Na świat przyszedł 11 kwietnia 1974 roku w Chorzowie, a już szesnaście lat później zaczął bronić barw Śląska Świętochłowice w drugoligowych rozgrywkach. Mirosław Bas, choć już nie jeździ ponad dwadzieścia lat, to cały czas jest związany z macierzystym klubem.
Całą karierę sportową Mirosław Bas związany był z macierzystym Śląskiem. W sezonach 1990 – 1996 wystartował w sumie w siedemdziesięciu dziewięciu spotkaniach, w których na tor wyjeżdżał do dwustu sześćdziesięciu siedmiu biegów. Zdobył w nich w sumie 178 punktów i 31 bonusów. Dlaczego jego kariera trwała tak krótko, czy był w cieniu swojego brata – Krzysztofa oraz czym się dziś zajmuje? O tym w rozmowie z naszym korespondentem.
Konrad Cinkowski (speedwaynews.pl): – Gdy rozpoczynał pan karierę, to brat Krzysztof już startował przez wiele lat. Naturalną siłą rzeczy było to, że i pan pójdzie w „czarny sport”?
Mirosław Bas: – Tak na dobrą sprawę, to w latach młodzieńczych mój starszy brat oraz ojciec widzieli mnie bardziej w roli piłkarza, niż żużlowca. Był taki moment, że miałem jechać z jedną ze śląskich drużyn do Holandii na zgrupowanie, ale, jako że chciałem dorównać starszemu bratu, zacząłem chodzić na Skałkę, pomagać starszym zawodnikom i uczyć się tego wszystkiego od podstaw. I tak właśnie zaczęła się moja przygoda z żużlem.
– Startował pan na żużlu w latach 1990-1996, co oznacza, że karierę zakończył pan po pierwszym sezonie w gronie seniorów. Nie było perspektyw na przyszłość czy powody były inne?
– Po sezonie '96 w Świętochłowicach zaczęły się kłopoty finansowe. Niestety, tak to się potoczyło, że musiałem zakończyć swoją karierę.
– Ma pan wrażenie, że był w cieniu brata?
– Tak było. Brat zawsze był bardziej znaczącą osobom w świecie żużlowym, można powiedzieć, a raczej na pewno, że był bardziej utalentowany ode mnie. Było to widoczne zresztą po jego wynikach. Moje, nie były aż tak znaczące.
– A jak to było z jazdą Basów. Odczuwał pan ciągłe porównywanie do brata czy w pańskich latach nie było czegoś takiego jak później w przypadku Gollobów, Kasprzaków czy Pawlickich?
– Nie, nie. W naszych czasach nie było porównań do braci. Każdy pisał swoją historię.
– Zapisał się pan w historii świętochłowickiego Śląska. Czy teraz „boli pana” to, co dzieje się z miejscowym stadionem i klubem, że tego żużla znów nie ma?
– Pewnie, że boli. Człowiek praktycznie większość życia spędził na tym stadionie I zostawił dużo zdrowia oraz serca na tym torze. Jeszcze parę tygodni temu wygląd naszego stadionu można było porównać do leja po wybuchu kilkunastu min. Aktualnie sytuacja diametralnie się zmieniła I to wszystko zaczyna nabierać kształtów i jakoś wyglądać. Dobra współpraca zarządu z miastem pokazuje, że wszystko idzie w dobrym kierunku i już niedługo usłyszymy warkot motocykli żużlowych.
Mirosław Bas (z lewej) ze swoim bratem Krzysztofem (w środku), (fot. speedwaysw.pl)
– Mówi pan o powrocie warkotu na „Skałkę”. A jak pan ocenia szansę powrotu żużla? Nie mówimy tutaj o lidze, ale chociażby kilka turniejów rocznie, tak jak to było jeszcze niedawno?
– Aktualnie chcielibyśmy ujrzeć żużel w jakimkolwiek wydaniu, a najbardziej to póki co w wydaniu szkółki. To jest najbardziej realna i potrzebna opcja na dzień dzisiejszy.
– Przez świętochłowickie środowisko nazwisko Bas przewija się przez każde pokolenie. Pana syn – Dawid na żużlu jednak nie jeździ, choć chciał. Rodzice od początku byli na „nie” czy były momenty, że chcieliście jedna tę zgodę podpisać?
– Nie wiadomo, jakby się to wszystko potoczyło, gdyby żużel na „Skałce” był cały czas. Nigdy nie mieliśmy tak poważnej rozmowy z Dawidem na ten temat. Kiedy wszystko na „Skałce” zaczynało się od nowa, czyli w 2015 roku, Dawid był świadomy, że dla niego było to już troszkę za późno, bo miał osiemnaście lat. Za późno na to, by rzucać wszystko, stawiać na żużel, nie wiedząc jak, to się wszystko potoczy.
– Dawid zdecydował się postawić na speedrower. To dobra alternatywa dla żużla?
– Jak najbardziej. To mała namiastka żużla, sport, który jest również bardzo widowiskowy i cieszy oko. Speedrower jest młodszym bratem żużla, a jak widać kilka nazwisk przeszło z mniejszych owali na te duże: Kacper Gomólski, Adam Skórnicki, Rafał Dobrucki czy dwaj medaliści indywidualnych mistrzostw świata na żużlu – Patryk Dudek (srebro 2017 – dop. red.) czy Simon Wigg (srebro 1989).
– Teraz obaj macie poprowadzić MS Śląsk w rozgrywkach speedrowerowych. Jakie macie plany związane z nowym wyzwaniem i debiutem, o ile uda się w ogóle wystartować z sezonem?
– Na pewno nie chcielibyśmy wypaść gorzej od naszego poprzednika (uśmiech). Nasze plany są jak najbardziej ambitne i celujemy bardzo wysoko w nadchodzącym sezonie. Znam chłopaków już bardzo, bardzo długo, większość od początku ich karier i wiem, na co ich tak naprawdę stać. Będziemy chcieli się pokazać z jak najlepszej strony i chcielibyśmy wrócić na najwyższy stopień podium w drużynowych mistrzostwach Polski. Miejmy nadzieję, że sezon rozpocznie się ja najszybciej i oby to było tak, jak to jest w optymistycznym planie PFKS-u, czyli 21 czerwca.
– Ze Śląskiem rozstał się przynajmniej na rok Szymon Kowalczyk, a na żużlu skupić się chce Marcel Krzykowski. Czy to spore osłabienia dla Śląska?
– Jest to niestety osłabienie. Nie będziemy mieli w naszych szeregach aktualnego indywidualnego mistrza świata juniorów oraz Szymona, który jest jednym z najbardziej doświadczonych i najlepszych zawodników w kraju. Jesteśmy jednak bardzo dobrej myśli. Nasza formacja juniorska wygląda bardzo przyzwoicie. Chłopaki robią progres z sezonu na sezon, a na początku marca, kiedy udało im się trochę potrenować, to było widać, że może to być dla nich bardzo dobry sezon. Formacja seniorska również wygląda dobrze. Straciliśmy co prawda Szymona, ale są pozostali zawodnicy, których stać na bardzo wysokie zdobycze w CS Superlidze.
– A co pan sądzi o pomyśle na to, aby liga pojechała jedną rundę, bez spotkań rewanżowych?
– Nie przechodzi mi coś takiego nawet przez myśl. Liga powinna wyglądać jak liga. Mogłoby to być po prostu niesprawiedliwe rozwiązanie w końcowym rozrachunku. Miejmy nadzieję, że liga zostanie rozegrana tak, jak być powinna, czyli wszystkie zaplanowane kolejki.
– Dziękuję za rozmowę. Chciałby pan coś dodać na koniec?
– Również dziękuję. Miejmy nadzieję, że spotkamy się wszyscy, jak najszybciej na torach speedrowerowych w całej Polsce. Pozdrawiam.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!