Ostatni tydzień zupełnie nie jest sprzymierzeńcem Stali Gorzów. W tej napiętej atmosferze żółto-niebiescy walczą jeszcze o brązowy medal.
Już po raz piąty w tegorocznych rozgrywkach ekipa z województwa lubuskiego mierzy się KS Apatorem Toruń. Po czterech wygranych z rzędu w fazie zasadniczej i ćwierćfinale fazy play-off, przyszedł czas pierwszej porażki i to w najgorszym momencie dla tego klubu, bo w meczu o brązowy medal. To jednak jeszcze nie koniec, ponieważ oba te zespoły spotkają się jeszcze 5 października na Motoarenie przy okazji rewanżu. W minimalnie lepszej sytuacji znajdują się właśnie „Anioły”, wygrywając pierwsze podejście na wyjeździe 46-43. Niedzielną potyczkę jak i swój występ podsumował jeden z zawodników gospodarzy.
– Spotkanie cały czas było zacięte, delikatnie gdzieś tam początek i końcówka mi nie wyszła, więc mogło być jeszcze lepiej. Środek zawodów u mnie okej, ale jeszcze po pierwszym biegu zdecydowaliśmy się na zmianę motocykla. Na ostatni start też początkowo miałem plany, by coś pozmieniać w ustawieniach, ale kto zmienia jak wygrywa bieg później i jeszcze też ten trzynasty. Co do samego meczu jeszcze – no tak to już jest, że ktoś musi wygrać, a ktoś przegrać i tak samo przyjechać pierwszy czy ostatni – mówił nam Jakub Miśkowiak.
No właśnie, 23-latek był trzecim, zaraz po Martinie Vaculíku i Andersie Thomsenie najskuteczniejszym jeźdźcem Stali Gorzów. W pięciu startach wywalczył 8 punktów, a w pokonanym boju dwukrotnie pozostawił Emila Sajfutdinowa. Wychowanek WKM Wschowa znakomicie bronił się chociażby w wyścigu siódmym, przed napierającym go Rosjaninem z polskim paszportem. Po przekroczeniu linii mety otrzymał salwę zresztą zasłużonych barw od kibiców za pokonanie czołowego zawodnika świata co by nie mówić. Z takiej postawy na pewno zadowolony jest sam reprezentant Polski.
– No na pewno mnie to cieszy. Jest to świetnie jeżdżący zawodnik, jeden z najlepszych na świecie. Też staram się go podpatrywać, więc dużo tutaj od Emila można się uczyć. Tak, mogę być zatem zadowolony, że wygrywam biegi z takimi rywalami – komentuje.
Już bez trenera
Jeszcze na trzy dni przed pierwszym spotkaniem o trzecie miejsce gruchnęła informacja, że Stanisław Chomski nie poprowadzi już drużyny w tym dwumeczu, a wstępnie ustalenia na temat 2025 roku przestają istnieć. Do końca sezonu pieczę nad żółto-niebieskimi stanowić będzie duet Piotr Świst i Krzysztof Orzeł, czyli aktualny trener młodzieży oraz kierownik zespołu. Jak na tę decyzję zarządu zareagował nasz rozmówca i pozostali zawodnicy?
– No było to dla nas duże zaskoczenie, bo nikt nie spodziewał się takiej decyzji. Ze swojej strony mogę jedynie powiedzieć, że jest mi bardzo przykro, że trenera nie ma już z nami – krótko stwierdził Jakub Miśkowiak.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!