek, czy Martin. Na trzecim okrążeniu zostawiłem dużo miejsca przy krawężniku i Vaculik wszedł pode mnie. Trochę to była moja wina, ale cieszę się, że dowiozłem dwa punkty. W końcu pokonałem mistrza świata, który też był bardzo szybki – przyznał Miśkowiak.
Zielona-energia.com Włókniarz już w piątek uda się do Wrocławia na mecz z tamtejszą Spartą. Z pewnością dla „Lwów” zdobycie punktu bonusowego to absolutne minimum, lecz sportowa ambicja sięga zdecydowanie wyżej niż zdobycie 39 „oczek” na Stadionie Olimpijskim. – W piątek mamy już mecz we Wrocławiu. Nasze szanse oceniam dobrze, bo zawsze mi się tam dobrze jeździło i oby tak też było w tym roku. Dwa lata temu tam zremisowaliśmy. Zawsze dobrze jeździliśmy we Wrocławiu jako drużyna i mam nadzieję, ze będzie tak samo w piątek. Chcemy tam pokazać dobrą jazdę i oczywiście zwyciężyć – zakończył junior biało-zielonych.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!