Od czasu zawodów driftowych w Łodzi minął już niemal miesiąc. Od tamtej pory jednak nawierzchnia na łódzkiej Moto Arenie nie przypomina tej żużlowej.
Stadion w Łodzi z uwagi na zawody miłośników kontrolowanego uślizgu musiał zostać zalany asfaltem. Tak też się stało a Moto Arena pękała w szwach wraz z początkiem października. Jednak mimo zapewnień obiekt na tę chwilę nie przypomina tego w jakim go oddano organizatorom imprezy.
Największy problem jest jednak w tym, że od momentu soboty ósmego października próżno szukać jakichkolwiek prac na torze. Co więcej na środku stadionu w dalszym ciągu widać wylany asfalt. Żużlowy H. Skrzydlewska Łódź regularnie informuje operatora stadionu o ewentualnych konsekwencjach i zaniepokojeniach z ich strony. To jednak na nic się zdaje a tor w dalszym ciągu wygląda fatalnie. Spore obawy ma także nowy szkoleniowiec łódzkich Orłów – Marek Cieślak, który otwarcie mówi, że na tę chwilę nie ma mowy o marcowych treningach czy też sparingach z innymi zespołami. – Chcemy na wiosnę jechać treningi i sparingi. Przy tym, jak to teraz wygląda będzie to niemożliwe – mówił niedawno.
Co ciekawe zarządca obiektu przed tygodniem informował o rozpoczęciu prac. Nijak ma to się do tego co mówi Orzeł a prezentowane zdjęcia na obu profilach tylko to potwierdzają. Najmocniej widać to po stanie nawierzchni oraz asfalcie wewnątrz owalu.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!