W notesach menadżerów w kontekście transferów przeważnie widnieją nazwiska młodych obcokrajowców, którzy sprawdzili się na arenie międzynarodowej. W Anglii jest pewien doświadczony Duńczyk, któremu również warto dać szanse.
Pierwszy raz świat o tym Duńczyku usłyszał w 2006 roku, kiedy to Michael Palm Toft po biegu barażowym wygrał finał Youth Gold Trophy, czyli Złote Trofeum w mini żużlu uznawane za nieoficjalne Indywidualne Mistrzostwa Świata. Kilka miesięcy później rozpoczęła się „dorosła” przygoda naszego dzisiejszego rozmówcy ze speedwayem. Jako junior zdobył m.in. brązowy medal Drużynowych Mistrzostw Europy Juniorów. Był to zasadniczo jego największy sukces i słuch po nim zaginął.
Ścigał się głównie w Danii oraz na Wyspach, gdzie zaliczył bardzo dobry sezon, gdy debiutował w gronie seniorów. Przez te kilka lat miewał lepsze i gorsze lata, a kilkukrotnie odbierał telefony z Polski. Nigdy nic jednak nie wypaliło, ponieważ na przeszkodzie stawały terminy lub też brak konkretniejszych rozmów na temat kontraktu. W tym roku znów imponował swoją postawą na brytyjskich owalach, więc czy to zaprocentuje angażem w którymś z pierwszoligowych lub drugoligowych klubów?
Konrad Cinkowski: Choć masz już 28 lat, to kibicom w Polsce nie jesteś do końca znany. Dopiero w tym roku za sprawą twoich świetnych wyników w Anglii większość z nich zaciekawiła twoja osoba. Skąd taki „wystrzał” formy w twoim przypadku?
Michael Palm Toft: – Miałem już kilka naprawdę bardzo dobrych sezonów w Anglii. Zainwestowałem sporo w sprzęt, który mam na wysokim poziomie – zarówno same motocykle jak i silniki. Kilka razy byłem zapraszany do Polski, ale nigdy nic z tego nie wyszło. Dlaczego? Ciężko powiedzieć, być może wszystko sprowadza się do kwestii pieniędzy.
W Anglii planujesz zostać w swoim obecnym klubie, czy będziesz chciał poszukać nowych wyzwań?
– Nie wiem co się wydarzy w Anglii. Tam wszystko sprowadza się do cyferek (średnich – dop. red.) i to one będą kluczowe. Często decydują, czy się pasuje do zespołu czy też nie.
Sześć lat temu w jednym z wywiadów mówiłeś, że miałeś ofertę z Polski. Pamiętasz skąd ona była i dlaczego nie wypalił twój angaż do naszego kraju?
– Nie miałem odpowiedniego zaplecza finansowego jak i sprzętowego, aby ścigać się w Polsce.
A przez te kolejne lata pojawiały się telefony z Polski czy raczej zostałeś „zapomniany” przez menadżerów z Polski?
– Były dwa kluby, które się ze mną kontaktowały. Zapraszano mnie także na różnego rodzaju imprezy indywidualne, ale byłem bardzo zapracowany w Anglii. Końcówka sezonu, sporo jazdy i przeważnie niedzielne terminy sprawiały, że dochodziło do kolizji…
W listopadzie rusza u nas okienko transferowe i twoje bardzo dobre wyniki zostały zapewne zauważone. Myślisz, że uda się podpisać w naszym kraju kontrakt i regularnie startować?
– Mam taką nadzieję! Chciałbym sprawdzić się na tych dużych, szybkich torach w waszym kraju i myślę, że będą mi one pasować. Mam nadzieję, że jest klub, który da mi szansę. Wiążę z tym bardzo ogromne nadzieje na przyszły sezon.
A jak widzisz swoje szanse na angaż w Szwecji? Myślisz w ogóle o tym, by wyrwać się jeszcze gdzieś poza ligą angielską?
– Również z chęcią podpisałbym tam kontrakt. Myślę, że jeśli uda się w Polsce, to i Szwecja prędzej czy później mi wypali.
Rzadko startowałeś w swojej macierzystej lidze. Czym to było spowodowane?
– Z jakiegoś powodu zawsze, gdy leciałem na zawody do Danii, byłem niezadowolony ze sposobu, w jaki pracują moje motocykle i silniki. Wkładam w sprzęt dużo pieniędzy i z reguły pracuję nad nim sam, ale tym razem pozwoliłem znajomemu zrobić to dla mnie i niezbyt mi one pasują.
W przyszłym sezonie to się może zmienić?
– Najpierw muszę znaleźć zespół, a także zobaczyć w jakie dni będzie jeździła moja brytyjska drużyna. Miałem kilka problemów wynikających z dzielenia czasu pomiędzy Wielką Brytanią a Danią i teraz żyję razem z rodziną na Wyspach. Nie będąc zadowolonym ze sprzętu, nie chciałem na siłę przyjeżdżać i się ścigać. To się zmieni w przyszłym sezonie, gdyż zimą rozbiorę swój sprzęt na części i będę nad nim ciężko pracować.
Sporo mówisz o, nazwijmy to, nieobliczalności twojego sprzętu, który raz potrafi jechać bardzo dobrze, a czasem zawodzi. Jakim sprzętem zatem dysponujesz?
– Mam dwa zupełnie nowe silniki oraz jeden, który własnie odebrałem kilka dni temu. Mam nadzieję, że to będzie dla mnie dobry sprzęt, który pomoże mi zaliczyć dobry sezon. Jeśli udałoby się znaleźć angaż w Polsce, wówczas wiadomo, że zainwestowałbym w jeszcze więcej nowych silników, aby móc ścigać się na poziomie. Jeżdżę po to, aby wygrywać!
Współpraca: Dawid Gruntkowski
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!