Nie tak miał wyglądać obecny sezon dla drużyny PGG ROW-u Rybnik. Po awansie do PGE Ekstraligi, rybniczanie równie szybko żegnają się z jej torami na kolejny rok.
W drużynie trudno teraz o pozytywną atmosferę. Mateusz Szczepaniak nie traci jednak rezonu i pomimo obecnej sytuacji, z optymizmem patrzy na zbliżającą się końcówkę sezonu, mając nadzieję na pokazanie jeszcze walki w ostatnich wyścigach w tym roku. 33-letni wychowanek pilskiej Polonii na łamach naszego portalu opowiedział m.in. o nastroju przed zbliżającymi się spotkaniami ROW-u.
Magdalena Magdziarz (speedwaynews.pl): – Jak skomentowałby pan decyzję odnośnie do odwołania piątkowego meczu w Częstochowie z powodu stanu toru?
Mateusz Szczepaniak (zawodnik PGG ROW-u Rybnik): – Nie widziałem dokładnie toru, tego, jak wyglądał przed tymi zawodami. Z tego, co wiemy, gospodarze nie jechali treningu przed piątkowym spotkaniem. Warunki były ciężkie, by odjechać mecz, więc myślę, że to była dobra decyzja, by go odwołać.
– Atutem w nadchodzącym spotkaniu z częstochowianami będzie na pewno fakt z jazdy na własnym torze.
– Dla nas na pewno będzie to atutem, że spotkanie odbędzie się w Rybniku. Swój tor jest jednak swoim torem. Będziemy mieć wyjazdowy mecz na swoim torze. Poprzednie spotkanie z Włókniarzem nie wypadło najgorzej, toteż teraz również szykujemy się na pewno na to, by powalczyć o dobry wynik.
– Czy nie ma pan poczucia, że nie dostaje pan możliwości na regularne starty w spotkaniach i systematyczną jazdę?
– Systematyczna jazda daje każdemu z nas lepsze szanse. Dzięki temu zawsze można podciągnąć wynik. Na początku było tak, że tych szans nie było tyle, ile bym oczekiwał. Wiadomo, drużyna i trenerzy chcieli wygrywać, robiono zmiany. Na każdego zawodnika ma to różny wpływ. Na mnie nie działało to dobrze. Historia jednak też pokazuje, że w zespołach, w których była silna ósemka, nie było dobrego wyniku, jeśli chodzi o całość. Na pewno sporo kwestii będzie do przemyślenia po tym sezonie i do wyciągnięcia konkretnych wniosków.
– Jak wyniki minionych spotkań wpływają ogólnie na atmosferę w drużynie, ale i personalnie na pana, na pańskie nastawienie i motywację?
– Co tu ukrywać – po porażkach nie ma dobrej atmosfery. Trudno się pozbierać po nich, znaleźć rozwiązania, prowadzące do tego, by można było pojechać lepiej. Spotkania przegrywamy niestety dość wysoko. Mieliśmy też ostatnio zawody z liderami ligi, które nie potoczyły się dla nas najlepiej. Z biegiem meczów wiedzieliśmy o tym, że jest nam trudno i tak też to wyglądało. Jesteśmy sportowcami, walczymy do końca, o czym już wspomniałem, jednak ciężko po takich spotkaniach o wyciąganie wniosków, podnoszenie się i próbowanie dalej. Taki jest już jednak ten sport i takie jest życie. Mamy teraz też różne obostrzenia, tej jazdy było mało. Niektórzy zawodnicy biorą udział w dodatkowych turniejach, jeżdżą w Grand Prix i mają więcej szans na starty, dzięki czemu czują się pewniej na motocyklach. My tej jazdy mamy coraz mniej, coraz rzadziej jeździmy i to wcale nie pomaga. Mentalnie nie jest łatwo z tego wyjść. Takie wyniki deprymują, nie jest dorównać innym. Będę jednak starać się jeszcze pokazać dobry wynik w tych dwóch ostatnich spotkaniach, jakie nam zostały.
– Jak zapatruje się pan na zbliżającą się już końcówkę obecnego sezonu?
– Zostały przed nami już tylko dwa mecze u siebie. Częstochowa w środę, a następnie spotkanie z Betard Spartą Wrocław. Chciałbym jeszcze na zakończenie sezonu pokazać, że ja, ale i moja drużyna potrafimy zdobywać punkty. Nie poddajemy się. Co prawda spadamy z Ekstraligi, ale będziemy walczyć do ostatniego możliwego wyścigu. O to chodzi w sporcie. Jesteśmy sportowcami, nie odpuszczamy więc do samego końca.
– Gdyby mógłby pan powtórzyć obecny sezon, na które kwestie zwróciłby pan większą uwagę? Co by pan zmienił?
– Ciężko powiedzieć z obecnej perspektywy. Na pewno chciałbym, żeby nie było tych wszystkich obostrzeń wynikających z pandemii koronawirusa, z którymi musieliśmy się zmierzyć. A w moim wykonaniu? Początek sezonu i te pierwsze treningi nie były najgorsze. Walka w meczach na pewno z mojej strony była. Brakowało mi jednak tej systematyczności. Nie jechałem we wszystkich wyścigach. Wiem, że każdy z nas potrzebuje tego, żeby się rozjechać i poczuć tę pewność. Bywało jednak w tej kwestii różnie. Nie odjechałem wszystkich meczów. Dawałem z siebie wszystko, nie mam więc do siebie dużego żalu, że czegoś nie dopilnowałem, coś pominąłem.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!