To koniec sezonu dla Maxa Fricke'a. Australijczyk po okropnym wypadku w Zielonej Górze doznał kilku obrażeń i przed nim intensywna rehabilitacja. Najpoważniejsze urazy to przede wszystkim złamany mostek i zwichnięte ramię.
Nie o takim zakończeniu sezonu z całą pewnością marzyli kibice w Zielonej Górze i sam Max Fricke. Zagraniczny lider Stelmet Falubazu w decydującym spotkaniu zdobył tylko pięć punktów, a w swoim ostatnim starcie zaliczył koszmarny upadek. Pechowy okazał się 14. wyścig, który decydował o losach dwumeczu finałowego eWinner 1. Ligi Żużlowej.
Po starcie Fricke jechał za plecami Tobiasza Musielaka i wspólnie z Krzysztofem Buczkowskim toczył bój z Michałem Szczepaniakiem. Żużlowiec Cellfast Wilków Krosno starł się z trzecim najlepszym zawodnikiem eWinner LŻ. Po kontakcie odprostowało motocykl Szczepaniaka, który zabrał ze sobą Fricke’a. Obaj z impetem wpadli w bandę i długo nie podnosili się z toru. Bardziej ucierpiał młodszy z nich. Po kilku minutach zawodnik Max Fricke zdołał się podnieść, ale Australijczyk pojechał na badania do szpitala.
Szczegółowe badania wykazały szereg urazów ze złamaniem mostka na czele. Ponadto lider Falubazu ma mocno poobijane płuca, stłuczoną łopatkę i zwichnięte ramię. Takie kontuzje powodują, że Max Fricke w tym sezonie nie wsiądzie już na motocykl, a przed nim powrót do zdrowia. – To wymaga intensywnej rehabilitacji, ale na 100% wrócę na przyszły rok – napisał na swoim facebookowym profilu Fricke i podziękował kibicom za sezon i wsparcie.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!