Max Fricke brał udział we fatalnym upadku z Adrianem Miedzińskim. Australijczyk uniknął poważniejszych obrażeń, jednak Polak opuścił tor w karetce. Zawodnik Polonii doznał poważnych obrażeń. Fricke jest myślami z Miedzińskim.
Adrian Miedziński znalazł się w śpiączce po groźnym upadku podczas meczu w Zielonej Górze. Podczas 8. biegu zawodnik Abramczyk Polonii Bydgoszcz nie opanował motocykla na wyjściu z drugiego łuku i wpadł w Maxa Fricke’a. Australijczyk zdołał pozbierać się o własnych , ale Miedziński nie miał szczęścia. 37-latek z impetem uderzył głową o tor i stracił przytomność.
Dzień po wypadku klub z Bydgoszczy poinformował, że Miedzińskiego wprowadzono w stan śpiączki. Wychowanek Apatora Toruń doznał urazu mózgu oraz kręgosłupa. Fricke natomiast uniknął poważniejszych konsekwencji i wystąpi w sobotniej Grand Prix Polski. – Mam jakieś bóle w dolnym odcinku pleców, kolanie i nadgarstku. Do tego parę drobniejszych rzeczy. Uderzenie o bandę było naprawdę mocne – mówił Fricke w rozmowie z fimspeedway.com.
Całe żużlowe środowisko wyraziło swoje wsparcie dla Adriana Miedzińskiego. Podobnie sam Fricke, który liczy na szybki powrót do zdrowia kolegi z toru. – Moje myśli są z Adrianem. Słyszałem, że aktualnie nie jest z nim najlepiej, więc wszyscy o nim myślimy. Zdrowie jest najważniejsze – zaznaczył Max Fricke.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!